Rozdział 15

2.9K 140 4
                                    

Masz za swoje idiotko. Więcej było wypić. Tak strasznie chciało mi się pić i tak wykurwiście bolała mnie głowa. Podniosłam się do pozycji siedzącej, spojrzałam w bok. Sasuke jeszcze spał. Chyba. W sumie widziałam tylko jego szerokie, umięśnione plecy, bo spał na brzuchu z rękami pod poduszką. A nie, na pewno spał. Jego spokojny oddech na to wskazywał. Westchnęłam i wstałam z łóżka. Prawie pobiegłam do łazienki, bo strasznie zachciało mi się siku. Gdy już sobie ulżyłam, podeszłam do umywalki i spojrzałam w zawieszone nad nią lustro.
- Ja pierdole. - Wyszeptałam sama do siebie. Wyglądałam okropnie. Serio. Rozmazany makijaż, potargane włosy i koszulka Sasuke. Znowu mnie przebierał. Jezu kochany. A najgorsze było, że w jednej chwili przypomniał mi się cały wczorajszy wieczór. Próba ucieczki przez okno, rozmowa o Nejim, pocałunek z Sasuke, ucieczka przed Karin, kebaby i piwo, rękawy marynarki, rzut kebabem, wygarnięcie wszystkiego Sasuke, wielki płacz i to jak mnie niósł do hotelu. Zakryłam dłońmi twarz. Jaki wstyd. Nigdy więcej nie ruszę alkoholu. Nigdy. Zawsze tak mówie. No nic, trzeba się jakoś ogarnąć. Już chciałam się rozbierać, ale przypomniałam sobie, że nie wzięłam ciuchów na przebranie. Cicho otworzyłam drzwi i podeszłam do szafy na której drzwiach wisiał nowy garnitur Sasuke i mój kombinezon? Chyba tak go można nazwać. Wzięłam go i wróciłam do łazienki. Pierwszą odkręciłam wode, a potem dopiero rozebrałam się. Zawsze tak robiłam, nie lubiłam tego pierwszego zimnego strumienia wody. Ciepłe krople spływały po moim ciele. Żyć nie umierać. Kochałam to uczucie.
Wytarłam ciało, włosy i zmyłam resztki makijażu. Od razu poczułam się lepiej. Tak świeżo. Jeszcze mokre włosy związałam w koka, zawsze tak robiłam, jeśli chciałam mieć naturalne loki. Założyłam czarny kombinezon. Bardzo kobiecy. Odcinany w tali, specjalnie za luźny, z wyciętymi plecami, więc nie mogłam mieć stanika, sięgał do połowy uda i idealnie podkreślał moje nogi. Pięknie. Zrobiłam lekki makijaż i wysuszyłam koka. Rozpuściłam włosy. Nie, chyba ładniej ze związanymi. Zrobiłam luźnego koka z kręconych włosów i wyciągnęłam małe pasma przy uszach. Ładnie, nałożyłam czarne, można powiedzieć sandały, buty na grubym, wysokim obcasie i platformą. Stope przytrzymywały tylko dwa, grube paski. Jeden zaraz przed palcami, a drugi przy kostce. Wyglądałam bardzo elegancko. Byłam strasznie głodna. Wyszłam z łazienki. Sasuke jeszcze spał. Westchnęłam. Nie moge go obudzić. Wyszłam z pokoju i poszłam do restauracji na dole. Oby się nie obudził przed moim powrotem.
***
Nienawidze poranków. Zwłaszcza po takiej nocy. Odwróciłem się. Nie było Sakury. Drzwi od balkonu były otwarte, pewnie tam siedzi. Wziąłem garnitur. Jak ja nienawidze tego nosić. Otworzyłem drzwi do łazienki, poczułem zapach Sakury. Czyli ona już jest gotowa.
Już umyty i ogolony zacząłem nakładać garnitur. Mamy grać elegancką parę. Wczoraj nam się chyba nie udało. Wyszliśmy z imprezy, tam mieliśmy kogoś spotkać i udawać zgodną pare z klasą, nie pamiętam już kogo. Dobra, wczoraj zjebaliśmy. Ale dzisiaj na tym zwiedzaniu wioski z innymi sztywniakami, postaramy się. Dzisiejszy garnitur był bardzo podobny do wczorajszego, różnił się tylko kolorem. Ten był ciemno granatowy. Był okej. Założyłem buty i wyszedłem. Sakury nie było w pokoju. Wyszedłem na balkon święcie przekonany, że tam będzie. Kurwa mać. Wyszła, bez mojego pozwolenia. Szybko wyszedłem z pokoju, chyba wiem gdzie jest. Zjechałem windą na sam dół.
- Dzień dobry, prosze pana. - Powiedziała uśmiechnięta recepcjonistka. Skinąłem głową i poszedłem dalej. Wszedłem do restauracji i od razu znalazłem Sakure. Nie było trudno. Wszyscy się na nią gapili. Akurat podbił do niej jakiś frajer, uśmiechnęła się, a we mnie aż się gotowało. Sekunda i byłem już przy nich. Złapałem Sakure za talie, wkładając ręce przez dziurę na plecach. Podskoczyła. Przyciągnąłem ją bliżej siebie, tak, że jej plecy dotykały mojej klaty. Odwróciła głowe. A wtedy wyciągnąłem jedną rękę i przytrzymałem jej głowe, całując ją w usta. Przy wszystkich.
- Hej kochanie. - Powiedziałem, zaraz po skończeniu pocałunku. Patrzyła na mnie zszokowanym wzrokiem. Zignorowałem to i wystawiłem rękę w kierunki tego kutasa. - Sasuke Uchiha, narzeczony Sakury. Miło mi. - Oszołomiony podał mi rękę.
- M-mi też miło. - Bał się. I to cholernie. Aż zapomniał się przedstawić, frajer. Mocno ścisnąłem jego dłoń. - T-to ja już pójde. - Puściłem, a on szybko wyszedł z restauracji. Uśmiechnąłem się. Sakura odwróciła się w moją stronę.
- Co ty kurwa odpierdalasz? - Wyszeptała marszcząc brwi.
- O to samo ciebie moge spytać. Siadaj. - Odsunąłem krzesło. Ludzie cały czas się na nas patrzyli. Zająłem miejsce na przeciwko niej. - Kto ci kurwa pozwolił wyjść z pokoju. - Wycedziłem przez zęby.

You're My Cult Leader- SasusakuWhere stories live. Discover now