No Second Chances

538 45 2
                                    

- Chcę tylko ciebie! Naprawdę tego nie dostrzegasz?! - krzyknąłem zdesperowany.
- Wszystko, co widzę, to to, że mnie zdradziłeś. Nic innego nie potrafię teraz zobaczyć. - powiedziała, odpychając mnie i odchodząc. Chciałem za nią pobiec, ale wiedziałem, że to nie ma sensu.
Wiedziałem, że ją straciłem.
Na zawsze.

***

*** 3 lata później ***

Od trzech lat żyłem jak w transie.
Każdy dzień był jak koszmar, a każda noc... Cóż, one były jeszcze gorsze.
Wyjechała. Nie dała sobie nic wyjaśnić, nie pozwoliła mi się wytłumaczyć. Nie uwierzyła, ze to nie było tak, że ją okłamali, że okłamali wszystkich.
Do tej pory nie wiem dokąd.
Nikt nie chciał mi powiedzieć.
Nie wróciła nigdy.
Ani na święta, ani wakacje.
Wiedziałem dlaczego. Nie chciała mnie widzieć. Nawet po trzech latach.
To, co zrobiłem było okropne i niewybaczalne. Wiem to.
Straciłem nadzieję na to, że ją zobaczę.
Ale nie na to, że mi wybaczy.
Bez sensu, co nie?

Nadszedł jednak TEN dzień, w którym ja - uznany przez los za straconego - postanowiłem jednak spróbować znaleźć jakąś namiastkę celu w moim życiu.
Bo Laura była moim jedynym prawdziwym celem.
Wyjeżdżam. Do Anglii.

Londyn to jedno z moich ulubionych miast. Może tam z dala od wszystkiego, co by przypominało mi, jakim byłem skończonym dupkiem, odnajdę choć odrobinę radości.
Znowu poczuję, że żyję.

I tak oto jestem. W jednym z piękniejszych miast Europy, samotny, ale taki zawsze się ostatnio czułem, zagubiony, ale wolny.
Mogłem robić, co chciałem.
Mogłem być, kim chciałem.
Ale nie mogłem mieć tego, czego chciałem.

*** 2 miesiące później ***

Nie miałem planów na dzisiejszy dzień. Tak jak na każdy poprzedni i następny. Z gitarą przewieszoną przez ramię, tułałem się po ulicach miasta, szukając natchnienia, jakiegoś sensu.
Coraz częściej zastanawiałem się nad powrotem do USA.
Nie znalazłem tu tego, czego szukałem. Więc dlaczego tu jeszcze jestem? Coś nie pozwalało mi stąd odjechać.
Właśnie to coś zobaczyłem.
Ona.
Naprawdę ona.
Laura.
Była tu, w Londynie. Po przeciwnej stronie ulicy. I patrzyła prosto na mnie.
Nagle poczułem się, jakby te trzy minione lata nie miały miejsca.
To uczucie szybko zniknęło, gdy Laura odwróciła się i odbiegła.
Nie.
Nie pozwolę jej odejść po raz drugi. Pobiegłem za nią. Zobaczyłem jak znika w jednym z budynków. Zdążyłem na czas by ujrzeć, jak wbiega do mieszkania 232. Usłyszałem, jak zatrzaskuje drzwi. Nawet nie pukałem. Nie otworzyłaby. Wyszedłem z budynku i obszedłem go naokoło. Były tu. Schody. Idealnie.
Szybko wspiąłem się na drugie piętro.
Zapukałem w szybę. Odwróciła się w moją stronę zaskoczona.
- Laura - powiedziałem miękko. Tyle czasu minęło odkąd ostatnio wypowiedziałem to imię. - Otwórz, proszę. I tak znajdę sposób, by do ciebie dotrzeć. - moja wypowiedź była dwuznaczna i ona o tym wiedziała.
Podeszła powoli i otworzyła okno. Wskoczyłem do środka. Staliśmy na przeciwko siebie, nic nie mówiąc, ale nie przeszkadzało mi to. Patrzyłem w jej głębokie, brązowe oczy, na jej słodkie usta, na lśniące w popołudniowym słońcu włosy. Chłonąłem ją całym sobą.
W końcu to przestało mi wystarczać.
- Laura, ja... - zacząłem, ale ona mi przerwała.
- To ty. To naprawdę ty. Miałam cię nigdy więcej nie zobaczyć, ale mimo to - jesteś tu. - Jej głos się załamał. Podeszła do mnie i opuszkami palców dotknęła mojego policzka. Tak bardzo chciałem chwycić jej dłoń i już nigdy nie puścić, ale bałem się ją spłoszyć.
- Wiem. - wyszeptała. - Wiem jak było. Wiem, że mnie wtedy nie zdradziłeś. Wiem, że powinnam była powiedzieć ci gdzie jestem, zadzwonić, wrócić, przeprosić. Ale nie mogłam ci po tym wszystkim spojrzeć w oczy.
Wiedziała.
- Nie Lau, nie masz za co przepraszać. To wszystko moja wina.
- Nie ty uwierzyłeś w kłamstwa pierwszego lepszego dziennikarza i uciekłeś na drugi koniec świata, Ross.
- Ale to ja dałem temu dziennikarzowi okazję, by mógł wymyślić całą tę historię.
Dlatego to ja chcę prosić o wybaczenie. O drugą szansę.
- Drugą? - spojrzała mi w oczy i lekko się uśmiechnęła. - Jeszcze nie wykorzystałeś pierwszej.
Odwzajemiłem jej uśmiech.
- W takim razie, żadnych drugich szans. - odparłem i pocałowałem ją.

***

A jednak myliłem się. Odnalazłem w Londynie swój cel, nie jego namiastkę.

Could Have Been Mine (Raura Oneshots) PLWhere stories live. Discover now