✖four

964 112 19
                                    

Zapraszam na swoje świąteczne ff z Niall'em. Miłego czytania x

- I tak po prostu wyszedł z domu? - Zapytał Tom, kiedy opowiadałam mu sytuację, która wydarzyła się wczoraj w nocy. 

Skinęłam głową w odpowiedzi i tępo patrzyłam się w telewizor, gdzie leciał jakiś serial, który jak stwierdził mój brat "Jest najwspanialszy na świecie!". Nie rozumiem fascynacji nim, bo nic specjalnego się nie dzieje. Dwóch facetów biega z łukiem i walczy o przetrwanie. Coś jak "Igrzyska Śmierci", lecz ten serial mogłabym nazwać - jedynie - kiepską podróbką. 

- No tak. Trzasnął drzwiami i już go nie było! - powiedziałam.

Byłam zła na siebie. Mogłam powiedzieć coś nie tak, w końcu Zayn tak bez powodu nie postępuje. Zawsze jest opanowany, przynajmniej stara się taki być. A to co się wczoraj wydarzyło było czymś innym. 

Nigdy się jeszcze nie zdarzyło, aby opuścił mieszkanie po kłótni. Nie ważne o co byśmy się sprzeczali zawsze po godzinie nam przechodziło i wszystko było dobrze. 

Czy tak trudno było mu zrozumieć, że to dla mnie jest za szybko? Nie jestem gotowa na bycie mamą. Do tego, dopiero zaczęłam swoją działalność ze Studiem, a gdybym zaszła w ciążę musiałabym przerwać to na przynajmniej rok, aby się zająć dzieckiem. Bo oczywiście pracowałabym tak do 5/6 miesiąca, chociaż coś tak czuję, że Malikowi by się to nie spodobało. Pamiętam, jak Louis opowiadał mi, jak się zachowywał kiedy jego była narzeczona była w ciąży... Właśnie! Jaka ja jestem niemądra! Przecież mulat jeszcze do końca nie pogodził się ze stratą syna i brakuje mu go. Mi też brakowało tego małego brzdąca, ale nie do takiego stopnia, aby zrobić sobie własne dziecko. Malikowi zapewne o to chodziło. Dlaczego od razu o tym nie pomyślałam?

- Wiem! - Krzyknęłam, podnosząc się z sofy.

- Wiesz co? - Zaśmiał się Tom, także wstając.

- Wiem, dlaczego Zayn jest zły.

- No więc, dlaczego?

- Ted - odparłam.

- Kto to Ted?!

- Jego martwy syn - szepnęłam. Nie lubię wspominać o nim. Od razu do oczy cisnął mi się łzy.

- Robi się coraz ciekawiej. Może pojedziemy najpierw po moje rzeczy do hotelu, a potem załatwisz sprawę z tym swoim Romeo? - Zapytał, a ja skinęłam głową.

I tak mieliśmy jechać po nie. Po chwili siedzieliśmy już w samochodzie i jechaliśmy w stronę hotelu, w którym mój brat miał swoją walizkę z ciuchami. Przedostanie się z jednego końca Londynu na drugi nie było niczym łatwym, a zwłaszcza przez to, że jest 13, a ulice są całe w korkach. To jest jeden z wielkich minusów wielkich miast. Najgorzej jest wtedy, gdy się gdzieś śpieszysz, a utkniesz w tych kilkukilometrowych korkach. Właśnie dlatego ja chodzę na pieszo, prawie cały czas. Dzięki temu unikam zdenerwowania. To dobre rozwiązanie. 

Półgodziny później zatrzymaliśmy się pod hotelem, a mój brat szybko pobiegł po swoją walizkę. Nie wiem po co się śpieszył, jak i tak będziemy musieli wracać kolejne pół godziny do domu. Chociaż zastanawiam się czy nie lepiej pojechać od razu do miejsca, w którym znajduje się Malik. Tak, to dobry pomysł.

Wybrałam numer do swojego chłopaka i przyłożyłam telefon do ucha. Nie dzwoniłam do niego ani razu, chciałam aby miał czas na przemyślenie wszystkiego. Po kilku sygnałach zamiast usłyszeć głos Zayn'a, usłyszałam pocztę głosową.

Myśl Bess, gdzie może być twój chłopak?

Jedną z opcji jest to, że pojechał do Harry'ego. Bez zastanowienia wybrałam numer swojego przyjaciela, który odebrał telefon już po pierwszym sygnale. On zawsze nosi to urządzenie przy tyłku.

- Harry, jest u ciebie Zayn? - Zapytałam od razu.

- Tak, jest. 

- Dobra, będę za chwilę - powiedziałam i rozłączyłam się.

Tom wrócił do samochodu, a ja mu oznajmiłam, że najpierw musimy zajechać do Harry'ego, na co skinął głową. W sumie i tak nie miał nic do gadania. 

Zayn

Byłem rozczarowany i zły. Nie wiem co mi odbiło do głowy, aby zaczynać temat o dziecku. Z jednej strony żałowałem tego, a z drugiej nie. W środku miałem nadzieję, że zgodzi się na to i będziemy się o nie starać. Chociaż wiem, że to niemożliwe. W końcu dziewczyna jest uparta i coś mi się zdaje, że nie zmieni zdania. Nawet jakbym nie odzywał się do niej przez miesiąc. W sumie ma rację, to trochę za szybko, ale skoro jest nam ze sobą dobrze to co stoi nam na przeszkodzie, aby mieć potomstwo?

Przestań o tym myśleć, Malik.

- Bess tutaj zaraz będzie - powiedział Harry, wchodząc do salonu. Westchnąłem i skinąłem głową. 

Musimy porozmawiać i oboje o tym wiemy. Dzwonek do drzwi zadzwonił szybciej niż myślałem. Podniosłem się i poszedłem otworzyć drzwi, prosząc Harry'ego, aby dał nam chwilę prywatności. Zgodził się i poszedł do swojej sypialni.

Otworzyłem drzwi i czekałem aż dziewczyna wejdzie do środka, co się nie działo.

- Nie wchodzisz? - Zapytałem zdziwiony.

- Nie, ale ty wychodzisz - mruknęła. - Cześć, Harry! - powiedziała do chłopaka, który musiał stać za mną. A obiecał, że da nam chwilę prywatności. 

- Cześć, Bess. Jedziecie już?

- Tak, przyjechałam tylko po niego - odpowiedziała uśmiechnięta. 

Westchnąłem i ubrałem buty, po czym opuściłem dom kędzierzawego żegnając się  z nim. Wszedłem do auta, w którym siedział już brat brunetki. Jeszcze jego tutaj brakowało. Chociaż dobrze, że był. Przynajmniej rozmowa moja z Bess przesunie się o parę minut, bo ja nie zamierzam rozmawiać z nią przy Tom'ie. Nie polubiłem go, nie wiem dlaczego.

x

- O co ci wczoraj chodziło? - Zapytała, gdy byliśmy już w naszej sypialni. 

Siedziałem na naszym łóżku, a ona chodziła w kółko. Często, gdy o czymś myślała chodziła w kółko. To pomagało jej się skupić, tak mi mówiła. 

- Sam nie wiem. Uznajmy, że tego nie było. Nie wiem co mi do głowy odbiło - westchnąłem, wstając. 

Podszedłem do dziewczyny przytuliłem się mocno do niej.

- Będziemy mieć dziecko, wtedy kiedy obydwoje będziemy na to gotowi, zgoda?

- Chyba, że gumka pęknie - mruknąłem, a dziewczyna walnęła mnie w ramię. 

xxx

Ugh, nie podoba mi się ten rozdział...

Okey, po pierwsze: Przepraszam, za tak długą nieobecność. Prawie dwa tygodnie, lecz nic nie poradzę, że nie miałam na to czasu.

A po drugie: każdy kto to czyta niech da votes i skomentuje, bo to daje niezwykłą motywację i uśmiech na ustach!  

Postaracie się o 20 komentarzy dla mnie?:D

Jeszcze raz przepraszam, że tak późno dodaję rozdział...




Studio • malik (Gay Club 2)Where stories live. Discover now