17. Kiss me like you wanna be loved

2.8K 114 0
                                    

- Wszystkiego najlepszego! - powiedzieli jednocześnie, a ja znalazłam się w żelaznym uścisku taty.
- Dziękuję! Co ty tu robisz? - zapytałam, kiedy odsunęliśmy się od siebie.
- Mam parę spraw do załatwienia w Nowym Jorku i chciałem osobiście dostarczyć ci prezent urodzinowy - powiedział tata i wręczył mi kluczyki ozdobione niebieską kokardką. - Z najlepszymi życzeniami.
- To są kluczyki...
- Do tego samochodu - wtrąciła kobieta i wskazała ręką na srebrnego Nissana.
- Dziękuję tato! - powiedziałam i uściskałam tatę.
- Cieszymy się, że ci się podoba - odpowiedział i złapał nieznaną mi kobietę za rękę.
Zmarszczyłam brwi na ten gest. Czy to dziewczyna mojego ojca? Tylko tego brakowało żebym poznała ją w swoje urodziny. Poczułam dłoń Louisa, która przyciągała mnie do swojego boku. Chłopak musiał zobaczyć moją minę i chciał mi dodać otuchy.
- Kto to jest? - zapytałam starając się zabrzmieć jak najbardziej naturalnie.
- Och, no tak. To jest Samantha, moja dziewczyna.
- Tak się cieszę, że mogę cię w końcu poznać. Twój tata dużo o tobie opowiadał. Mów mi Sam. - przywitała mnie kobieta.
Przyjrzałam się jej dokładnie. Była blondynką, średniego wzrostu. Miała jakieś trzydzieści pięć lat. Wyglądała mi na kobietę lubiącą drogie perfumy, zakupy i weekendowe wypady do spa. Nie dogadam się z nią, jestem tego pewna.
- Cześć - mruknęłam i uścisnęłam jej wyciągniętą wypielęgnowaną dłoń. Była tak gładka jak skóra niemowlaka. O boshe.
- Amy, to twój chłopak? - zapytał nagle tata, przypominając mi o obecności Louisa. Ogarnęła mnie panika, bo nie wiem co powiedzieć.
- Jestem Louis, miło mi pana poznać, panie Snow - powiedział Lou, tym samym kończąc moje męczarnie.
- Po prostu Peter - powiedział mój ojciec.
Tata zaczął rozmawiać z Louisem o moim nowym samochodzie, a ja stałam w ciszy objęta w talii przez młodszego z nich. Chciałam już powiedzieć, że musimy wracać do pokoju, ale podeszła do mnie Samantha uśmiechając się miło. I tak jej nie polubię.
- Razem z twoim tatą zostajemy tutaj przez tydzień - powiedziała do mnie blondynka.
- Okej.
- Może będziesz miała ochotę zjeść z nami kolację w tygodniu? Wiem, że dzisiaj masz urodziny, więc nie będziemy ci się narzucać teraz.
- Zobaczę co da się zrobić. Nie bardzo mam czas, nauka na kampusie, sama rozumiesz - odpowiedziałam siląc się na uśmiech. Za wszelką cenę chciałam nie iść na kolację z moim ojcem i jego nową partnerką.
- Oczywiście, będzie miło jeśli przyjdziesz ze swoim chłopakiem - dodała Samantha, a ja chciałam ją udusić, ponieważ dolewała sobie tylko oliwy do ognia.
Po pierwsze, nie lubię jej, bo jest dziewczyną mojego ojca, a ja wciąż nie pogodziłam się z tym, że moi rodzice się rozwodzili. Po drugie, nazwała Louisa 'moim chłopakiem', co było gwoździem do trumny, bo on nie jest moim chłopakiem, mimo że bardzo bym tego chciała.
Chciałam zmrozić Sam wzrokiem, ale się powstrzymałam i posłałam jej wymuszony uśmiech.
- O czym rozmawiacie? - zapytał mój tata i otoczył ramieniem Samanthe. Zaraz się porzygam.
- Zaprosiłam Amy i Louisa na kolację w przyszłym tygodniu - odpowiedziała mu słodko. Wywróciłam oczami.
- Rozumiem, że będziecie? - zapytał ojciec i spojrzał na naszą dwójkę. Milczałam, więc Lou odpowiedział za mnie.
- To zależy od naszych zajęć na kampusie, Amy do was zadzwoni.
- Świetnie. My będziemy się już zbierać. Baw się dobrze, kochanie - powiedział tata.
Przytulił mnie i uścisnął dłoń Louisowi, a następnie zszedł schodami za rękę ze swoją dziewczyną. Poczekałam aż odjadą, po czym wywinęłam się z uścisku Tommo i szybko wbiegłam na trzecie piętro.
Musiałam poczekać, ponieważ Louis miał klucze od pokoju. Gdy tylko weszłam rzuciłam kluczyki od swojego samochodu na biurko, a sama wskoczyłam na łóżko. Leżałam na brzuchu z poduszką na głowie, chcąc się schować przed światem, dokładnie tak samo, jak wtedy gdy miałam siedem lat.
- Wszystko w porządku? - zapytał Louis i usiadł koło mnie. Ręką gładził moje plecy, co mnie w pewnym stopniu uspokajało.
- Nie lubię jej.
- Mówisz o Sam?
- Yup.
- Amy, musisz się pogodzić z tym, że twój tata ma kogoś innego - powiedział spokojnie. Louis wiedział, że moi rodzice się rozwodzą.
- Nie o to chodzi. Jest mi obojętne czy się z kimś związał czy nie.
- Więc o co chodzi?
- Ona... jest po prostu. Taka piękna, perfekcyjny makijaż, fryzura. Markowe ubrania i to wszystko. Po prostu jest mi niedobrze jak na nią patrzę. Jest idealna, rozumiesz? Dlatego wiem, że się z nią nie dogadam.
- Dla mnie jesteś idealna - wtrącił Lou.- Zmieniasz temat - zauważyłam.
- Zmieniam, bo wiem, że nie chcesz o tym rozmawiać. Amy, daj sobie czas. Przekonasz się do niej.
- Nie wiem - powiedziałam cicho.
Podniosłam się i usiadłam Louisowi na kolanach. Chłopak przyciągnął mnie bliżej siebie, a ja wtuliłam się w jego tors. Natychmiast dotarł do mnie cudowny zapach jego perfum i czułam miarowe bicie serca. Lou bawił się moim włosami. Robił to jakby był w transie, więc musiał o czymś myśleć.
- Mark nie jest moim ojcem - wyznał po chwili.
- Co?
- To co słyszałaś.
- Ale jak? Przecież ty, Maggie i Toby jesteście podobni.
- Czysty przypadek. Nie znam swojego ojca. Zostawił moją mamę jak dowiedział się, że jest w ciąży.
- A co z Markiem? - zapytałam ciekawa tej historii.
- Poznali się z mamą jak ta była w piątym miesiącu ciąży. Zaakceptował mnie i byli razem. Mark traktował mnie od początku jak swoje dziecko. Tak jest do dzisiaj. Moje cztery siostry, które są z mamą w Doncaster to jego córki.
- Dlaczego nie są razem?
- Rozstali się. Mama ma nowego męża, a Mark jest z Hannah. Mają nowe rodziny. Na początku też nie mogłem się z tym pogodzić, ale teraz jest już dobrze.
- Chcesz mi powiedzieć, że tak samo będzie ze mną i moimi rodzicami?
- Tak, dla dziecka zawsze jest trudne to, że jego rodzice od siebie odchodzą i mają nowych partnerów. Też to czułem i ty czujesz to teraz.
- Co powinnam zrobić?
- Nic. Po prostu trzeba się nauczyć z tym żyć - powiedział Lou i pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się blado, wdzięczna, że ten niebieskooki chłopak jest ze mną, kiedy potrzebuję wsparcia.
- Pójdziesz ze mną na tę kolację? - zapytałam po chwili milczenia.
- Jeśli chcesz - Lou posłał mi mój ulubiony uśmiech. Poczułam motylki w brzuchu.
- Oni myślą, że jesteś moim chłopakiem.
- To niech myślą - Louis wzruszył tylko ramionami.
Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale do pokoju weszli Angela i Harry. Mieli ze sobą cztery kawy i dwie papierowe torebki
- I wy nie jesteście razem? - zakpił z nas Harry, kiedy zobaczył mnie siedzącą na kolanach Louisa, przytulających się.
- Oni JESZCZE nie są razem, kochanie - odpowiedziała Angela i podała nam kawy i papierową torebkę.
Wywróciłam oczami na jej podkreślenie słowa 'jeszcze'. To się nie stanie. Nie będziemy z Louisem parą, bo on nie wierzy w miłość, więc niby jak.
Wzięłam swoją kawę i zaczęłam pić. Louis otworzył torebkę i wyjął z niej croissanta.
- Stary, jak wracaliśmy, widziałem przed akademikiem takie świetne auto, że Angela musiała mnie odciągać od niego.
- O boshe, zaczyna się - mruknęła Angela i usiadła na łóżku koło swojego chłopaka.
- Niech zgadnę. Chodzi ci o tego srebrnego Nissana? - powiedział Louis z pełnymi ustami.
- Wiesz czyj to samochód? - zapytał zafascynowany Harry.
- Wiem.
- Kogo?
- Mój - odpowiedziałam, a dwie pary zielonych oczu wbiły się we mnie.
- Nie było nas godzinę, a ty kupiłaś samochód? - zapytał Hazz.
- Dostała go od taty na urodziny - wyjaśnił Louis, a ja podeszłam do biurka pokazać im kluczyki od samochodu.
- Wow. Będę mógł się nim przejechać? - oczy Harry'ego błyszczały jak u małego dziecka.
- Nie pozwalaj mu. Oślini ci całą tapicerkę, tak się podnieca - powiedziała Angela.
Harry udał, że się obraził, a później wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Wróciłam na swoje łóżko i chwyciłam papierową torebkę. Była pusta. Spojrzałam na Louisa, który był w połowie jedzenia croissanta.
- Hej! Oddawaj, ten był mój - powiedziałam głośno i zabrałam chłopakowi swój kawałek bułki.
- Miałaś nie zauważyć - powiedział wesoło i pocałował mnie w usta.
- Nie myśl, że ci wybaczę.
- Oj, kochanie, nie gniewaj się już.
Louis zbliżył swoją twarz do mojej, jednak ja się odsunęłam wystawiając język, przez co przypadkiem musnęłam jego policzek. Zaśmialiśmy się oboje, po czym pocałowaliśmy się szybko w usta.
***

Spaces. Louis Tomlinson FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz