Rozdział 33

5.5K 445 86
                                    


Szybko znalazłam się w szpitalu. Ratownicy medyczni nie pozwolili JongIn'owi jechać ze mną więc pojechał samochodem, którym przyjechaliśmy do restauracji. Miałam wrażenie, że to wszystko to jakiś koszmar, z którego bardzo chcę się budzić. Kiedy odzyskałam czucie w nogach w moim podbrzuszu pojawił się ból nie do opisania. Błagałam lekarza aby uratował moje dziecko. Łzy nie przestawały płynąć.

Od razu zostałam zabrana na badania po czym umieścili mnie w szpitalnym pokoju. Było widać, że wiedzą kim jestem. Jako żona JongIn'a dostałam swój pokój, który w niczym nie przypominał szpitalnego, po za tą dziwną aparaturą do której zostałam podłączona.

- Jagiya!

Usłyszałam jak otwierają się drzwi, a kilka sekund później obok mojego łóżka stał mój mąż. Był blady, przerażony. Nie mogłam zmusić się by cokolwiek powiedzieć. Chciałam aby wszystko było dobrze, chciałam powiedzieć, że nic mnie nie boli, ale byłoby to okropne kłamstwo. Bolało mnie dosłownie wszystko, a najbardziej brzuch. I to było straszne.

- Jagiya...- chłopak chciał zwrócić na siebie moją uwagę. Jego dłoń dotknęła mojego policzka chcąc wytrzeć łzy. Spojrzałam na niego nie wiedząc co zrobić.- Widziałem SeJi w restauracji. Czy to ona coś ci zrobiła?- zapytał zaciskając zęby. Wyglądał jakby w każdej chwili mógł się zerwać na równe nogi i pobiec do SeJi aby na nią nawrzeszczeć.

- Nie.- szepnęłam.- Przeprosiła mnie.- wyłkałam. Chłopak objął mnie delikatnie nie chcąc sprawić mi bólu. Całe moje ciało pokryte było siniakami po upadku.- Straciłam równowagę i...

Nic więcej nie byłam w stanie wypowiedzieć. Ból w dole brzucha stał się jeszcze silniejszy. JongIn widząc moją twarz wykrzywioną w grymasie bólu zawołał lekarza.

Chcieli go wyprosić z pokoju, ale chłopak się nie zgodził. Jako mój mąż miał prawo zostać przy mnie. Ja nie byłam pewna czy tego chce. Jego obecność była dla mnie bardzo ważna, ale bałam się tego co powie lekarz.

Po podaniu tabletek przeciwbólowych lekarze i pielęgniarki wyszli z pokoju zostawiając nas na chwilę samych. Lekarz poszedł po wyniki moich badań, które miały powiedzieć czy bardzo się poturbowałam spadając ze schodów.

- Wszystko będzie dobrze.- szepnął chłopak całując moją dłoń. Chyba jedyne miejsce, które mnie nie bolało.

Nic nie będzie dobrze.

Chciałam go przeprosić. Nie wiem za co. Za wszystko. Za to, że tylko sprawiam mu kłopoty, że go oszukiwałam, że zniszczyłam mu życie. Niestety nie mogłam wydusić z siebie słowa.

Lekarz wrócił do pokoju po dwudziestu minutach. Trzymał w ręce teczkę z moimi wynikami, które szczegółowo przeglądał.

Stanął w dole mojego łóżka i spojrzał na mnie z powagą. Był to starszy mężczyzna o siwych włosach, ale na jego twarzy wypisany był profesjonalizm i wiedza.

- Ma pani odbite żebra, stłuczony bark i skręconą kostkę.- zaczął wyliczać.- Liczne siniaki i otarcia na całym ciele.

Nic mnie to nie obchodziło. Chciałam usłyszeć inną informacje. Najważniejszą z nich wszystkich.

- Niestety...- zająknął się na chwilę. Na jego twarzy pojawił się smutek.- Niestety dziecka nie udało się uratować.

I w tym momencie mój cały świat runął.

Nie udało się uratować.

Miałam wrażenie, że zaraz zemdleje. Nawet bardzo tego chciałam. Nie chciałam czuć tego potwornego bólu, który wypełniał mnie od środka.

Not DeservedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz