ten

29.8K 1.6K 279
                                    

Minął dzień, dwa, pięć, tydzień. Każda minuta, godzina i doba dłużyła się niesamowicie, zwłaszcza, że przesiedziałam ten czas w domu. Odizolowałam się od ludzi, od rodziny, od przyjaciół i od szkoły. Po dwóch dniach już nikt nawet nie próbował zapytać, co się stało. Bezcelowy wysiłek. Jedyną osobą, która wciąż patrzyła na mnie z niepokojem to Shawn. On nigdy nie odpuszczał, ale jego zachowanie się zmieniło. Nie potrafiłam jeszcze określić dokładnie jak.

Jednak po tym czasie, spędzonym w domu, zdałam sobie sprawę, że ja taka nie jestem. Słabość, płacz, użalanie się... To nie w moim stylu. Nigdy taka nie byłam, nie jestem i nie będę. Poradziłam sobie jako dzieciak ze stratą przyjaciela, dlaczego nie miałabym podnieść się teraz? Prawda, nie jestem duszą towarzystwa czy też królową szkoły, ale nie rezygnowałam ze szkoły przez coś tak błahego w oczach innych ludzi. Gdzie podziała się prawdziwa ja? Ta, która potrafi odpyskować, zamiast się rozpłakać zacznie się śmiać...

Te myśli zmotywowały mnie do podniesienia czterech liter z łóżka. O mało co bym do niego nie przyrosła, poważnie. Śmierdziałam już, makijaż sprzed kilku dni nadal był zaschnięty na moich policzkach, a pościel na prawdę cuchnęła, gorzej niż ja. Z obrzydzeniem zrzuciłam z siebie kołdrę i ruszyłam prosto do łazienki. Kiedy tylko otworzyłam drzwi, na korytarz wyszedł Shawn i spojrzał na mnie tak samo, jak przez ostatnie dni. Wyraz jego twarzy wskazywał na zdziwienie, zmieszanie, troskę i coś jeszcze, czego nie potrafiłam określić. Wzruszyłam ramionami i lekko się uśmiechnęłam, co po chwili odwzajemnił. Nie mogę dłużej się zachowywać jak dziewczyna w depresji, którą olał chłopak. A pierwszym krokiem do powrotu do mojego "starego ja" jest przekonanie o tym brata, później dopiero innych znajomych.

- Wszystko okej Linds? - Shawn oparł się o framugę drzwi, uważnie mnie obserwując.

- Tak, przez ostatnie dni po prostu źle się czułam, musiałam odpocząć - uśmiechnęłam się szerzej i otworzyłam drzwi do łazienki - Teraz czas wrócić do szkoły, nadrobić zaległości. Braciszku, czyżbyś się martwił?

Zrobiłam głupią minę, a chłopak zaczął się śmiać, po czym żartobliwie uderzył mnie w ramię.

- Oczywiście, że martwię się o moją malutką, młodszą siostrzyczkę - brat pchnął mnie lekko w stronę łazienki - A teraz idź weź długą kąpiel, bo śmierdzisz gorzej niż ta ryba, którą wrzuciłem ci pod łóżko.

- Słucham? - uniosłam wysoko brwi i otworzyłam trochę szerzej drzwi, które zdążyłam już przymknąć.

- Liczyłem, że to wygoni cię z pokoju - Shawn wystawił mi język i zrobił unik przed ciosem, który był wymierzony prosto w jego pierś - Pamiętaj, wszystko co robię, jest dla twojego dobra.

Pokręciłam głową z uśmiechem, który mimowolnie wpełzł mi na twarz i zniknęłam za drzwiami łazienki. Nalałam calutką wannę gorącą wody, wlałam płyn do kąpieli i powąchałam koszulkę, którą miałam na sobie. Rzeczywiście, śmierdziała starą rybą. Cholerny żartowniś.

Po długim, relaksującym wylegiwaniu się, w końcu zostałam wygoniona z pomieszczenia. Shawn poinformował mnie, że na dole coś się zatkało, a on pilnie potrzebuje załatwić potrzebę. Niechętnie opuściłam wannę, zmyłam resztki makijażu, nabalsamowałam całe ciało i w końcu wyszłam. Chłopak stał przed drzwiami, przenosząc ciężar ciała z jednej nogi na drugą. Kiedy tylko otworzyłam drzwi, wbiegł do środka jakby zobaczył darmowe ciastka. Pokręciłam głową z rozbawieniem i skierowałam się do garderoby. Wybrałam obcisłe, czarne spodnie i białą koszulkę, wyjątkowo - z dość dużym dekoltem. Nie żeby mi chodziło o to, aby zaimponować pewnemu chłopakowi, który wyjątkowo mnie zranił. Nie, w życiu.

Dobrałam do tego vansy pod kolor spodni, po czym wykonałam delikatny makijaż. Tym razem nie składał się on tylko z tuszu do rzęs, ale też eyelinera i różu do policzków. Kilkukrotnie zmywałam kreski na powiekach, po czym od nowa je malowałam. Nie mam doświadczenia w tych sprawach, ale w końcu mi się udało. Wyszły mniej więcej proste. Pofalowałam lekko włosy, którym pozwoliłam spływać po ramionach. Odpuściłam wiązanie ich w kucyka, czas na zmiany.

Brother's Friend // Jack GilinskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz