6

5.9K 655 121
                                    

Przyznaj się, co boli najbardziej.

13.10.2014
"Widziałam pełną lodówkę." Mia potakuje z uznaniem.
Tak, pierwszą rzeczą jaką zrobiła po wejściu do domu to wtargnięcie do kuchni. "Gratulacje, było aż tak źle?"
Kręcimy głową.
"Dobrze. "cmoka "dzisiaj chcę z wami porozmawiać o tym za czym tęsknicie w swoim małżeństwie. Czego wam brakuje?" Wyjmuje czystą kartkę z teczki i tak jak zwykle notuje w rogu datę. "Dziwnie milczący dzisiaj jesteście...wszystko okay? Chcecie o czymś konkretnym porozmawiać?"
Kiedy Harry dalej milczy, przejmuję głos. Jeśli on nie ma zamiaru jej upomnieć, to będę zmuszony ja to zrobić.
"Po co każesz nam co noc razem spać?" pytam, marszcząc brwi. "Nie czujemy się na to gotowi, przynajmniej nie ja psychicznie..."
"Hola, hola." Mia śmieje się, po czym zatrzymuje wzrok na Harrym. Ten skupia całą swoją uwagę na obracaniu telefonu w dłoni. "Harry? Zechcesz posłużyć tłumaczeniu?"
"Nie ma wiele do tłumaczenia." mruczy, przygryzając wargę. Okay, jest nerwowy.
Czemu?
"A ja myślę, że jest. I to dużo."
"O co chodzi?" jestem zmieszany. Mia znowu się śmieje. "Powiecie mi?"
"Nigdy nie kazałam wam razem spać."
Że co? Czy ona...czy ona to właśnie powiedziała?
"Co?" wychylam się do przodu w zaskoczeniu. "Co masz przez to na myśli? Że nie mieliśmy spać w jednym łóżku, tylko w tym samym pokoju, czy..."
"Nie, Louis. W ogóle wam nie kazałam razem spać." Mia jest całkowicie poważna, co jest do niej niepodobne. Nigdy nie kłamie co do tego co każe nam wykonać.
Czy to znaczy...to co myślę, że znaczy?
By się dowiedzieć zerkam ukradkiem na Harry'ego, ale ten za wszelką cenę unika mojego wzroku. Nie wierzę.
"Cóż, myślę, że jest to sprawa, którą będziecie musieli wspólnie omówić po sesji, teraz chcę, żebyście się skupili na moim pytaniu. Czego wam najbardziej brakuje? Co byście chcieli na nowo wprowadzić w wasze życie? Harry, ty pierwszy."
Powie seks.
"Błysku w oku, kiedy na mnie patrzy." szepcze, a mnie zamurowuje "Nie widzi mnie już takiego jak kiedyś. Nie pamięta mnie już takiego jak wtedy, kiedy się we mnie zakochał."
Boże, jakie on bzdury mówi. Nigdy nie przestanę na niego patrzeć w ten sposób.
Mia zapisuje na kartce słowa Harry'ego i pokazuje na mnie długopisem.
"Przytulania." mówię.
"Wspólnych kąpiel." wymienia dalej Harry.
"Tulenia podczas snu."
"Tego jak bawił się moimi włosami." ukrywa twarz za lokami, ale jego uśmiech jest widoczny. "To zawsze było przyjemne. Zna moje wszystkie słabe punkty."
"Tęsknię za tym jak całowałeś mnie na dobranoc." staram się to skierować prosto do niego, ale on dalej ucieka. "Miałeś swój rytuał: w skroń, czubek nosa i usta."
"Pamiętam. Ekhm. Tęsknię za naszym wspólnym spaniem."
Czuję jak w moim żołądku się skręca, a do oczu napływają łzy. Czy on to naprawdę ma na myśli? Dlatego to robił? Udawał, że Mia mu każe, żeby jego potrzeba nie wyglądała zbyt dziwnie?
Chryste, kochanie.
"Obiadami na mieście." kontynuuję po chwili przetworzenia wiadomości. "Najbardziej za jedzeniem sushi, bo wiem, że tego nie lubisz, ale dla mnie zawsze odrobinę próbowałeś."
"Widzenia ciebie w moich ciuchach. Najbardziej swetrach."
"Ścian pełnych naszych zdjęć." dopowiadam.
"Planowania."
"Widzenia na twoim palcu obrączki." na to Harry się obraca i patrzy mi prosto w oczy. Wygląda jakby coś się w nim złamało. Dosłownie. Nabiera drżącą dawkę powietrza i mam wrażenie, że rozważa sięgnięcie po moją rękę, szybko sie jednak rozmyśla.
"Założę ją." to jest obietnica. "Mam ją w woreczku z naszych ostatnich wakacji. Może nie mam jej na palcu, ale zawsze ją noszę ze sobą, gdziekolwiek bym nie musiał polecieć."
To tak miło wiedzieć.
"Dobra, chłopcy, dosyć." Mia robi kreskę na kartce i zmienia pozycję, siadają po turecku na fotelu. "Teraz trochę smutniejszy temat. Jak się czuliście po zdradzie? Możecie wymienić pojedyncze emocje. Louis, zaczynasz."
"Em... przygnębiony. Zamknięty w sobie." stukam palcem o obicie kanapy "Zraniony. Słaby. Inny, jakbym nie był sobą. Zmartwiony. Oszukany. Zawiedziony. Nie czułem złości, bo rozumiałem, że przyłożyłem do tego rękę."
"Dlaczego zmartwiony?" pyta Mia. "Totalnie mi to nie pasuje."
"Zmartwiony, tym co będzie dalej..." zacinam się, zastanawiając jak ująć to wszystko w słowa. "Od zawsze się bałem, że mnie zostawi. Że zejdę na drugi plan..."
"Louis..."
Oboje z Mią spoglądamy na Harry'ego, który okazał się tym, który przerwał.
"Nie chciałem cię zostawić. To później samo wyszło, kiedy zaczęliśmy być przeciwko sobie i nic nigdy sobie nie wyjaśniliśmy. To chyba było najgorsze: przemilczałeś całą sytuację. Nie nakrzyczałeś na mnie, nie powiedziałeś, żebym spierdalał czy, że mnie nienawidzisz..." prycha z niedowierzaniem. "Nic, nie zrobiłeś nic, a ja potrzebowałem tego byś mi nakopał. Żebyś pokazał, że to coś na tobie zdziałało. Chciałem, żebyś dał mi znak jak sie po tej sytuacji czujesz..."
"Nie chciałem."
"Czemu?" dziwi się i pociąga nosem "Powinieneś."
"Nie zwalaj na mnie, Harry." wcale nie chcę zaczynać kłótni. "To była też twoja wina i dobrze o tym wiesz."
"Nie przeczę."
Mia unosi brwi i wypuszcza z ust krótki gwizd.
"Zauważyliście?"
"Co?" pytamy jednocześnie.
"Nie pokłóciliście się. Doszliście do porozumienia. Jak na małżeństwo przystało."
Cisza. Mia posyła nam słodki uśmiech i odkłada na bok teczkę, zanim mówi: "Mam dla was nowe ciekawe zadanie."

***
"Ją pojebało!"
Harry siedzi obok mnie na tarasie i przegląda Vogue. Godzinę temu Mia zostawiła nas samemu sobie, zapowiadając, że zobaczymy się jutro.
"Nie zaproszę swoich przyjaciół na żadne przyjęcie. Połowa z nich nie ma pojęcia, że jesteśmy na terapii...."
"U mnie tylko Niall o nas wie" mówię, odpisując akurat przyjacielowi na wiadomość "Mam gorzej. Ale teraz rozumiem na cholere kazała nam robić zakupy..."
"Chwila. Reszta u ciebie w pracy nic o nas nie wie?" pyta zaskoczony znad magazynu. Blokuję ekran i potakuję.
"Jak to kurwa?" widać, że zaczyna buzować. "Nikomu nie powiedziałeś, że jesteś po pieprzonym ślubie?!"
"Zanim zdążyłem się choćby przygotować do powiedzenia im tego, ty już mnie kurwa zdradziłeś!"
Harry rzuca magazyn na podłogę i zaciska pięści na materiale leżaka.
"Czyli dlatego Liam był taki zdumiony, huh? Nie był jedynym, nieświadomym pracownikiem?"
"Nie był." przyznaję. "Mój mąż nigdy też nie raczył odwiedzić mnie w pracy, więc."
"Spierdalaj, Louis!" krzyczy, zaczesując nerwowo włosy do tyłu. "Jak mogłeś nikomu nic nie powiedzieć? Ci z którymi pracuję na co dzień wiedzą o nas wszystko. Często nawet o ciebie pytają, a ty co? W życiu nikomu o mnie nie opowiadałeś!"
"Dramatyzujesz, mówiłem o tobie Niallowi..."
"To nasz wspólny znajomy, którego znasz od lat, on się nie liczy, rozumiesz?"
"Oh jak miło by było gdybym powtórzył jemu twoje słowa, nie sądzisz?" odblokowuję ekran, ale żadnego następnego ruchu nie poczynam. " 'Nie liczy się' jesteś taki..."
"A Liamowi nie powiedziałeś, bo dalej masz nadzieję, że go zaliczysz, co nie?"
Patrzę na niego z obrzydzeniem.
"Wbrew pozorom, nigdy mnie nie ciągnęło do zdrady."
Harry zaciska oczy i kręci z politowaniem głową. Punkt dla mnie.
"Jeśli w każdej kłótni będziesz do tego wracał" przełyka ślinę "Do zdrady, mam na myśli. To uwierz mi Louis, nigdy nie ruszymy z miejsca."
Z tymi słowami znika wewnątrz domu.
Punkt dla niego.

***
Zastaję go na moim...naszym starym łóżku w pokoju. Na wejściu stoi jego walizka, którą przywlókł tutaj przedwczoraj- ponieważ właśnie od wtedy zaczęliśmy dzielić pokój.
Harry płakał i był tu już drugi raz w tak małym odstępie czasowym. Gadał z kimś przez telefon i z tego co wyłapałem musiała to być Cara. Od niepamiętnych czasów najbliższa mu przyjaciółka. To też ona go przedstawiła projektantom i rozpoczęła jego majętną karierę. Dużo jej zawdzięcza.
Harry wyczuł moją obecność od razu. Przewrócił się na bok, by się upewnić, że się nie myli, po czym powiedział do słuchawki:
"To...do zobaczenia jutro, okay?" poprawia swoje spodnie i ściera szybko łzy. "Muszę już kończyć. Tak. Prześlę ci adres smsem. Buziaki."
"Ehm, wszystko dobrze?" pytam, ale Harry nie zaszczyca mnie odpowiedzią. "Przepraszam cię, jeśli o to chodzi. Nigdy celowo nie zataiłem przed nimi tej informacji, przyrzekam."
"Niech będzie." ledwo go dosłyszam. Robię niepewny krok i przysiadam blisko niego. Harry spina się, przesuwając w bezpieczne miejsce rękę, która stykała się z moim ramieniem.
"Czemu płaczesz? Ty nigdy..."
"Czasy w których rzadko widziałeś mnie płaczącego, minęły dawno, Louis." przerywa mi. "Wiem, że takie były. Teraz jestem za słaby na granie silnego."
Auć.
"Chcesz o tym...porozmawiać?" waham się i przecieram twarz. Widzę, że po jego policzku spływa następna łza. "Harry powiedz mi co jest nie tak. Jak się teraz czujesz? Mieliśmy rozmawiać o tym co czujemy..."
"Możesz chociaż na chwilę przestać z tą psychologiczną gadką?" wzdycha przeciągle. "Proszę. Po prostu ze mną porozmawiaj."
"Okay."
"Czuję się winny, że do tego wszystkiego doprowadziłem. Czuję się zły, że się przeze mnie ciąłeś, kiedy obiecałem o ciebie dbać." jego głos przechodzi konwulsje i kurwa tak bardzo chcę go przytulić. "Czuję się okropnie, bo szukam ciągle winy u ciebie, kiedy to ja jestem jedynym, który wszystko zepsuł. Ale czuję się tak źle sam w tej sytuacji...tak źle."
"Nie jesteś sam w tej sytuacji." zapewniam go, a jego ręka wraca na uprzednie miejsce, gdzie ociera się o moje ciało.
O mój boże.
Obrączka. Założył ją.
Nic nie mówię, ale wiem, że zauważył mój szok. Daje ją teraz bardziej na widok, układając na kolanie.
Pamiętam jak Mia powiedziała nam podczas jednej z terapii, że gdy jeden z nas się otwiera przed drugim, dobrze by było, gdyby druga osoba się odwdzięczyła. Dlatego mówię:
"Czuję się, źle, że zaniedbałem nasze małżeństwo. Że zmusiłem cię do myśli o rozwodzie."
"Nie, nie zaniedbałeś, zachowałem się dziecinnie, bo zamiast ci pomóc, użalałem się nad sobą i trzymałem wszystko w sobie. Cała sprawa z budową kliniki była przejściowa, a ja byłem w gorącej wodzie kąpany."
"Tak czy siak się do tego przyczyniłem." mówię. "Oboje jesteśmy winni i oboje staramy się to teraz naprawić, tak?"
"Tak." Harry patrzy mi prosto w oczy i mam najszczerszą nadzieję, że widzi w nich ten szczególny błysk.
Uśmiecha się delikatnie.
Chyba zauważył.  

The bed's getting cold and you're not hereWhere stories live. Discover now