Chapter 21

1.6K 131 19
                                    

*Michał*

Treść listu brzmiała tak:

'Hej Michaś! :)

Na samym początku chciałam Ci powiedzieć, że nadal Cię kocham. Zakochałam się w Tobie tak cholernie mocno i pomimo wszystkich starań nadal jesteś w moim sercu. Chcę przeprosić za to, że wjechałam w Ciebie wtedy rowerem i zaprosiłam Cię na kawę. Wtedy nie poznałbyś mnie i miałbyś spokój.

Dobra, skończę już to pierdolenie i przejdę do rzeczy.

Pisałam ten list chwilę przed naszym spotkaniem. Gdy czytasz te wypociny, ja pewnie już wiszę na sznurku lub właśnie się na nim wieszam. Nie obwiniaj się za to, proszę. To moja wina, że mam tak słabą psychikę i nie potrafię przestać Cię kochać. Może i mnie zraniłeś, ale przed tym dałeś mi cholerne szczęście, którego nie zaznałam nigdy wcześniej.

Ja po prostu musiałam to zrobić, teraz jestem szczęśliwsza. Tam na górze będę szczęśliwa i spokojna. Żyj szczęśliwie Michaś i nie obwiniaj siebie za tą śmierć. To tylko i wyłącznie MOJA wina. Kocham Cię, pamiętaj.

Juli ♥'

Z moich oczu zaczęły lecieć łzy, nie mogłem ich zatrzymać.
Ona się zabiła. ZABIŁA PRZEZE MNIE. Przez moją pierdoloną głupotę. Miałem nie winić za to siebie, ale nie umiem inaczej. Przecież to ja zraniłem Julitę, nie ona sama siebie. Kurwa jego mać. Zakryłem twarz dłońmi i rozpłakałem się jeszcze mocniej.
Dopiero po 10 minutach udało mi się uspokoić na tyle, by bezpiecznie wrócić do domu. Wsiadłem do auta i szybko pojechałem do mieszkania Majki. Pogoda idealnie współgrała z moim nastrojem- to i to było gówniane w tym momencie.
Z opuchniętymi od płaczu oczami wszedłem do domu.
-Michaś, boże, co się...- przerwałem dziewczynie, wsuwając do jej dłoni list.
Usiadłem na fotelu naprzeciwko Majczi i popatrzyłem na nią. Zaczęła czytać, nagle zasłoniła usta, a list wypadł jej z rąk. Przez kilka minut siedziała w milczeniu i patrzyła się w osłupieniu w podłogę.
-Michał, ja.. ja nie wiem co powiedzieć..- klęknęła przy mnie i spojrzała w moje opuchnięte, czerwone oczy, u niej też zauważyłem pojawiające się łzy.
-Kurwa, to moja wina, rozumiesz?! Czuję się najchujowiej w świecie, ktoś zabił się z mojej winy!- krzyknąłem.- Co ja mam teraz zrobić? Co ja mam teraz robić słońce, proszę pomóż mi...- dziewczyna przyłożyła dłonie do moich policzków, a ja rozpłakałem się najbardziej jak mogłem.
-Ja... ja nie mogę. Przecież miała przed sobą całe życie, w końcu zapomniałaby o mnie i znalazła kogoś lepszego..- szepnąłem i spojrzałem na Majkę.
-Też jestem zszokowana, ale Michaś, czasu już nie cofniesz. Musisz się z tym pogodzić, rozumiesz? Ja wiem, że to ciężkie, ale proszę, zrób to dla niej. Przestań się obwiniać i zrozum, że tak będzie dla niej najlepiej. Julita chciałaby, żebyś był szczęśliwy. Była dobrą dziewczyną, ale ze słabą psychiką.- powiedziała łamiącym się głosem i złapała mnie za ręce.
-Muszę zostać sam. Idę na spacer, potrzebuję poukładać myśli.- wydukałem i wybiegłem z mieszkania.
Wyszedłem przed blok i znów zacząłem biec. Biegłem przed siebie, zatrzymałem się dopiero w parku. Usiadłem na mokrej ławce i zakryłem twarz dłońmi. Z moich oczu znów zaczęły lecieć łzy. Nie kochałem jej, ale świadomość, że zabiła się tak naprawdę z mojej winy, mnie dobijała. W mojej głowie usłyszałem słowa Majki: 'Julita chciałaby, żebyś był szczęśliwy.' ; 'Przestań się obwiniać i zrozum, że tak będzie dla niej najlepiej.'
Okej, napisała, że to nie moja wina, że mam się nie obwiniać itd, ale to było tak cholernie ciężkie.
Po około godzinie wróciłem do mieszkania Majki, już nie płakałem.
-Michaś, bałam się o Ciebie.- dziewczyna podbiegła do mnie, a ja podniosłem jej ciało do góry i przytuliłem ją najmocniej jak tylko mogłem.
Trwaliśmy w tym uścisku kilka minut, cały czas milczeliśmy. Potrzebowałem tego, sama obecność Mai mi wystarczała. Nie potrzebowałem rozmowy, tylko kogoś kto ze mną pomilczy.
Kiedy postawiłem Majkę na ziemię, poszliśmy do kuchni i zjedliśmy kolację, nie zamieniając w między czasie ani słowa.Po skonsumowaniu ryżu z kurczakiem w sosie brokułowym przebrałem się i położyłem się w łóżku. Tak, teraz najbardziej potrzebowałem snu.
Rano obudził mnie delikatny głos Majki przy moim uchu.

***

Nie wyobrażacie sobie jak bardzo płakałam pisząc ten rozdział..:)

Ogólnie to zbliżamy się do końca tego fanfiction. Zostały jeszcze 4 rozdziały i koniec (chyba, że zacznę drugą część, ale to zależy tylko od Was).

Zostawcie gwiazdkę i komentarz jeśli spodobał Wam się ten rozdział.

Do następnego, trzymajcie się, cześć!



Słońce | m.r. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz