Rozdział 1

61 5 0
                                    

1.

Miała szesnaście lat długie ciemne włosy związany w koński ogon i te soczyste zielone oczy, które zazwyczaj tak pięknie świeciły, kiedy się uśmiechała. Natomiast on osiemnastoletni był jej totalnym przeciwieństwem; jasne włosy i niebieskie niczym spokojne morze oczy. Jedyną cechą dzięki której pozostawał cień szans, że jest to rodzeństwo był ich wzrost. Oboje byli bardzo wysocy. Mieli jedną mamę, dwóch różnych ojców. Leo był duszą towarzystwa. Akia natomiast szarą myszką, której nikt nie zauważał.

-Akia!- usłyszała za sobą męski donośny głos wydobywający się z ust chłopaka, który nie zauważenie pojawił się za jej plecami

-Leo- szepnęła przyklejając na usta tak sztuczny uśmiech, który tylko ona potrafiła przybrać w obliczu swojego przyrodniego brata. Obróciła się i stanęła przodem do niego. Zlustrowała go dokładnie, a potem uśmiech zszedł jej z twarzy- Czego chcesz?- zapytała ostro poprawiając zsuwającą się torbę.

-Zmień ton siostrzyczko, bo źle to się dla Ciebie skończy- syknął przez zęby i rozejrzał się po długim korytarzu- Znasz tą dziewczynę Alex?- zapytał niemal nie słyszalnie dla niej mimo, że stali bardzo blisko siebie, ale zagłuszał ich szmer spowodowany grzawą uczniów w szkole.

-No znam, podobno miała robiony tyłek- zaśmiała się, ale dopiero po chwili doszedł do niej sens jego słów i ton jakim mówił. Nie kochał tamtej dziewczyny, właściwie jak żadnej innej, ale mogło tu chodzić o dwie rzeczy, obie nie były zgodne z postanowieniami Akii- Nie pomogę Ci!- warknęła przekładając torbę z jednego ramienia na drugie- Ani żadnemu z Twoich kumpli też nie- powiedziała i już miała ruszyć w stronę sali geograficznej, kiedy nagły nieprzewidywalny ruch Leo pociągnął ją w swoją stronę

-To nie jest tak jak Ci się wydaje...- powiedział cicho robiąc skruszoną

minę patrząc na dziewczynę swoimi wielkimi niebieskimi oczami- Potrzebuję twojej pomocy, ale jestem zmuszony wytłumaczyć Ci tą sprawę później, bo tu mamy za dużo świadków. Więc jak zgadzasz się?- dokładnie przyjrzał się swojej siostrze

-A to zależy co dostanę za to i co to za sprawa, bo bratanie się z plastikami jakoś mnie nie rajcuje, wręcz przeciwnie odrzuca- rzucił szybkie spojrzenie swojemu zegarkowi, żeby upewnić się, że zdąży na lekcję

-To jeszcze zostaje do ustalenia potem- powiedział tajemniczym głosem. Uścisnął młodszą siostrę i udał się na lekcję.

-Dzięki za pozostawienie mnie w nie pewności. Tak to tylko Ty potrafisz- szepnęła i udała się pod sale geograficzną.

Prawda, boli Where stories live. Discover now