°°°
Republika upadła, a wraz z nią Zakon Jedi.
Galaktykę pochłonęło mroczne Imperium, którym twardą ręką rządził bezwzględny imperator - Darth Vader, były uczeń obalonego mistrza Sithów.
Vader, choć niesamowicie potężny, był również człowiekiem na...
Strażnicy wymienili krótkie, zaniepokojone spojrzenia. Ich dłonie zacisnęły się lekko na karabinach, choć żaden nie odważył się ich podnieść.
Jeden z nich, młodszy oficer z niepewnością malującą się w spojrzeniu, zdobył się na odwagę, by przemówić:
'Mój lordzie...?'
W jego głosie pobrzmiewała ostrożność. To nie miało sensu. Lord Vader nie wydawał takich rozkazów. Lord Vader nie uwalniał więźniów.
Sienna wstrzymała oddech. To był moment prawdy.
'Uwolnić ich. Natychmiast' Ton Vadera zmienił się na ostrzejszy. Nie było w nim miejsca na pytania.
Strażnicy wahali się przez ułamek sekundy dłużej, po czym jeden z nich skinął głową i sięgnął do panelu kontrolnego. Palce drżały lekko, gdy wpisywał kod dostępu. Bał się. Wszyscy się bali.
Z sykiem drzwi celi otworzyły się powoli.
Bail Organa podniósł wzrok.
Jego twarz była wychudzona, zmęczona, ale wciąż pełna godności. Ubranie, choć pogniecione i zabrudzone, nie odbierało mu królewskiego wyglądu. Był tym samym człowiekiem, którego pamiętała – silnym i niezłomnym.
Jego spojrzenie spoczęło na niej. Zamarł.
'Ty...'
W jego głosie było niedowierzanie, ale i coś więcej – ulga.
Sienna zmusiła się do uśmiechu. Delikatnie i ostrożnie.
'Dawno się nie widzieliśmy, Bail'
Nie była pewna, jak zareaguje. Czy zobaczy w niej sojusznika, czy kogoś, kto stał po stronie Imperium?
Organa zmierzył ją wzrokiem, a potem przeniósł spojrzenie na stojącego obok Vadera.
Jego oczy zwęziły się w podejrzliwości.
'On cię zmusił do pomocy?'
Sienna wzięła głęboki oddech. Nie mogła powiedzieć mu całej prawdy – jeszcze nie.
'Nie' odpowiedziała cicho. Nie dodała nic więcej.
Wiedziała, że Bail to zauważył. Wiedziała, że pytania zostaną zadane później. Ale teraz... teraz musiała skupić się na czymś innym.
Zobaczyła ją.
Leię.
Stała nieco z boku, obserwując sytuację czujnym, inteligentnym spojrzeniem. Nie wyglądała na przestraszoną.
Pomimo wieku, pomimo warunków, w których się znalazła, w jej oczach nie było śladu uległości. Była dumna, była silna.
Była taka podobna do...
Sienna miała wrażenie, że coś zaciska się wokół jej serca.
To było surrealistyczne – patrzeć na własne dziecko po tylu latach. Oglądać ją nie przez pryzmat marzeń, wyobrażeń, ale rzeczywistości.
Miała włosy ciemne jak jej własne, rysy twarzy znajome, choć wyraźnie przypominały również Anakina.
Przez chwilę Sienna nie mogła oddychać.
Oto była. Jej dziecko. Jej córka.
Nie mogła jej powiedzieć. Nie teraz. Nie w ten sposób.
Ale mogła patrzeć. Mogła być dumna.
Zrobiła niepewny krok w jej stronę, nieświadomie wyciągając lekko rękę, ale zanim zdążyła się zbliżyć, poczuła czyjąś dłoń na ramieniu.
Odwróciła się i napotkała wzrok Baila.
Nie musiał nic mówić, by wiedziała, co chciał jej przekazać.
Ale i tak to zrobił.
'Nie mów jej' jego głos był cichy, ale pełen stanowczości.
Sienna wiedziała, że ma rację.
Nie teraz.
Ale pewnego dnia.
Jej serce krzyczało, chciało się sprzeciwić, chciało natychmiast powiedzieć Lei, kim dla niej jest, kim dla niej była.
Ale to nie był jej wybór. Leia dorastała jako Organa. Nie mogła teraz tego zmieniać.
Więc tylko skinęła głową.
Przeniosła wzrok jeszcze raz na córkę. Tak silną. Tak dumną.
I obiecała sobie, że pewnego dnia jej powie.
_______________________________
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.