◈ dziesiąty

5.4K 367 2
                                    

- Więc, jak tam ostatnia klasa, Harry?- pyta Elizabeth, trzyma dłonie na swoich policzkach, gdy podpiera głowę.

Harry wzrusza ramionami, wycierając usta serwetką, zanim mówi:

- Jest cholernie lepsza, niż poprzednia. Mniej ocen, egzaminy, stres.

- Wiesz już do jakiego college'u idziesz?- szczebiocze Mitchell, wyraźnie bardziej zainteresowany niż ja i Elizabeth.

- Myślałem o uniwersytecie St. John's.

Moje oczy poszerzają się w zdziwieniu.

- Czy to nie w Nowym Jorku?

Harry kiwa głową, kładąc sztućce w swojej już pustej misce.

- Ale czy w tej szkole nie trzeba płacić 40 tysiaków za semestr?- St. John's było jedną z moich opcji, dopóki nie spojrzałam na opłaty rekrutacyjne i inne. Czy żyjesz w kampusie, czy poza nim, musisz zapłacić 10 tysięcy, niezależnie od tego co wybierzesz. Nie miałam pieniędzy.

- Moi rodzice zaczęli oszczędzać na mój college, gdy nawet jeszcze mnie nie było na świecie. A jako iż moja siostra już skończyła naukę, skupili się na mnie i mojej przyszłości.

- Więc St. John's jest twoim wyborem, czy ich?- pyta Mitchell, unosząc brew. Kręcę do niego głową. To nie jest pytanie, jakie ludzie powinni zadawać, ale Harry wydaje się nie mieć nic przeciwko temu.

- Bardziej ich- informuje Harry- ale słyszałem mnóstwo dobrych rzeczy o tej szkole, na przykład mają kursy akademickie.

- Na jaki kierunek chcesz iść?- pyta Elizabeth z ciekawością, sącząc ostatki jej dietetycznego Sprite'a.

- Podejmuję podwójny kierunek, na nauki humanistyczne i cóż, nie mogę zdecydować pomiędzy angielskim i dziennikarstwem. 

- Dlaczego nauki humanistyczne?- pytam.

- Nienawidzę tego pytania- Harry chichocze- nigdy nie wiem jak mam na nie odpowiedzieć. Mam na myśli, będąc szczery, nauki humanistyczne były decyzją moich rodziców. Zgłosili podwójny kierunek dla mnie i mojej siostry. Jeden wybór był ich, a drugi należał do nas. Więc oprócz tego, to właśnie dlatego nie mogę zdecydować między dziennikarstwem i angielskim.

- Ale dlaczego akurat one?- upieram się. Wiem, że może wydaję się trochę wścibska, ale po prostu chce to zrozumieć.

- Więc, kierunek nauk humanistycznych, zawiera przedmioty takie jak literatura, filozofia, matematyka, socjologia i nauki przyrodnicze w odróżnieniu od technicznych i zawodowych kierunków- mówi zwyczajnie Harry, nasze twarze są bez wyrazu- w zasadzie moi rodzice chcieli wypełnić nasze głowy tak wielką ilością wiedzy, jak tylko możliwe, aby nasze referencje dobrze wyglądały w przyszłości.

Byłam pod wrażeniem. Jeżeli mam być całkowicie szczera, myślałam, że Harry to po prostu zarozumiały facet z bogatymi rodzicami, który nie planuje iść do college'u, bo stwierdził, że nie musi. Coś jak mój brat.

- Bez urazy, ale to jest cholernie do dupy- stwierdza Mitchell.

- Jak to?- odpowiada Harry z uniesioną brwią.

- Mam na myśli, czy college nie jest miejscem, gdzie podejmujesz swoje własne decyzje i jesteś odpowiedzialny za siebie?

- Hej, nie mogę narzekać- odpowiada Harry, wcale nie urażony słowami Mitchella-  moi rodzice pociągnęli za wiele smyczków, żebym miał możliwość się uczyć w tak niesamowitej szkole, jak St. John's. 

Mitchell wywraca oczami. 

- Tak, tak, okej. Przyznaję ci rację. Po prostu mówię, może tylko ja tak myślę, ale to trochę nie fair.

- Myślę, że to jest fair- wtrącam- mam na myśli, to nie tak, że rodzice każą mu iść na ten kierunek, który oni wybrali. Przynajmniej ma drugą opcję.

- Możemy zmienić temat?- pyta nagle Mitchell podnosząc ręce w obronie- Carter, gdzie idziesz do college'u?

Fukam.

- Chciałabym iść na instytut sztuki. Ale nie mogę się zdecydować pomiędzy Florydą i Nowym Jorkiem.

Kiedy słowa "Nowy Jork" wylatują z moich ust, zauważam że oczy Harrego rozświetlają się. To chyba jasne, o czym myśli.

- Ale one są tak daleko od domu!- dąsa się Mitchell.

- Hej, to jej wybór, ma prawo być za siebie odpowiedzialna- broni mnie Elizabeth, puszczając mi oczko, na co się śmieję.

Mitchell żartobliwie ciągnie ją za włosy i pokazuję jej język.

- Cóż, to nie jest potwierdzone, raczej nie zamierzam tam iść. To jedna z opcji- mówię im- potrzeba na to mnóstwo pieniędzy, byłabym szczęśliwa, gdybym dostała stypendium. Więc jeśli coś, zostaję przy kolegium*.

- Ha! Tam mnie zobaczysz!- woła szczęśliwie Mitchell, podnosząc dłoń do góry i czekając aż przybiję mu piątkę.

Kontynuujemy naszą rozmowę o college'u, Elizabeth mówi, że chce iść do Nova, pomimo tego jak drogie to jest. Twierdzi, że oszczędzanie pieniędzy na college się opłaciło i może będzie ją stać za dwa lata na tą szkołę.

- Powinniśmy się zbierać. Czuję, że już trochę tu siedzimy- wzdycha Elizabeth i wstaję strzepując kurz z jej czarnych, obcisłych jeansów.

- Mamy jutro szkołę- skomle Mitchell.

- Nie wiem, czemu narzekacie i tak zawsze zasypiacie i przychodzicie spóźnieni- zauważam.

Mitchell uśmiecha się sztucznie i udaje, że zarzuca włosami.

- Wiesz jak długo zajmuje to, aby wyglądać tak dobrze?

- Najwyraźniej, bardzo długo- mówi Elizabeth, Mitchellowi opada szczęka, kiedy ja i Harry odchylamy głowy ze śmiechu, wychodząc razem.

- Carter, chcesz żebym zabrał cię do domu?- pyta Harry, Liz i Mitch uśmiechają się do siebie, a potem patrzą na mnie, jakby czekali na moją odpowiedź- i tak tam jadę, spotkać się z twoim bratem.

Zaciskam usta, aby się do niego nie uśmiechnąć. 

- Oh, spotykasz się z moim bratem? Czy to w porządku?- mówię sarkastycznie, Harry wyrywa się do uśmiechu, dobrze wiedząc, co miałam na myśli.

Kiwa głową w odpowiedzi, jego uśmiech nie słabnie. Patrzę na Mitcha i Liz, którzy tylko wzruszają ramionami i poruszają brwiami. 

- Do zobaczenia jutro- żegnam się, kręcąc głową, gdy wskakuję do małej Toyoty Harrego.

- Wiesz, ten samochód jest bardzo mały, jak na kogoś, kto jest taki wysoki.

- On jest tylko tymczasowy!- broni się Harry- w każdym bądź razie, możesz włączyć radio, jeśli chcesz, albo włożyć jakąś płytę, są w schowku.

- Nigdy nie słyszałeś o przejściówkach?- patrzę na niego sceptycznie.

Harry przestaje się poruszać, przekręcił kluczyk w stacyjce tylko do połowy i skrzywił się- cóż, cholera, przepraszam . Nie jestem dla ciebie wystarczająco zaawansowany?- śmieje się- przejściówka też, gdzieś tam jest.

Kręcę głową, powstrzymując nieśmiały uśmiech.

--

*kolegium- dwuletnia szkoła, która przygotowuje do pójścia na studia.

Jeżeli przeczytałaś, zostaw komentarz lub gwiazdkę! :3

Harry zrobił się taki słodki fejieujw, prawda?

Czyżby Carter, powoli mu ulegała?

Brother's Best Friend ◈ PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz