◈ drugi

7.9K 398 19
                                    

Rozdział 2

- Zajęło ci to pół godziny, aby to zrobić? Naprawdę? Carter, mógłbym to zrobić w rekordowym czasie- zauważa Mitchell, kiedy wchodzę do pokoju.

- Potrzeba czasu na zrobienie czegoś tak pysznego jak to, dupku, więc bądź bardziej wdzięczny- karcę go, na co wywraca oczami.

Mitchell chwyta widelec, zanim nakłuwa na niego truskawkę i marshmallow, po czym wpycha go do buzi. 

- Nie złe- mamrocze- chociaż mogłaś użyć trochę więcej czekolady.

Sięgam po poduszkę i uderzam nią w tył głowy Mitchella.

- Byłabym tu wcześniej, gdyby nie Harry- burczę, kiedy wkładam do buzi truskawkę pokrytą czekoladą.

- Był tam na dole? Co robił?- pyta Mitchell, z ciekawością w głosie.

- Nic, zszedł na dół, aby mnie wkurzać, kiedy Dylan całkowicie go olał pisząc z Lindsay.

- Rozmawialiście?

Kiwam głową, skubiąc zamoczonego w bitej śmietanie marshmallow, zanim biorę gryza.

- O czym rozmawialiście?

Wzruszam ramionami,

- O niczym tak ważnym, abym to zapamiętała. Powiedział tylko, że lubi jakąś dziewczynę.

Mitchell wykrzykuje "HA!", kiedy mówię mu co powiedział mi Harry. Ale dla mnie to naprawdę, nie jest zabawne.

- Kiedy on nie lubi dziewczyny? Śpi z kimś prawie każdego weekendu. Jestem zaskoczony, że nie wykonał jeszcze żadnego ruchu w moim kierunku- mamrocze ostatnie zdanie, zataczając kółka truskawką w misce, za pomocą widelca.

- To dlatego, że nie jest gejem, Mitchell.

- Facet tak przystojny jak on nie może być hetero- zauważa Mitchell, a ja unoszę na niego brew.

- Zapomniałeś o tym, że śpi z dziewczynami prawie każdego weekendu?

Mitchell otwiera usta, aby coś powiedzieć, ale jego telefon wibruje, powiadamiając go, że ma wiadomość.

Kiedy Mitchell sprawdza adresata, wywraca oczami.

- Elizabeth jest tak kurewsko denerwująca, przysięgam, skończy się na tym, że ją za...- oh- Mitchell zatrzymuje się w połowie zdania, zanim wyszczerza zęby w uśmiechu.

- Chodź raz ta nieznośna czarownica napisała coś wartego przeczytania

- To znaczy co?

- Najwidoczniej Melissa Delgado urządza tą ogromną imprezę w piątek wieczorem. Wszyscy idą, nawet juniorzy*. 

Wywracam oczami,

- Wielka niespodzianka.

Melissa Delgado była prawdopodobnie jedną z najpiękniejszych, najsłodszych i najbardziej rozpoznawalnych osób w naszej szkole. Zawsze urządzała te swoje wielkie imprezy w najbardziej przypadkowych terminach w roku, przynajmniej od sześciu do siedmiu razy w miesiącu i było to głównie dlatego, bo uzgodniła z rodzicami, że będzie urządzać imprezę, za każdym razem, gdy przyłapie ich robiąc to. Co było prawie każdego weekendu.

- Chciałabyś pójść?

- Oczywiście- odpowiadam bez wahania- kiedy to jest?

- Jutro wieczorem- mamrocze żując marshmallow kiedy mówi:

- Więc mogę jakby, zostać tutaj?

- Czy powiem tak czy nie i tak byś został.

- Nie szkodziło zapytać, suko- odzywa się Mitchell wkładając swój palec do bitej śmietany i rozmazując ją na moim policzku. 

Brother's Best Friend ◈ PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz