11 - Onze.

69 7 0
                                    

Strach sparaliżował mnie. Patrzyłam pusto w ekran tabletu, mając nadzieję, że nic mu nie jest. Może i zbytnio go nie znałam, ale wydawał się być dobrym człowiekiem. Spojrzałam na Lucy, która również była przerażona. Każdy dobrze wiedział jakie jest ryzyko tego sportu. Można powiedzieć, że jest to taniec ze śmiercią. Zamrugałam parę razy oczami, by odgonić łzy, które były tutaj niepotrzebne, jednak ja przejmowałam się takimi rzeczami.

- Może nic poważnego się nie stało.. - zaczęła Lucy. - Przecież się rusza. - dodała, a na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, nie przez to, że przyjaciółka zażartowała, a przez to, że Charlesowi nic nie było.

Cholernie współczułam Charlesowi, w końcu zawalił klasyfikacje, przez co będzie startować z ostatniego miejsca, a do tego rozwalił bolid, który z widoku jest naprawdę w złym stanie, więc nie wiadomo czy wystartuje w wyścigu. Nie mogłam sobie wyobrazić, co mógł czuć w takiej chwili. Wstyd? Stres? A może jeszcze wkurzenie na samego siebie, przez popełnienie głupiego błędu? Wczoraj chciał bym była w garażu ferrari. Przyznał to, ale szybko zreflektował swoją pomyłkę. Jednak ona, aż za bardzo utknęła w mojej głowie.

Przecież ja też się tak myliłam, przez moje ADHD. Nie wiedziałam co miałam o tym sądzić. Mimo wszystko, dopóki Max był na torze, postanowiłam przejść się do garażu ferrari, gdzie zaraz powinien pojawić się Charles. Mam nadzieję, że go jakoś pocieszę. Może nie byłam w tym najlepsza, ale chciałam spróbować. Powiedziałam Lucy gdzie idę, a ona mnie poparła, mówiąc, że może go wyrwę. Masakra. Nawet w takich sytuacjach potrafiła żartować. Cała Horner.

Wyszłam z garażu red bulla tak samo jak tu weszłam. Od przodu. Może i było to dosyć niebezpieczne, bo jednak w każdej chwili może podjechać bolid na zmianę opon, jednak teraz mało mnie to obchodziło. Najwyżej mnie potrąci. Jakoś straszny optymista ze mnie teraz. Chciałam zobaczyć Charlesa, co jest w ogóle popierdolone, bo praktycznie się nie znamy, ale jakoś ciągnęło mnie do tego człowieka. Tak samo Lewis, też przyciągał swoją dobrą energią.

Gdy przechodziłam obok garażu Haasa, dostrzegłam, że jeden z bolidów jest w środku. Nie rozumiałam po części tego, bo przecież kwale zaczęły się dawno temu. Jednak gdy tylko dostrzegłam rozwalony cały tył, od razu wszystko się wyjaśniło. W te kilka minut, gdy byłyśmy zajęte rozmową o wypadku Charlesa, niejaki Nico Hulkenberg, o ile się nie pomyliłam z numerem, który widniał na bolidzie, również miał widocznie nie małą stłuczkę. 

- Strasznie to wygląda prawda? - zagadnął mnie niemiecki akcent, przez co od razu odwróciłam się na mężczyznę, który stał deczko za mną.

- Nawet bardzo.. - odparłam, jednak dopiero z lekkim opóźnieniem zrozumiałam, że był to Nico. - Co się właściwie stało? 

- Daniel mnie zepchnął. On pojechał, a mój bolid walnął w ścianę przednim prawym kołem i obrócił się, przez co taki jest teraz tył. - odparł niewzruszony.

Słyszałam, że nad kierowcą Haasa ciąży jakaś niewyjaśniona klątwa, która jak widać się utrzymuje. Było to przykre, bo widać było, że Nico się stara. I dać wiarę, że to wszystko wiem, dzięki Drive to Survive oraz Lucy, która mówiła mi chyba wszystko co wiedziała na ich temat. Może i mało komu podobał się Nico, ale ja mogę śmiało przyznać, że był jak najbardziej w moim typie. 

- To straszne.. - powiedziałam z powrotem patrząc na bolid, jednak pożałowałam tego i znów zwróciłam się w stronę blondyna. - A ty jak się czujesz? 

- Bywało gorzej. - powiedział uśmiechając się, co odwzajemniłam. Mężczyzna jakby czytał mi w myślach, bo zaraz dodał. - Nie muszę się raczej przedstawiać, ale  jednak chciałbym wiedzieć, jak masz na imię. - dodał nadal uśmiechając się.

Było to niezwykłe, że po takiej kraksie, nadal potrafił się uśmiechać i mówić o tym jakby to się nigdy nie wydarzyło, lub był już do tego przyzwyczajony na tyle, że jest to po prostu dla niego normalne.

- Nazywam się Rosaria White. - odparłam zmieniając ton głosu, przy czym również teatralnie się kłaniając, na co obydwoje się zaśmialiśmy. Niestety, gdy przypomniałam sobie jaki cel wcześniej wybrałam tego spaceru, szybko się opamiętałam i dodałam. - O matko! Jeszcze chwila a bym zapomniała o celu mojej przechadzki tędy. Dziękuje za to jakże niezwykłe spotkanie Nico, ale muszę już spadać, obiecałam jednej osobie, że bede w garażu. 

- Oczywiście, nie mam problemu jaśnie pani. - zażartował na koniec, również się kłaniając, wystawiając rękę w moją stronę.

Był to gest, który z perspektywy osób trzecich wyglądał, jakby zapraszał mnie do tańca. Położyłam dłoń na tej należącej do niego. Nico miał okulary przeciw słoneczne, więc nie widziałam jego oczu, które zdradzały by najwięcej skrywanych emocji teraz. Gdy ujął moją dłoń i przystawił odrobine wyżej, by następnie delikatnie ją pocałować, myślałam, że zejdę tu na zawał. Następnie puścił moją dłoń i odszedł nadal się uśmiechając. 

Zrobił to na widoku tych wszystkich kamer, które pokazują klasyfikacje, na żywo wszystkim, którzy mają wykupione tv f1, jednak doskonale zdaję sobie sprawę, że cholernie dużo ludzi ma to wykupione. Nie było czasu na stanie w miejscu, albowiem kamery już dawno nas namierzyły. Szybo skierowałam się w stronę garażu docelowego.

Stanęłam z boku garażu, tak żeby mieć widok na to co się dzieje w środku. Mechanicy siedzieli i oglądali Carlosa, który nadal męczył się z wyprzedzeniem Lando. Mogłam wejść do garażu, jednak gdyby tylko reszta zorientowała się, że przyjaźnie się z córką Hornera, od razu mogliby pomyśleć, że jestem jakimś szpiegiem czy inne rzeczy.

W oddali było widać już Charlesa, który szedł w stronę garażu, nadal w kasku. Nie było to dziwne, doskonale rozumiałam jego obecny stan. Delikatnie pomachałam mu, widziałam, że również przystanął na chwilę, ale zaraz od razu ruszył w moje stronę, zdejmując również kask i kominiarkę. No nie powiem zdziwiło mnie to trochę, bo jeszcze chwilę temu wyglądał jak chodząca depresja, a teraz szedł w moją stronę w skowronkach.

Gdy podszedł do mnie, niemal od razu przytulił mnie, obejmując jedną ręką, a drugą nadal trzymał swoje rzeczy. Niepewnie przytuliłam go, albowiem w jednej poczułam te wszystkie kamery skierowane na nas, które wręcz czekały na taką sensację. Również doskonale wiedziałam, że WSZYSCY z garażu ferrari patrzą się na nas.

Czy on nie myśli kurwa?

- Przepraszam, ale po prostu czuję się chujowo. - wyszeptał w końcu, tak bym tylko ja usłyszała, co było trudne, bo mikrofony w tych czasach są wykryć dużo.

- Może znajdziemy jakieś miejsce bez kamer? - zapytałam lekko zestresowana sytuacja, jednak rozumiałam Charlesa.

Gdy ten powoli się ode mnie odsunął, jedynie złapał mnie za rękę i poprowadził w głąb garażu, gdzie już kamery nie mają dostępu. Byłam jak najbardziej za tym, żeby się gdzieś ukryć. Wolałam, żeby nikt nas nie brał za parę. Było to niebezpieczne pod każdym względem. Teraz gdy już byliśmy w jego pokoju, mogłam przejść do pocieszania go, co pewnie będzie dosyć trudne.

Tylko Moja | Yandere F1Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora