10 - Dix.

55 6 0
                                    

- Czy ty jesteś normalna? - to było pierwsze pytanie, które zadała mi Horner, która teraz stała i wymachiwała rękami, prawdopodobnie przez to, że niedowierzała jak bardzo wjebałam się w bagno. - Musisz, któremuś odmówić. - dodała po chwili, opanowując się.

- Tylko wiesz.. nie chcę żadnemu z nich zrobić przykrości. Znasz mnie. - odparłam niepewnie, bo w końcu chodziło również o jej obiekt westchnień. 

Spojrzałam na podłogę, która teraz wydawała się naprawdę ciekawa, jednak tak samo szybko przeniosłam wzrok na telewizor, na którym był właśnie puszczony ich trening od jakiejś niecałej godziny. Niektórzy mieli pit-stopa, inni testowali bolidy po poprawkach, a jeszcze inni po prostu się wyluzowali przed klasyfikacjami, które będą już za 3 godziny. Kamera właśnie padłam na Maxa, który rozmawiał z mechanikiem, nie było słychać o czym rozmawiają, jednak Max wydawał się smutny. W sumie nie dziwię się, rano poświecił się i przyszedł pod drzwi, by zabrać mnie na tor, a ostatecznie wyjebałam go za drzwi, zamykając mu je przed nosem.

No halo, była godzina czwarta rano, a on nakurwiał dzwonkiem, to proste, że wybiorę spanie.

Mój telefon zaczął dzwonić, jednak jakoś szczególnie nie zwracałam na niego uwagi, jednak Lucy, była bardziej zaciekawiona zobaczeniem, kto dzwoni.

- Lewis. - odparła, biorąc telefon do ręki. 

- Odbierz i powiedz, że mnie nie ma. - rzuciłam i zawinęłam się bardziej w koc. Mimowolnie chwyciłam pilot, by przełączyć kanał, jednak kamera przemieściła się na wspomnianego wcześniej Lewisa. 

Stał oparty o ścianę z lekkim uśmiechem. Telefon trzymał przy uchu, najwidoczniej czekając cierpliwie, aż odbiorę. Nie miałam jakoś ochoty rozmawiać z kimkolwiek. Wczoraj cały wieczór przegadałam z Lucy na temat kierowców. Wyszło jedynie, że każde ich zachowanie jest dziwne, ale da się je usprawiedliwić. 

- Wiesz co, nie będę odbierać. On chce gadać z tobą. Ewidentnie to coś ważnego. - odparła odkładając telefon na stolik i również spojrzała na telewizor. Tym razem było płynne przejście do komentatora, który zaczął zapowiadać klasyfikacje i inne rzeczy, które mnie mało obchodziły.

Podniosłam się do siadu i chwyciłam za telefon, który już przestał dzwonić. Jednak mimo to, napisałam do Lewisa, z pytaniem, czemu dzwoni.

Rosaria White
- Coś się stało, że dzwonisz? 

Lewis Hamilton
- Czemu cię nie ma?

Gdy ta właśnie wiadomość przyszła niemal do razu, miałam ochotę wlepić sobie z liścia. Przecież mu nic nie obiecywałam, ale jednak wierzył cicho, że będę. Dlaczego każdy z nich chciał, bym tam była? Co to ma być za chore uniwersum. Czemu życie jest takie skomplikowane? 

- Rosa, musimy się zacząć szykować na klasyfikacje. Chyba, że nie jedziesz. - podniosłam wzrok znad telefonu, by również nawiązać kontakt wzrokowy z Lucy, która teraz patrzyła się na mnie ze zmartwieniem, na co posłałam jej blady uśmiech. 

Dziewczyna usiadła obok mnie, zabierając pilot z moich kolan i wyłączając lecące studio przed klasyfikacjami. Lucy zawsze była moją przyjaciółką, która dobrze radziła i nie pakowała się w żadne kłopoty. Poza tym nosząc takie nazwisko, nawet nie mogła sobie pozwolić na potknięcie, bo będzie wiedział cały świat.

- Muszę jechać. Obiecałam już im. - wzruszyłam ramionami, nie będąc pewna swego.

- Jeśli zależy im na twoim dobru, to zrozumieją jak cię nie będzie. 

- Nie. - przerwałam jej. - Pojadę. - rzuciłam od razu, podnosząc się z kanapy.

Odrzuciłam koc na bok i przeciągnęłam się porządnie, a kości wydały charakterystyczny dźwięk. Czułam, że Lucy przygląda się mi, jednak ja, nie zwracając już na nią uwagi, poszłam do sypialni, by ubrać coś sensownego.

Tylko Moja | Yandere F1Where stories live. Discover now