8 - Huit.

50 6 0
                                    

Perspektywa: Max Verstappen

- Idziemy? - zapytałem, gdy wreszcie Lewis Hamilton, odszedł ze swoim kolegą z teamu.

Lewis był jedną wielką przeszkodą. Rosa, zbyt się do niego kleiła. Co on miał takiego w sobie, czego ja nie miałem? A fakt, że on ma czelność ją dotykać tylko pogłębiał mój gniew, który od samego początku muszę powstrzymać, by moja urocza Rosa, nie przestraszyła się moich częstych wybuchów agresji.

- Pewnie. Padam z głodu. - odparła, a jej głos brzmiał jakby anioł śpiewał pieśni.

Zacząłem luźny temat w którym powinna się odnaleźć i włączyć do dyskusji. Nie chciałem, by poczuła się źle w mojej obecności, a tym bardziej, żeby nie było niezręcznej ciszy. Weszliśmy do sporej wielkości sali. Ludzi nie było praktycznie w ogóle. Jedynie rozpoznałem pojedynczych mechaników Scuderia Ferrari oraz Mercedesa. W sumie co się dziwić, skoro serwowano tylko nam jedzenie tak późno. Rosa wybrała stolik i zajęliśmy miejsca na przeciwko siebie.

Teraz mogłem widzieć każdy jej ruch, który wydawał się taki płynny, wręcz nieskazitelny. Zaczęła czytać menu. Po części słuchałem co mówi, jednak skupiłem swoje myśli na tym jak bardzo pasuje jej koszulka red bulla, a jeszcze bardziej pasowałaby jej nazwisko Verstappen..

- Max! - krzyknęła, zwracając moją uwagę, ale również niektórych mechaników.

- Wybacz, zamyśliłem się. - odparłem zgodnie z prawdą. - Trochę jestem zmęczony po treningu.

- Rozumiem to w stu procentach. - uśmiechnęła się uroczo, a ja czułem jak moje serce się roztapia. - Pytałam się co bierzesz. - powtórzyła.

- Raczej postawie na zupę pomidorową.

- To ja wezmę spaghetti. - powiedziała wołając obsługę, która już od dobrych kilku minut się na nas patrzyła.

Gdy zamówiliśmy przyszedł czas na sprawdzenie telefonów i chwilowy czas wolny, ale jednak w swoim towarzystwie. Dziewczyna wyjęła telefon i zaczęła odpisywać. Znów przyglądałem się jej. Miała wręcz idealne kości policzkowe, a oczy cudnie niebieskie. Była chodzącym ideałem. Musiałem zdobyć jej serce, za wszelką cenę.

Jednak z każdym kolejnym dniem jest coraz więcej przeszkód. Lewis Hamilton, Charles Leclerc, Lando Norris, Carlos Sainz, a nawet Perez. Wiedziałem doskonale o nich wszystkich. Wiedziałem dokładnie z kim już się znała, a kogo dopiero pozna. Byłem zawsze krok przed nią, żeby ją chronić.

Gdy dziewczyna zmarszczyła brwi, zaciekawiłem się, jednak moja ciekawość przeobraziła się w irytację, gdy tylko przycisnęła telefon do ucha.

- Halo? - zapytała niepewnie. Była nieostrożna odbierając nieznany numer. Oduczę ją tego.

Gdy w tym samym czasie, obsługa przynosiła nam nasze dania, podziękowałem mi i chciałem już zabrać się do skosztowania mojej obiado-kolacji, jednak następne słowa wypowiedziane przez moją przyszłą żonę, spowodowały, że w mgnieniu oka zacisnąłem ręce w pięść, tylko by nie wybuchnąć agresją.

- Ach! To ty Lando. - zaśmiała się promiennie. - Lucy ci pewnie dała mój numer. - odparła, zaczynając nawijać makaron na widelec. - Aktualnie jem w restauracji hotelowej. - przerwała na chwilę, by dać się wypowiedzieć dzwoniącemu. - Lando wybacz mi naprawdę, ale Jestem zmęczona i wolałabym iść spać. Naprawdę chciałabym zobaczyć jak zajmujesz się muzyką w klubie, ale to kiedy indziej. - powiedziała, jakby naprawdę było jej przykro. Nie powinno być.. To tylko Lando Norris, który był nikim e porównaniu do mnie. Na torze tym bardziej.

Gdy dziewczyna się rozłączyła, przeprosiła mnie i zaczęła jeść swoje zamówione danie. Była zmęczona. Mój mózg działał szybko, dlatego wpadłem na idealny pomysł. Byłem przekonany, że gdy zje, powie, że jej się nie chce wstawać, więc to idealna okazja, bym mógł ją zanieść do samego łóżka.

Spuściłem wzrok na swoją zupę. Musiałem się ogarnąć. Przecież nie mogę tak myśleć, jeszcze nie teraz. Najpierw zatrzymajmy się na tym, za ile dni wyzna mi miłość. Ludzi ubywało, a godzina stała się jeszcze późniejsza, mimo to czułem się jakbym był w siódmym niebie. Przy niej mógłbym nawet nie spać. Dokończyłem swoją zupę, oddalając trochę talerz na wznak zakończenia posiłku.

Jutro trening o ósmej i o dziesiątej klasyfikacje. Mam nadzieję, że mój aniołek wstanie. Nie chciałbym, żeby przegapiła je, albowiem specjalnie dla niej zdobędę pole position. Udowodnię, że Lewis nie jest jej godny.

- Skoro zjedzone, można iść już spać. - odparła odkładając sztućce z delikatnym brzdękiem.

Nawet przy stole zachowała się z gracją..

- Pewnie. - przytaknąłem posyłając jej lekki uśmiech.

- Tak mi się nie chce wstawać.. - zaczęła marudzić, a ja mogłem już sobie pogratulować. - Ale muszę wstać. - mój zapał opadł. Musiałem coś wymyśleć.

- Mogę.. cię zanieść. - powiedziałem, tak żeby brzmiało na pół żart pół serio.

Dziewczyna zaśmiała się, jednak wstała. Mogłem się domyślić, że tak będzie. Wzięła plecak spod nóg i zawiesiła go na ramieniu. Również wstałem, bo nie będę tu siedzieć w nieskończoność. Chociaż nadal liczyłem, że pozwoli mi na to, żebym mógł ją zanieść.

- Idziemy? - zapytała, wyprzedzając mnie. Nie byłem jej dłużny i już po chwili dotrzymywałem jej kroku.

Pojechaliśmy windą. Była cisza, w której to ona czytała wiadomości z Messengera, a ja przyglądałem się jej uroczej buźce. Nigdy bym nie pomyślał, że ktoś mógłby być aż tak piękny i uroczy. Wyglądała na taką niewinną, a ja musiałem ją chronić, przed tymi, którzy już ją zmanipulowali. Jednak najgorsze dopiero nadciąga. Charles Leclerc, będzie nie do powstawania.

Tylko Moja | Yandere F1Where stories live. Discover now