4 - Quatre.

65 6 0
                                    

- Skoro jesteś programistą, możesz pracować w formule. - odparł z uśmiechem Lando, zaczynając kolejny temat do rozmowy. - Masz już gwarancję w McLarenie - dodał, spojrzawszy wymownie na mnie.

Ugryzłam kawałek mojego rogalika i skinęłam mu ręką, aby kontynuował. Może wcześniej nie myślałam o Formule jako o pracy, ale teraz czułam, że byłoby cudownie tutaj pracować. Może i dopiero co poznaję ten świat, ale.. Kochałabym tę pracę jeszcze bardziej, ale równocześnie przeraził mnie wzrok Lando. Dopiero co go jakoś poznałam, a on już chce mi pomóc dostać się na to stanowisko.

- Programista maszyn CNC. - odparł, a ja się jeszcze bardziej zaciekawiłam.

Usiadłam wygodnie, trzymając torebkę z croissantami na kolanach, a Lando zaczął tłumaczyć, czym to polega.

- Programista CNC to osoba odpowiedzialna za opracowanie i tworzenie symulacji programów sterujących maszynami CNC. - powiedział i zrobił, krótką przerwę. - W praktyce programista otrzymuje rysunek lub model 3D części do wykonania, a także rysunek lub modele narzędzi, a następnie przetwarza je na odpowiednią instrukcję w programie dla maszyny. Maszyna wykonuje część na podstawie tych danych i zaplanowanej sekwencji ruchów - dokończył, a ja zaczęłam czuć zwątpienie.

Nigdy o czymś taki nie słyszałam, co jeszcze bardziej pogłębia mój niepokój, że nie dałabym rady. Zerknęłam na mechaników, którzy robili coś przy bolidzie Lando. Czasami się zastanawiam, czy oni pracują tu z miłości do formuły, czy może z przymusu. Jaki jest sens posiadania pracy której się nie kocha? Przecież to katorga, a nie praca. Kurwa, znów moje ADHD się odzywa. Muszę przestać myśleć o dziesięciu inny rzeczach.

- Raczej nie dałabym rady. - odparłam, powracając wzrokiem na bruneta.

Siedzieliśmy w pomarańczowym garażu. O dziwo, wpuścili mnie i nawet proponowali jedzenie. Jak dla mnie było to podejrzane, ja na ich miejscu nie wpuściłabym nikogo z zewnątrz, a tym bardziej fana przeciwnej drużyny. Chociaż i tak, mając na sobie koszulkę redbulla, dopingowałam ferrari. Brzmi logicznie. 

- E tam. - rzucił Lando. - Ja w ciebie wierzę. Wyglądasz na mądrą, więc na pewno dasz se rade. - dodał z tym czarującym uśmiechem.

- Nie Lando. To by wymagało totalnej zmiany. Ja tworzę zwykłe strony internetowe oraz kontroluje bazy danych i do tego pracuje w biurowcu. To jest naprawdę duża zmiana. - zaczęłam dramatyzować.

- Czasami zmiany są dobre. - powiedział, a tuż po tym napił się swojej zimniej kawy.

Nic nie odpowiedziałam, zastanawiając się, czy może Lando ma rację? Może powinnam zmienić swoje życie o 180 stopni, by zaczerpnąć czegoś nowego? Skoro życie jest jedno, dlaczego nie? Ale z drugiej strony, ten plan wydaje się trochę ryzykowny.

- Ros? - Lando zaczął machać ręką przed moimi oczami, co skutecznie mnie ściągnęło na ziemię.

Ros. Nikt tak nie mówił.

- Mówiłeś coś? Zamyśliłam się. - posłałam mu dosyć niezręczny uśmiech.

Dla pozoru sięgnęłam po swoją kawę i wzięłam łyk. Niestety, okazało się, że zapomniałam o swoich lekach na ADHD, więc przez cały dzień będę musiała sobie z tym radzić. Lando miał już na to zareagować, lecz jeden z mechaników odezwał się pierwszy.

- Podejdziesz? Mamy pewne komplikacje. - powiedział, a z twarzy Lando mgnieniu oka zszedł ten uroczy uśmiech.

Gdy Norris wstał z naszego miejsca spożywania śniadania, ja wzięłam telefon. Nie lubię korzystać z niego, gdy jestem z kimś. Jako iż nie był to garaż, w którym powinnam się znajdować, wyszukałam w kontaktach Lucy, by spytać się jak jej idzie robienie loków. Odebrała dopiero po kilku sygnałach.

- Co tam? - powiedziała na start.

- Gdzie ty jesteś? - zapytałam od razu, bo będąc samemu w obcym ci środowisku nie należy do najprzyjemniejszych. Może i wszyscy byli tu naprawdę mili, ale to nadal nie jest jak w domu z rodziną. Muszę ich najpierw poznać bardziej.

- No w garażu Red Bulla, znaczy no obok bo biorę nam jedzenie. - wyjaśniła, co uspokoiło mnie.

- Już biegnę. - rozłączyłam się.

Podniosłam się z podłogi. Może i nie była to najwygodniejsza pozycja do siedzenia, ale nie mieliśmy wyboru, bo nie było tu krzeseł, a do pomieszczenia kierowców nie mogliśmy wejść, bo, cytując Landę, "jest bałagan". 

Strzepałam spodnie, bo czułam, że jest tutaj brudno. Plecak zarzuciłam na ramię, wcześniej chowając ostatniego rogalika do środka. Telefon schowałam do kieszeni, a kawę wzięłam w dłoń. Będę ją pewnie pić przez najbliższe dwie godziny. 

- Już idziesz? Wiesz, że możesz zostać.. - powiedział brunet, którego mina wyraźnie nie ukrywała niezadowolenia z mojego odejścia, ignorując również mechanika, który nadal do niego mówił.

- Niestety tak. Lucy na mnie czeka w garażu Red Bulla, poza tym i tak zaraz macie trening. - zakomunikowałam, by ogarnął, że i tak nie posiedzimy długo.

Norris przytaknął tylko głową, po czym podszedł do mnie, aby objąć mnie na pożegnanie. Odwzajemniłam przytulasa, a potem po prostu ruszyłam w kierunku wyjścia z garażu. W trakcie krótkiego marszu czułam, że jego wzrok nieustannie spoczywał na mnie. Tak bardzo kusiło mnie, by odwrócić się i zatrzymać jeszcze chwilę, bo naprawdę świetnie się z nim spędza czas, ale jednak, trzeba wrócić do swoich.

Kiedy wyszłam przed garaż i skręciłam w prawo, natychmiast udałam się w stronę garażu red bulla. Już z daleka dostrzegłam mechaników, którzy zajmowali się bolidem Maxa, oraz ojca Lucy, który stał obok i rozmawiał z wspomnianym kierowcą. Widziałam, że mnie zauważył, albowiem mogłam zauważyć uśmiech na twarzy Maxa. Pomachałam im, co zrobił również Max.

Mam nadzieję, że nie był zły za to, co zrobił Perez. Wydawało się, że nie, ponieważ teraz jego spojrzenie wyrażało jedynie zainteresowanie. Stanęłam obok nich. Ojciec Lucy od razu przywitał mnie tradycyjnym przytulasem. Był dla mnie jak wujek. Max tak samo się przywitał, jednak trochę nieco dłużej, ale jakoś mi to szczególnie nie przeszkadza.

- Gdzie Lucy? - zapytałam, mając nadzieje, że znajdę ją, bo muszę jej opowiedzieć co się stało, w przeciągu tych niecałych dwóch godzin.

- Powinna być w moim pokoju. - uśmiechnął się Verstappen. - Chodź. - powiedział, wystawiając w moją stronę rękę. 

Z lekko bijącym sercem, podałam swoją rękę, a Max, od razu pociągnął mnie do środka. Wiedziałam, że ojciec Lucy, liczy na ich związek. Naprawdę nie chciałam się zachowywać jak para, ale Max, widocznie był innego zdania. Wtem mnie oświeciło. Wczoraj była idealna okazja do takich plotek przecież. Muszę zaraz zerknąć na wiadomości ze świata Formuły.

- To tutaj. - powiedział wskazując na drzwi, od razu je otwierając. Niestety dziewczyny tu nie było. - Była tu jeszcze parę minut temu. - powiedział lekko zdziwiony.

- Trudno, poczekam na nią. - powiedziałam, mając zamiar wyjść, bo nie będę czekać w czyimś pokoju, jednak mężczyzna mi przeszkodził. 

- Możesz poczekać tutaj. Tam nie ma gdzie siedzieć. - odparł.

Uśmiechnęłam się w duchu, że zaproponował mi to, bo naprawdę bolała mnie kość ogonowa po siedzeniu na podłodze z Landem. Z radością rzuciłam się na małą kanapę, ustawioną w rogu. Potrzebowałam trochę odpoczynku. Teraz czułam, jak każda część mojego ciała aż kłuje bólem. Słyszałam jedynie śmiech Maxa. Chciał wejść i również usiąść, ale został zawołany. Cóż za ironia. Przeprosił mnie i odszedł do melchaników. Wreszcie byłam sama. Teraz mogłam odpocząć. Jednak ten spokój długo nie trwał, bo drzwi otworzyły się z hukiem.

- Patrz kurwa! - krzyknęła, obracając się. - Zajebiście mi wyszły! - powiedziałam z szerokim uśmiechem.

- Loki jak loki. - odparłam jej na złość.

- Doba, wiem ty się nie znasz. - machnęła ręką. - A teraz opowiadaj stara, co mnie ominęło?


Tylko Moja | Yandere F1Where stories live. Discover now