Rozdział 11 cz.2

69 3 0
                                    

Jeżdżąc od wezwania do wezwania Gabriel odliczał minuty do rozmowy z Banachem. Czuł, że nie będzie łatwo. Julia tymczasem siedziała w socjalnym wpatrując się tępym wzrokiem
w wyniki badań. Nie wierzyła, że to się dzieje. Po prostu nie wierzyła. Przypomniała sobie za to pamiętna noc w bazie. W końcu trochę ich z Gabrysiem poniosło. Baśkę z Kubą też. Nowak po zakończonym ostatnim dziś dyżurze wpadł do bazy w momencie, gdy dziewczyna znów wisiała znowu nad muszlą. Rozejrzał się po socjalnym i po chwili zobaczył jak drzwi łazienki się otwierają. Dziewczyna wcześniej przemyła twarz. Teraz wyszła i zemdlała. Prosto w ramiona Nowaka.

Gabriel zaczął ją delikatnie poklepywać po twarzy:

- Hej, kochanie, co jest?

Dziewczyna otworzyła oczy i się przytuliła do Nowaka. Przyznała się do torsji, które ją męczą. Nowak poskładał fakty i wciągnął głośno powietrze. Spojrzał na nią czule i powiedział z tym rozbrajającym uśmiechem:

- Przeczucie mi mówi, że to nie kebab ci zaszkodził, tylko ja.

Góra zakończył właśnie dyżur i wszedł do bazy. Otaksował wzrokiem dwójkę kochanków tym swoim standardowym firmowym spojrzeniem. Praktycznie zawalali pół korytarza, więc trzeba było ich przywołać do porządku.

- Nowak, Kowalczyk, co to ma być? – zapytał – Jak się źle czujesz, to zwolnij się z dyżuru, Britney.

- Doktreiro, nic mi nie jest – powiedziała dziewczyna, ale jak tylko chciała się podnieść, to znów wszystko jej wirowało. Gabriel tylko wzmocnił uścisk na jej ramieniu. Wziął w końcu ją na ręce i zaniósł do Drugiego socjalnego, kładąc ją na leżance i poprawiając poduszki. Artur patrzył się na to w takim samym osłupieniu jak wtedy, gdy poznał szczegóły kłótni świeżo upieczonej kłótni państwa Strzeleckich przed laty. A dokładnie tłumaczono mu, co to znaczy masaż z Happy Endem. Teraz miał dosłownie to samo uczucie. Zagubienia.

- O tu jesteście – powiedział Banach, który właśnie skończył dyżur. – Artur, to będzie rozmowa...

- Wychowawcza. Chętnie wezmę w niej udział – powiedział sucho Góra torpedując wzrokiem Nowaka, który utrzymał to spojrzenie i nie był już tym chłopakiem, który ciągle mógł być besztany za byle co.

- Dobra, to zamykamy drzwi. I słucham – powiedział Banach.

- Moje wyniki – powiedziała Julia słabo – Są w Salonie Bazy. Wiecie RODO i te sprawy... - mężczyźni spojrzeli na nią z pobłażaniem. Co jak co, ale w tej Bazie nic się nie ukryje.

- Idę po nie – powiedział Artur i po chwili był z różową teczką w której były wyniki, zalecenia.

- Doktorze? – zapytał się Nowak. Czuł, że ta rozmowa będzie jednak dziwna dla niego. W końcu był dorosły. O sposobach zabezpieczeń wiedział już w gimnazjum, bo dużo czytał. Jak każdy nerd. Swoje też dorzuciła Olga, która uważała, że trzeba wiedzieć jak się chronić. Z tym, że jej bardziej chodziło o choroby weneryczne. Sama zawsze pilnowała aby każdy z jej przyjaciół miał czystą kartotekę. – Musimy?

- Tak. – powiedział Wiktor jakby czytając mu w myślach. – W końcu trzeba z Wami poważnie porozmawiać. Zachowujecie się jak dzieci, co mnie martwi tym bardziej, że tyle już razem przeszliście. Nie możecie razem współpracować i za chwilę ucierpi na tym jakiś pacjent. A być może coś was jeszcze czeka. – Julia chciała coś dodać, ale Wiktor uciszył ją spojrzeniem – Wiem, jesteście dorośli, ale czasem najwyraźniej trzeba wam przemówić do rozsądku. - Nowak pokazał, że chce przemówić. Wiktor udzielił mu głosu.

- Tak, pokłóciliśmy się z Bronką o Sławka. Chciałem jednak to wyjaśnić raz na zawsze. Też zauważyłem, że Julia chodzi podenerwowana, ale odsunęła mnie tak daleko, że nawet nie mogliśmy razem porozmawiać. Teraz chyba nie będzie wyboru, co - spojrzał na Julię – Wiem, że to moje dziecko. – Julia otworzyła oczy ze zdziwienia. Od razu taka deklaracja. – No co, umiem liczyć i zdaję sobie sprawę z konsekwencji. Wezmę więcej dyżurów jeśli będzie trzeba. Poradzimy sobie.

Przyjaźń kiedyś może stać się miłościąWhere stories live. Discover now