"Prezent dla Perełki Monetów"

240 14 7
                                    

Drogi czytelniku!
Rozdział zawiera scenę ataku paniki\histerii, jeśli nie czujesz się na siłach czytania takich scen, to go pomiń!

Resztę dni w szpitalu spędziłam na rozmowach z przyjaciółkami, i jedzeniu, nie rozumiem ludzi którzy się głodzą. To dziele chyba z Shane'em. Z resztą nie śmiałabym dodawać świętym braciom Monet problemów z ich wyszczekaną młodaszą siostrą.
Mniejsza
Kiedy wkońcu dostałam wypis ze szpitala jechałam do domu z Willem. Siedzieliśmy w jego czarnym aucie, mój ulubiony brat był skupiony na drodze, aja odpisywałam na wiadomości z messengera. Kiedy wkoncu odłożyłam telefon Will postanowił mnie zagadać:
- Jak się czujesz?-
Odwróciłam głowę w jego stronę i lekko się uśmiechnęłam, był kochany.
- Nawet dobrze, dziękuję.
On posłał mi szczery uśmiech i pogłaskał po udzie. Oparłam głowę o zagłówek I postarałam się obliczyć ile jeszcze zostało mi do domu.

~

-Jestem! Marvel! Cześc stęskniłam się. Dylan odsuń się nie widzisz że idę?
- O matko bosko kłaniajcie się narody, Hailie wróciła!- zaśmiałam się na tę jego śmieszną odzywkę, ale naprawdę stał na środku wejścia do salonu. Klepnęłam na kanapie z myślą że nie muszę się iść myć bo zrobiłam to w szpitalu. Jedynie umyłam dokładnie ręce jeszcze przed wejściem do salonu. Na kanapie siedział już Tony, które na mój widok lekko wziósł oczy do góry.
No cóż jego problem, skoro mnie TAK nie lubi do będę go specjalnie denerwować.

~

Próbowałam sasnąć na kanapie, w tej chwili przy grającym telewizorze uświadomiłam sobie że jestem sama w domu. Will I Vince pojechali na jakieś spotkanie, a trujca była w szkole. Nagle mój telefon zabwrobał, zwlekłam się z pod koca i sięgnęłam po mój telefon, była to wiadomość od numeru zastrzeżonego.
To jeszcze nie koniec
Gdy to odczytałam telefon mi wypadł z dłoni, oczy miałam jak pięć złoty.
Z trzęsicymi rękoma podniosłam telefon i tam ukazała się druga wiadomość
Perełko
Zaczęłam łączyć kropki. Zostałam ostatnio porwana, ale porywaczowi nie udało się mnie uprowadzić, z tego co wiem nie robił tego solo więc osoby z którymi współpracował dowiedziały się o jego nie udanej próbie porwania i...
Chcą dokończyć to co zaczęli...
Gdzieś usłyszałam otwierane drzwi szybko że strachem obróciłam się w stronę źródła dźwięku.
Nikogo nie było.
Żuciłam w jego stronę mijając zdezorientowaną Eugienie, gdy zobaczyłam Dylana stojącego w drzwiach garażowych żuciłam mu się na ramiona, czułam w jego wielkiej sylwetce takie...
Bezpieczeństwo
Mojemu bratu prawie wypadł telefon z dłoni, uśmiechną się zadziornie i zapytał:
- Co? Aż tak się za mną stęskniłaś?
Spojrzałam mu w oczy, on gdy zobaczył że coś jest nie tak to odrazu mina mu zrzędła.
- Hej, dziewczynko, co się dzieje, ale nie płacz.- mówił spokojnym głosem w duchu się lekko uśmiechnęłam, był taki kochany ( ty i ja dobrze wiemy że to się już nie powtórzy)
Zaczęłam lekko drżeć przed oczami miałam postać wielkiego napakowanego typa z blizną na połowie mordy, który wolno zbliża się do mnie z nożem...
Dylan zaprowadził mnie i siebie do salonu, zadzwonił po resztę i do ich przyjazdu siedziałam na jego kolanach, z obwiniętymi nogami wokół jego bioder. Nikt nie był w stanie wydobyć ze mnie słowa do puki nie przyszedł Will. Odrazu gdy do moich uszu dostał się jego uspokajający głos, odczepiłam się od Dylana I w takiej samej pozycji byłam u Willa ( tylko ze Will stał).
Uspokajałam siw godzinę, a bracia nie udolnie próbowali dowiedzieć się czegoś odemnie. Kiedy usiedliśmy byłam okrążona, a moje ciało było objęte rękami Ton'ego i Shane'a. Vince chodził spięty i wydzwaniał po ludziach żeby dowiedzieliśmy się czegoś z kamer.
Ja za to wychyliłam się do stolika kawowego po mój zabójczy telefon. Gdy go trzymałam uświadomiłam sobie jeszcze jedną rzecz, wykrzyczałam ją:
- SKĄD ON MIAŁ MÓJ NUMER?!
Zdezowani bracia oglądali się pytająco po sobie, odblokowałam telefon i pokazałam wiadomości Vincentowi.
W jego oczach ujrzałam iskierki strachu, tak samo jak u reszty.
Poczułam że ramiona bliźniaków się poruszyły, a ich mięśnie napięły. Nie zdążyłam nawet kiwnąć palcem, bo odrazu zostałam przykryta kocem I znowu leżałam na kanapie. Vincent przekazał mi informacje że do mojego mundurka szkolnego będzie przyszyty nawigator, oraz będę miała ochroniaża, który będzie za mną chodził... na szczęście nie będzie mnie śledził w domu.

~

Cały dzień nie ruszyłam się z kanapy, a przy mnie zawsze siedział jakiś brat. Tym razem siedzieliśmy wszyscy i oglądaliśmy jakieś nudne romansidło. Eugienia skończyła pracować po zrobieniu kolacji więc było cicho.
Za cicho.
Nagle usłyszałam ogromny chuk rozbijanej szyby, stało się to tuż obok telewizora. Wszyscy odwróciliśmy głowy w tamtą stronę już chciałam się poruszyć, ale Vince mnie wyprzedził
- Hailie, siedź
Słusznie to zrobiłam, nie miałam odwagi nawet drgnąć. Przyglądałam się Vincentowi, jak podchodzi do pudełka z kamieniem przyczepionym na  pokrywce, do kamienia była również przyczepiona kartka z napisem:
" Prezent dla Perełki Monetów"

774 słowa~

Hailie Monet- 12y, 13yWhere stories live. Discover now