Skutki

6 0 0
                                    

Bitwa z Czerwoną Śmiercią może i zakończyła się zwycięstwem, ale wojna ze smokami trwała 300 lat, siedem pokoleń mężczyzn i kobiet walczyło i umierało w obronie swoich bliskich, a krzywdy nie rozpłyną się w powietrzu. Dla niektórych zemsta jest jedyną słuszną drogą.

###

Ogień.


Grzmiący, niebieski ogień uderzający w cele w głębi nocy, wszystkie rozerwane i podpalone jednocześnie. Cienie zstępujące z nieba w kierunku rozbitych skorup...


Para czarnych powiek uniosła się, odsłaniając duet głęboko zielonych oczu, o ton jaśniejszych od najświeższej trawy na świecie, których źrenice wyglądały jak wycinki nocy.


Smok spróbował wstać i nie udało mu się to, upadł na bok i chrząknął z bólu, po czym spróbował ponownie, tym razem ostrożniej.


Ktoś szedł w jego stronę: Ojciec Gałązki, największy człowiek, jakiego kiedykolwiek widział. Jedna z łap stworzenia nacisnęła na jego kark, a jego chwiejące się nogi ugięły się.


Najwyraźniej nie uznając sprawy za załatwioną, człowiek wskazał na drewnianą podłogę i groźnie uniósł grubą linę. Przekaz był dość jasny i Nocna Furia rozluźniła mięśnie.


Posyłając mu podejrzliwe spojrzenie, człowiek odwrócił się i wrócił do swojego potomstwa - najlepszego przyjaciela Nocnej Furii.


Nie mając nic lepszego do roboty, mroczny smok przeniósł wzrok na części swojego człowieka, które mógł zobaczyć, czubek głowy i jedno ramię, i przypomniał sobie swój mglisty sen.


Mglisty sen. Było w nim coś głęboko niepokojącego, coś, czego nie potrafił do końca określić. Ogień i zniszczenie nie były niepokojące. W tym momencie był prawie do tego przyzwyczajony, o ile ktoś kiedykolwiek mógł być przyzwyczajony do czegoś takiego.


Pamiętał grzmiący niebieski ogień, więc to było to, co zniszczył? Ale w powietrzu było zbyt wiele pocisków, by mógł nimi wszystkimi splunąć. To był jednak sen, sny nie muszą mieć sensu.


Jego myśli odpłynęły. Już po kilku chwilach czuwania znów był zmęczony. Ziewając szeroko, opuścił głowę na łapy i zamknął oczy, szybko zasypiając.


Nawoływania rozbrzmiewające w ciemności, dziesiątki, setki kształtów ciemniejszych niż sama noc. A świat pod nimi stojący w płomieniach, ginący w ogromnych pożarach. Zapytujący pomruk z boku, rozdrażnienie, surowe spojrzenie, dokładne oględziny pod kątem nieistniejących obrażeń...


Gwałtowny ból obudził go.


Niski, stary człowiek z dziwnie pomarszczoną twarzą odrywał materiał zakrywający jego rany, wywołując drapiący ból. Syknął, ale pozwolił człowiekowi robić to, co robił. To samo robił czasem jego człowiekowi, więc doszedł do wniosku, że zadawanie bólu nie było tego powodem, inaczej ojciec Gałązki na pewno by interweniował.


I tak powinien zrobić, pomyślał. Nie znał się zbyt dobrze na ludzkich zachowaniach, mimo że widział je dość często w swoim życiu.

Najmroczniejsza Oś Czasu.Where stories live. Discover now