Prolog

12 1 0
                                    

Drodzy czytelnicy, jest to moje pierwsze dzieło o takiej skali i jakości, mam nadzieję, że będzie to dla was dobra lektura, jest to powód, dla którego w ogóle to opublikowałem :D

Oryginalnie opublikowałem tą fanfikcje do Jak Wytresować Smoka po Angielsku na Archive of Our Own i Fanfiction.net, jednakże zdecydowałem się zacząć ją tłumaczyć na Polski  kiedy chwilowo zbrakło mi inspiracji, powinienem być w stanie publikować jeden rozdział tygodniowo, w piątki, dopóki nie zrówna się to z tym jak daleko posunięto jest historia w Angielskiej wersji, gdyż tamtą publikuję co dwa tygodnie. 

Tak czy inaczej, miłego czytania, ach, no i tutaj so linki do Angielskich wersji.

Archive of Our Own: https://archiveofourown.org/works/53698285/chapters/135932914

Fanfiction.net: https://www.fanfiction.net/s/14326636/1/The-Darkest-Timeline

A no i oczywiście Jak Wytresować Smoka nie należy do mnie, ani fanarty które wrzucam na okładki.

###

Dronujący, jednocześnie niski i wysoki dźwięk rozbrzmiewał w całej komorze, odgryzając wszelkie spójne myśli, które mogłaby mieć i wypełniając ją zamiast tego strachem i niepokojem, malując cały świat poza gniazdem jako niewybaczalne pustkowie wypełnione stworzeniami przynoszącymi pewną śmierć każdemu, kto przebywa tam zbyt długo.


Tym razem jednak świat zewnętrzny nie był tylko czyhającym zagrożeniem.


Było to zagrożenie aktywne.


Ściany wulkanu zostały wielokrotnie uderzone, kamień skrzypiał, trzeszczał, aż w końcu ustąpił. Smoczyca spojrzała w dół z półki skalnej, którą zajęła kosztem kilku walk. Przestrzeń była niemal bezgłośna, z wyjątkiem niekończącego się dronienia, ale nawet ono było stłumione. A gdy płonąca skała spadła w głąb gniazda, ucichło niemal całkowicie.


Rozległ się ryk, a strach przed światem zewnętrznym został pokonany przez strach przed Głodną. Strach przed królową.


Rój smoków wszystkich kształtów i rozmiarów przedarł się przez dziurę, przerażony swoim panem, prosto nad ludzką armię.


Ale nawet z tak obezwładniającym uczuciem, które przyćmiło jej osąd, natychmiast i niemal podświadomie uznała to za nieoptymalny sposób działania i wystrzeliła prosto na szczyt szybu. Dotarła na otwartą przestrzeń i odwróciła się, by polecieć na południe, mając głęboką nadzieję, że tym razem to wreszcie będzie to. Że tym razem w końcu dotrze wystarczająco daleko, by odejść.


Jednak, tak jak wszystkie poprzednie razy, była to płonna nadzieja, a oba lęki zrównały się daleko od punktu, w którym jej myśli zostałyby w końcu uwolnione.


Zatrzymała się w powietrzu, jakby uderzyła w ścianę po próbie lotu jeszcze trochę dalej, chaotyczne, poszatkowane myśli nie były w stanie przezwyciężyć strachu. Dronienie był teraz dalsze, cichsze, co ją zaniepokoiło, pomimo świadomości, że dalej jest w rzeczywistości lepiej.


Krążąc w powietrzu, odbijając się między podwójnymi ścianami, nie, nie ścianami, falami, jęczała. Tak blisko wolności, a jednak tak daleko.


Wtedy dronowanie ustało całkowicie po raz pierwszy, jaki pamiętała.


Nagła zmiana spotkała się z mieszanymi reakcjami smoków. Niektóre wrzasnęły ze zdumienia i przerażenia, inne tylko zamrugały i poszły zaspokoić głód, a jeszcze inne rzuciły się w stronę gniazda.


Czarna smuga przeszyła niebo z niesamowitą prędkością, pokonując dystans godzin żeglugi w zaledwie kilka sekund. Powietrze szkrzeczało w jej podniebnym kilwaterze, żółte oczy z rozciętymi źrenicami wpatrzone w horyzont, Nocna Furia wyprzedzała sam wiatr i rozdzierała mgłę.


Smoczyca minęła mgłę, ale nie zwolniła, bijąc skrzydłami z całej siły, jaką mogła zebrać, wyciskając z siebie każdą uncję prędkości.


Jej cel był teraz w zasięgu wzroku: mała wysepka, nie więcej niż skała wystająca spod wody, ale to miejsce było bardzo, bardzo ważne. To była granica: granica, której zawsze nie udawało jej się przekroczyć, tylko kilka razy zbliżyła się do niej na tyle, by ją zobaczyć, zawsze bezradna, by opuścić niewidzielne więzienie i wyrwać się z tyranicznej rządów Głodnej.


Pod smoczycą przemknął niewyraźny kształt. Zamarła, niedowierzając. Potem mechanicznie, bez zastanowienia, skierowała skrzydła w górę, a ogon w dół, zamieniając prędkość na wysokość.


Jej wzrok dryfował w dół w zdumieniu, źrenice były szerokie, a oczy całkowicie otwarte. Potem Nocna Furia nagle zerwała się i gorączkowo popędziła na południe, w obawie, że dronienie powróci i wszystko pójdzie na marne.


Ciemny ocean rozciągał się przed nią, niezakłócony niczym poza białą pianą fal, którą jej wrażliwe oczy zdołały dostrzec. Jej umysł był ukojony dźwiękiem wiatru i samym wiatrem, świadome myśli powróciły do jej umysłu po nie wiadomo jak długim czasie.


Z jej ust wydobył się cichy jęk, a oczy zamknęły się na chwilę w wyrazie czystego szczęścia, smoczyca rozkoszowała się ciszą, spokojem... wolnością!


Potem otworzyły się z powrotem, z uśmiechem bardziej pasującym do pisklęcia, które po raz pierwszy wzbiło się w powietrze, pisnęła i zaczęła kręcić się, wirować, nurkować, wznosić się i pluć płomieniami, nawet przelatując przez nie, zanim uspokoiła się i wzięła głęboki wdech powietrza.


"Wolność"


Smak tego słowa był nieziemski. Kiedy ostatnio była wolna? Czy kiedykolwiek była wolna? Z pewnością tak, w przeciwnym razie nie znałaby znaczenia tego słowa; jej umysł szybko odpowiedział. Metaforyczne koła zębate jej myśli nie były już zablokowane, ale naoliwione i przyspieszające.


"Tak! Tak! Tak! Wolna! Wolna! Wolna!"


Smoczyca podśpiewywała, wzruszona głęboko, kręcąc się szybko w powietrzu, aż w końcu potrząsnęła głową, spojrzała na wieczorne słońce, chowające się już w falach, i skręciła na południe, jej umysł wirował przyjemnie, a ona nie mogła się powstrzymać od robienia różnych sztuczek w powietrzu po drodze.Ląd pojawił się w samą porę, w momencie, gdy zmęczenie wypełniło jej ciało, a ona wylądowała na szczycie ściany skalistej doliny wcinającej się z morza w ląd. Skulona obok kamienia osłaniającego ją przed wiatrem, westchnęła z zadowoleniem i zasnęła spokojnie po raz pierwszy jaki pamiętała.

Najmroczniejsza Oś Czasu.Onde histórias criam vida. Descubra agora