Nicholas
Mój wzrok poleciał na stojącą obok mnie maszynę, której dźwięk z długiego, nieprzerwanego pisku, zmienił się w powolny i jednostajny rytm. Zielona linia na ekranie co kilka sekund delikatnie podskakiwała. W górnym prawym rogu widniała podobizna serca, które w rytm dźwięku pojawiało się i znikało.
Do pomieszczenia wbiegł zaaferowany lekarz. Z szokiem wymalowanym na twarzy patrzył na ekran i podskakującą kreskę. Wolnym ruchem przejechał po swoich roztrzepanych włosach.
-Niemożliwe – wyszeptał tak cicho, że myślałem, że sobie to wymyśliłem.
-Co się dzieję, doktorze? – Alice spanikowana odwróciła się do rudowłosego.
-Wygląda na to, że Kate postanowiła powalczyć o życie.
Moje stopy znowu pewnie utrzymywały moje ciało. Byłem na miejscu. Żyłem.
Tak samo jak Kate.
-Wstrzyknąć jej insulinę i natychmiast zawieźć na salę operacyjną. Musimy poskładać jej nogę – rozkazał lekarz pielęgniarzom, przy okazji informując nas o tym co ma zamiar zrobić.
Do pomieszczenia weszła kobieta ze strzykawką. Odsunąłem się, aby zrobić jej miejsce i przy okazji odciągnąłem od stołu Alice. Spojrzała na mnie z niezrozumieniem, a ja tylko wzruszyłem ramionami. Nie miałem pojęcia co się właśnie stało. Przed chwilą była martwa, a teraz...
Walczy.
Lekarz kazał wyjść nam z pomieszczenia i poczekać na dalsze informacje. Pociągnąłem za sobą mamę Kate i patrzyłem jak pielęgniarze przenoszą Kate na nosze. Wyjechali z nią na korytarz obok nas i pognali w stronę sal operacyjnych. Chciałem pobiec za nimi, ale powstrzymały mnie dwie małe dłonie. Odwróciłem głowę w ich stronę i zobaczyłem Alice i Mar.
-Daj im pracować, Nick – odezwała się kobieta. – Teraz już musi być dobrze.
Spojrzałem na stojącą obok, wciąż szlochającą, Marlee. Jej oczy były szeroko otwarte i widać było, że nie dociera do niej to co się właśnie wydarzyło. Chyba do nikogo to nie docierało. Chwyciłem jej drobną dłoń, która była śliska od potu i pomogłem jej dojść do najbliższego krzesła. Pomogłem jej usiąść i sam spocząłem obok niej. Po chwili po mojej drugiej stronie pojawił się Landon, który z szokiem patrzył na ścianę przed sobą. Na siedzenie obok blondynki, ciężko opadła Billy. Rodzice i Liam przytulony do swojej mamy stali obok nas, a Shane i Morgan usiedli pod ścianą naprzeciwko.
-Co tu się właśnie odjebało? – ciszę przerwała głośna myśl Landona.
-Jak to jest możliwe – odezwała się moja siostra. – Wszyscy widzieliśmy jak jej serce przestaje bić. Sam lekarz to potwierdził i w dodatku powiedział, że nie miała szans na przeżycie.
-Za długo była pod wodą – dopowiedział mój tata.
-Trzynaście minut – wyszeptała tępym głosem Mar.
-To o wiele za długo – westchnęła Billy. – Jej mózg już dawno powinien przestać pracować. To cud.
-Tak. To najprawdziwszy cud – odparłem.
Wypełniło mnie dziwne uczucie ciepła. Ulga, którą poczułem była nie do opisania. Ale to wszystko to naprawdę był cud. Nie miała szans na przeżycie, a jednak dała radę.
-A teraz proszę mi wytłumaczyć co się stało – Alice otarła policzki z łez i spojrzała na naszą czwórkę. – Jak to się stało, że wpadła do jeziora. Opowiedzcie od początku co wyście robili na tej imprezie.
CZYTASZ
Cichy krzyk kłamstw
Teen Fiction"Kłamstwa to jedyne co miałam" Z pozoru Katherine wydaje się zwykłą nastolatką, lubiącą dobre jedzenie, granie w koszykówkę i swoich przyjaciół. Wiele zmienia się w momencie, kiedy dochodzi do wydarzenia, które zmienia jej życie na zawsze. Wszystkie...