Wschód Słońca

26 10 3
                                    

🐬

Wchodzę na plażę cichym krokiem. Dla pewności rozglądam się na boki, czy oby na pewno nikogo nigdzie nie ma. Oddycham głośno. Jestem sam. Piasek jest wręcz gładki, wyrównany przez nocny wiatr, w ogóle nie wydeptany. Ocean cicho szumi, aż zdejmuję słuchawki żeby wsłuchać się w ten relaksujący dźwięk.

Miałem dziś mocną ochotę przyjść i popatrzeć na wschód słońca, żeby choć na chwilę odgonić od siebie jakieś nieprzyjemne myśli które niemiłosiernie mnie przytłaczały przez połowę nocy.

Kiedy George wrócił do domu, napisał do mnie i upewnił mnie, że nic mu się nie stało, a nawet zażartował, że Hannah pytała się jak tam poszła nasza randka. Ja nawet na to nie zareagowałem, bo nie wiedziałem jak, a George nie zaprzeczył więc jakby zgadzał się ze swoją siostrą. To było, dziwne.

Znów przepełniły mnie motylki. Czy to była randka? Nie to niemożliwe, to było zbyt zwykłe na randke, prawda? Po prostu zaprosiłem George'a do siebie żebyśmy bardziej się poznali i spędzili trochę czasu ze sobą. W ogóle nie patrzyłem się na niego ukradkiem i nie myślałem o tym jaki jest ładny, po było po prostu takie, naturalne kiedy prawie z nikim nie rozmawiasz i nagle pojawia się w twoim życiu taki ładny chłopak. I co? Mam ignorować jego nieułożone włosy, jego ładne policzki, jego brązowo-czarne oczy, wiśniowe usta i ładną smukła posturę? No sory takich rzeczy nie da się ignorować skoro aż promieniują.

Wzdycham cicho. Kule się i oplatam się ramionami. Wzrok utykam w powoli wychodzącym słońcu z wody. Nie robi mi różnicy to jak rzadko mrugam, jak promienie powoli dokuczają moim oczom. Po prostu patrzę się na kolejne cuda natury. Widzę daleko mały statek, który aż topi się w powolnych kolorach tworzonych przez słońce. Widzę fale odbijające się o klify. Słyszę jak języki wody powoli szurają coraz to dalej i zabierają piach i muszelki ze sobą. Słyszę swój własny oddech, bo tu jestem, wśród natury, ciałem i umysłem. Po prostu siedzę i to wszystko podziwiam i nie mogę przestać.

Kątem oka zauważam jakiś ruch, z dalekiej lewej strony plaży. Marszcze czoło i odwracam się w tamtą stronę. Widzę kogoś, chyba jakaś dziewczynę, która właśnie biegnie plażą machając lekko butelką z wodą. Zaciskam mocno wargi mając nadzieję, że nie zwróci na mnie uwagi i po prostu szybko obok mnie przemknie.

Z każdą minutą słyszę głośniejsze sapanie i cały spięty coraz mocniej wpatruję się w słońce które aż doprowadza moje oczy do łzawienia.

— Clay? — słyszę gdzieś z odległości. Marszcze czoło. Co? Chwila ciszy — Clay! — głośny krzyk nagle mnie atakuje. Odwracam się w prawą stronę, ale nic nie widzę — Druga strona — cichy śmiech aż mnie wybudza z przerażenia.

Odwracam się w prawą stronę i widzę... George'a. Tak. George'a. George był tą dziewczyną, wow, nie sądziłem że z daleka ma aż tak smukłą i kobiecą sylwetkę żebym mógł go z kimś pomylić.

Wlepiam w niego trochę zmieszane spojrzenie. Toczy się powoli w moją strone, dysząc coraz głośniej. Aż na chwilę zapominam jak się oddycha, kiedy dokładniej mu się przyglądam. Ma na sobie zwykle czarne spodenki i mocno opinającą koszulkę tego samego koloru. Wow. Wygląda...  wygląda idealnie.

Siada nagle obok mnie na piasku i przez chwilę nasze ramiona się stykają. Uśmiecham się lekko.

— Co ty tu robisz tak wcześnie? — mówi pijąc łapczywie wodę z butelki.

— No, siedzę — no bo co innego mam niby odpowiedzieć?

— Siedzisz, tak po prostu? — unosi jedną brew do góry stawiając butelkę na piasku.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 05 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

BLUE  : Dnf ✎Where stories live. Discover now