XXVIII

243 11 3
                                    

Gyda została zabrana przez uzdrowicieli. Biedna dziewczyna nadal nie odzyskała przytomności, ale uzdrowiciele zapewnili mnie, że jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Była młoda i silna, za niedługo powinna dojść do siebie. Fizycznie, ale jej psychika to zupełnie inna sprawa. Kto wie co musiała zrobić bądź co widziała kiedy była pod kontrolą cieni. 

Tajemnicą pozostawało to jak cieniom udało się opętać Gydę. Dziewczyna według relacji świadków nie oddalała się od miasteczka otaczającego zamek. Nie kontaktowała się z nikim nowo przybyłym, ani nie wychodziła z domu po zapadnięciu zmroku. Możliwości były dwie. Dziewczyna wymknęła się poza miasto i gdzieś na pustkowiach pechowo natknęła na cienie albo cienie były bliżej niż się spodziewaliśmy. Mordred zakładał tą druga opcję, ja bardzo chciałam uwierzyć w tą pierwszą. Wszystko jednak wskazywało na to czego się obawialiśmy. cienie były już pośród nas. 

Pomimo późnej pory została zwołana pilna narada. Doradcy i generałowie zbiegali do sali narad z różnych części zamku. Ci którzy opuścili jego mury musieli niezwłocznie powrócić. Wszystko inne zeszło na dalszy plan. 

- Jesteśmy jak kazałaś pani - oznajmia Theon kiedy drzwi sali zamykają się za ostatnim doradcom 

- Cienie są na zamku - oznajmia bez ogródek Mordred 

Przerażenie pojawia się na twarzach zebranych. Mieliśmy mieć czas. Mieliśmy się przygotować.

- Sąd ta informacja? - pyta jeden z generałów 

- Królowa została przed chwilą zaatakowana przez opętaną przez cienie dziewczynę - Mordred wskazuje na krew na mojej koszuli. Nawet się nie przebrałam. Spięłam tylko włosy w luźnego koka i narzuciłam na siebie długą tunikę. 

- Nie może być, zamek jest dobrze strzeżony - oznajmia generał 

- Przed intruzami w postaci osoby - uświadamia mu Mordred - Twoi ludzie potrafią złapać cień? Nie? Tak sądziłem. 

- Jesteś cała pani? - zatroskany Theon wodzi po mnie wzrokiem 

- Tak, dzięki pomocy króla Modreda. Gdyby nie on...zawdzięczam mu życie. 

- Więc i my jesteśmy mu wdzięczni - zapewnia Theon pochylając głowę przed Mordredem - Przyjmij nasze najszczersze podziękowania. 

Inni zebrani również pochylają głowy na znak szacunku i pochwały. 

- Nie dla nich to zrobiłem - oznajmia chłodno Mordred.

Skąd w nim taka oziębłość. To pierwszy raz kiedy zwracają się do niego z takim szacunkiem i nie traktują jak wroga. Spodziewałam się, że dzięki temu Mordred poczuje się spokojniejszy, ale on tylko jeszcze bardziej się spina. 

- Od teraz królowa ma być pilniej strzeżona - informuje Mordred - Przed jej komnatą zawsze będzie dwuosobowa straż, a gdziekolwiek by nie poszła również ma być pilnowana. Jej jedzenie będzie testowane, a każda osoba, która będzie chciała się z nią widzieć na być sprawdzona. Taka sytuacja nie może się powtórzyć. 

- Czy to naprawdę konieczne? - pytam ponieważ jego pomysł ani trochę mi się nie podoba. Jestem we własnym domu, nie chcę być kontrolowana ani pilnowana.

- O mało co nie zginęłaś, a ja nie zawsze będę przy tobie

- Będę się czuła jak więzień - argumentuję 

- Król ma rację - wtrąca Theon - Jesteś dla nas niezwykle cenna pani. Gdybyśmy cię stracili, nawet nie chcę o tym myśleć. Jesteś ostatnia ze swojej linii. Kto by rządził po tobie? Z całym szacunkiem, ale bez ciebie król Mordred...on nie nie może....nie da rady....

Oddana wrogowiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz