Rozdział 3

85 10 123
                                    

Od przyjemnego dnia z Gabrielem minął tydzień. Od spotkania Feia i Wonderbota dwa tygodnie. W tym czasie sporo dowiedziałem się o tych drugich. Opowiedzieli mi o "naszych" przygodach. Bardzo chciałbym przeżyć to jeszcze raz. Te wszystkie skoki w czasie, rywale i spotkani ludzie... To musiało być coś.

Jednak jedna rzecz ciągle stała w miejscu. Nikt nie wiedział nic na jej temat. Sprawa wypadku i mężczyzn w domu Gabiego. Choć przyjaciel zaczął częściej się uśmiechać, przestał wyglądać tak posępnie, wydawało mi się, że cały czas się obwiniał. Było mi z tego powodu przykro, bo nie ważne jakbym go przekonywał, on i tak trzyma się swojej wersji.

Jak już wspominałem, nieciekawa sytuacja z przeszłości nie ruszyła się do przodu. Dlatego właśnie dziś postanowiliśmy zrobić cokolwiek, by dowiedzieć się czegoś więcej. Razem z przyjaciółmi ruszyliśmy do miejsca zamieszkania Gabiego.

Dom stał pusty. Chłopak spędził ostatnie dwa dni u mnie. Nie miało to głębszego znaczdnia. Po prostu chcieliśmy spędzić nieco czasu we czwórkę i poznać się na nowo. Nawiasem mówiąc wychodziło nam to świetnie. Wracając, dom był pusty i cichy. Jego rodzice dalej nie wrócili. Nie zaskoczyłem się. No bez przesady, nawet Xavier i Jordan, największe korposzczury w całej Japonii znajdują czas na odwiedzanie syna.

- Czego właściwie będziemy tu szukać? - zapytał Fei, rozglądając się po pomieszczeniu, w którym stał.

- Jakichkolwiek poszlak. - odparłem.

- No tak, ale przecież to było już dawno. Na pewno wszystko co tu zostało, dawno się rozmazało. - stwierdził Wonderbot.

- Wiecie, nikt tu za bardzo nie sprzątał. Na odciski palców nie ma co liczyć, z resztą nawet od początku nie myślałem, że one tam będą, ale odciski butów, albo... Jakieś inne rzeczy. - powiedział Gabriel.

Wszyscy słynęli mu głową. Trzeba nakreślić, że podczas jednych z odwiedzin u Aitora udało nam się ukraść nakładki na buty. Te takie... Hmm jak to opisać. Chirurdzy noszą je, tak samo personel. Coś wam świta?

Oczywiście ubraliśmy je, by nie zamazać śladów po tych typach. Jednak jak zauważył Gabi, tak czy siak gdy on tu przechodził wszystko pewnie i tak się rozmazało, ale i tak była jakaś nadzieja.

Każdy rozglądał się uważnie, zaglądał w każdy zakamarek poszukując nawet włosów, co było dla mnie obrzydliwe. Żałowałem, że przyjaciel nie miał w domu kamer... Wtedy wszystko byłoby znacznie łatwiejsze, bo moglibyśmy zobaczyć chociaż ich wygląd. Gdyby jeszcze były z głosem...

Niestety były to tylko moje wymysły, bo takiego sprzętu tutaj nie było. Była jedynia nasza intuicja i chęć zrobienia czegokolwiek by ruszyć dalej. Gdyby był z nami Arion... Na pewno coś by zrobił, miał ten swój optymizm, którym motywował każdego do działania.

- Nie wiem czy to coś da, ale mam takie coś. - ogłosił Fei.

Wszyscy podbiegli do niego i spojrzeli na karteczkę, która leżała pod kanapą. Mieliśmy założone rękawiczki, by nasze linie papilarne nie zmieszały się z tamtymi. Na papierze, wielkimi literami były zapisane dwie litery. "J" i "C".

- Inicjały? - podejrzewał Wonderbot.

- Tak sądzę.

- Ktoś domyśla się co one mogą znaczyć?

Po dłuższej chwili zastanawiania się pokręciliśmy głowami. Pierszy raz słyszałem coś takiego. Kimkolwiek był ten J. C. napewno miał sporo za uszami. I oczywiście ci ludzie, wysłani do Gabiego byli jego robotą. Przynajmniej coś już wiemy.

- Dla mnie jest to bardzo podejrzane. - stwierdził ktoś, ale nie pamiętam ktoz bo byłem zajęty myślami.

- Co takiego? - zapytałem.

Tom Drugi ||Odnaleźć zło, które czai się w mroku || - Inazuma Eleven GoМесто, где живут истории. Откройте их для себя