Rozdział 2

1.1K 75 2
                                    

Tego dnia postanowiłam zamknąć kawiarnię trochę wcześniej, żeby mieć czas na spokojne przygotowanie się do nadchodzącego wieczoru. O tej porze lokal już i tak był opustoszały, gdyż większość osób kierowała się w kierunku baru, poszukując czegoś mocniejszego do picia. Ja też chciałam właśnie tam się skierować. Musiałam się tylko nieco odświeżyć.

Spojrzałam na znajomy samochód, który zatrzymał się tuż obok. Mój brat bez zbędnych słów kiwnął głową, zachęcając mnie do wejścia do środka. Natychmiast skorzystałam z okazji, nie odmawiając podwózki. Wiedziałam, że to z pewnością mama go wysłała, aby mnie odebrał i wyciągnął trochę więcej informacji. Ona była dobrą kombinatorką.

Easton miał dwadzieścia sześć lat, więc był tylko rok ode mnie starszy. Mogłam śmiało przyznać, że to właśnie z nim miałam najlepszy kontakt spośród wszystkich moich braci. Może właśnie dlatego, że dzielił nas tylko rok. Dwóch moich braci miało już żony, a jeden miał nawet dzieci, więc nie spędzałam z nimi aż tak dużo czasu.

A Easton mieszkał też najbliżej, więc nieraz do niego chodziłam, żeby tylko nie siedzieć w domu. Choć w dzieciństwie nie za bardzo lubił spędzać ze mną czas. O wiele bardziej wolał towarzystwo starszych braci niż tej małej upartej młodszej siostry, która wszędzie za nim chodziła.

– Do domu?

– Tak – odpowiedziałam, jeszcze zanim sięgnęłam po pas. – Jaką wymówkę dla mnie przygotowałeś? Całkiem przypadkiem przejeżdżałeś obok? Wracasz od dziewczyny?

– Nie mam dziewczyny.

– Więc? – Ciągnęłam dalej.

– Mama mi kazała. Nie chciało mi się tu nawet przyjeżdżać. Szantażowała mnie. – Prychnęłam śmiechem, słysząc jego słowa. Przynajmniej był szczery. Doceniałam to. – Myślałaś, że się nie przyznam, co? Sama pewnie się domyślasz, że to ona kazała mi po ciebie przyjechać. Nie zamierzam niczego z ciebie wyciągać. Powiedz tylko, że był miły albo czy mam go znaleźć i po męsku z nim porozmawiać.

– On zawsze jest miły. Nie wiem, o co ci w ogóle chodzi. Mówisz, jakbyś go nie znał, a już trochę go poznałeś przez ten czas.

– Za miły jak dla ciebie, Aylin – mruknął pod nosem. – Ty w końcu potrafisz mieć charakterek, mała wiedźmo. Musisz sobie znaleźć kogoś na swoim poziomie.

– Easton... Czasem, jak coś powiesz, to nie wiem, czy to komplement czy próbujesz mnie obrazić. – Zaśmiałam się, spoglądając na niego. Po jego uśmiechu już wiedziałam, że chodziło o to drugie. – Głupek! Według was powinnam być starą panną. Pewnie nawet kupilibyście mi kolejnego kota. A nawet kilka! Dlatego też wyszłam za mąż za waszymi plecami. W życiu byście mi na to nie pozwolili. Powstrzymywalibyście mnie, żebym tylko tego nie zrobiła. Mylę się? Bo nie wydaje mi się...

– Całkiem przypadkiem wepchnęlibyśmy cię przed tym ślubem do piwnicy i zamknęli ją na kłódkę. To nie był facet dla ciebie. Tylko ty nikogo nie słuchałaś.

– No powiedz to.

– Co? – Zerknął na mnie przelotnie, a uśmiech momentalnie zszedł mi z twarzy.

Dobrze wiedział, o co mi chodziło.

Nie słuchałam moich braci, gdy mi mówili, że pewnie i tak nic z tego związku nie będzie. Elijah był dla mnie wtedy najważniejszą osobą i chciałam spróbować. Do końca życia miałabym wyrzuty sumienia i zastanawiałabym się, czy by nam wyszło, jeśli nie zdecydowałabym się wtedy na ten ślub.

Czułabym, że może on jest moją osobą, a ja nie spróbowałam, bo po prostu się bałam.

– A nie mówiłem...

Damn it, Clyde!   | F1 |Where stories live. Discover now