5.

18 3 0
                                    

Syriusz:

- Co zrobiłeś?- spytał Michael widocznie oburzony.- Ciebie to na jedną imprezę nie można zostawić. - westchnął i teatralnie opuścił ręce. Ja w tym czasie szukałem po całej sali Charlie, ale jej nie było. Chyba przegiąłem wczoraj. Jednak zbytnio nie pamiętałem co się stało. Niestety w moich żyłach, w tamtym momencie buzowała ognista. Poranek był brzydki tak jak atmosfera przy naszym stole. Michael jak zwykle siedział przy każdym możliwym stole niż swoim. Dorcas i Marlena coś szeptały między sobą, posyłając mi ukradkowe spojrzenia, tak samo jak cały Hogwart. Ewidentnie wczoraj było mocno. Jak bym mógł to bym cofnął czas i nic nie powiedział.

Charlie od zawsze była dla mnie taka miła i kochana. Pomogła mi uciec z domu, dała dach nad głową i pomagała mi w lekcjach. Bardzo ją lubiłem, a jakakolwiek myśl, że mogę ją stracić była nie do pomyślenia. W szczególności z moim bratem. Nie zasługiwał na nią. Był śliski i nie umiał nigdy kochać i dobrze wiem, że nie chciał się nauczyć. Jest moim bratem, lecz Charlie jest moja. W tym roku miało być inaczej. W tym roku miałem spytać się jej o...

- Syriusz, czy ty mnie w ogóle słychać? - krzyknął Michael, prosto w moje ucho, aż się skrzywiłem- Jak mogłeś tak powiedzieć naszej małej biedniej Charlie? Ode mnie też dostanie opierdol za to, że spotyka się z tym wężem, ale na miły bóg !

- Nie drżyj się idioto- powiedziałem- Łeb mnie tak boli od tego kaca, że ledwo pamiętam wczorajszy wieczór.

- Ale jak mogłeś tak powiedzieć Charlie? - spytała Dorcas.

- Nie wiem. Byłem pijany.

- Syriusz to nie wymówka - powiedział Luniek.

- Wiem przecież- westchnąłem.

- Oo Evans idzie. - szepnął do nas James. - Zachowujcie się naturalnie. - Lecz ruda była ewidentnie wkurzona i to mocno.

- Wy dwaj! - pokazała palcem na mnie i na Jamesa. Oho, zaczyna się. - Syriusz czy ty wiesz jak Charlie przez ciebie ryczała i jeszcze upokorzyłeś ją na oczach całej szkoły? Jesteś poważny ?

- Ależ Lily..- chciał coś powiedzieć Potter jednak dziewczyna mu przerwała.

- Do Ciebie jeszcze dojdę- chłopak spojrzał na nią porozumiewawczo, a ona trzepnęła go ręką w tył głowy. - Jesteś obrzydliwy. Mogłeś go powstrzymać, przed jego wybuchem.

- Chciałem, ale pijany Syriusz jest nie pokonany. - wzruszył ramionami brunet, a ja myślałem nad jesienią średniowiecza, którą mu zrobię za te słowa wsparcia.

- Lily, może usiądziesz - wskazałem na miejsce obok Jamesa.

- Ani myślę- żachnęła się- A Ty Syriuszu Orionie Blacku pójdziesz grzecznie przeprosić Charlie i dać kwiatki. Rozumiesz?- powiedziała z miną nie znoszącą sprzeciwu.

- Tak szefowo- uniosłem rękę do czoła i skinąłem jak żołnierz. - Tylko czekam aż Luniek da mi eliksir na kaca.

- No to sobie łapciu poczekasz, bo dostaniesz go dopiero na 3 lekcji. - spojrzał na mnie i uśmiechnął się przepraszająco. No cóż bywa.


***
Po śniadaniu moją pierwszą lekcją były eliksiry, na których Charlotte siedziała z Regulusem. Fuj! Patrzyłem jak chodzą za rączkę. Podwójne fuj! Nic nie rozumiałem i to mnie wkurzało. Zżerała mnie zazdrość. Po kilku chwilach, uroczych minkach i przytulasie, Regulus oderwał się od mojej Charlie i polazł. Nareszcie!

From love to ashesWhere stories live. Discover now