4

19 2 0
                                    

                                                                                      CHARLIE
To był pierwszy dzień szkoły, a już miałam dość. Regulus Śmieć Black zaczął odwalać i nagle udawać zakochanego. A bardziej jego kochana mamusia nam kazała, bo inaczej będzie źle. No wiesz co Walburga, aż sram po nogach. Było mi żal Regulus, ale błagam nie, aż tak.Byłam wściekła. Tak samo jak Syriusz. Poza tym jakakolwiek resztka godności opuściła mnie, gdy Regulus zasnął na MNIE. Czułam jego ciepły oddech na moim ramieniu i jego włosy, które łaskotały mnie w szyję i wzrok dwóch plotkar oraz blondynek. Archer idiota zrobił nam zdjęcie. Okej gratulację panie Brooks, właśnie wleciałeś na moją listę: "Kogo się pozbyć w tym roku szkolnym?" i zająłeś miejsce obok Bellatrix.  W sumie skoro pan maruda i niszczyciel dobrej zabawy śpi może czas porozmawiać z Syriuszem. A może jednak nie. W końcu, już poużerałam się z jednym Blackiem z drugim już nie muszę, nie? Nie, Charlotte Jane Greenwood , jesteś niezależną, odważną oraz silną kobietą i stawiasz czoła wyzwaniom. Dobra, ale za pół godzinie. Po określonym czasie wyślizgnęłam się spod chłopaka i poleciałam szukać moich przyjaciół.

- Charlie, gdzie idziesz? - zapytał Evan.

- Do przyjaciół. Na chwilkę, aby wyjaśnić im tą małą zmianę. Chyba ci to nie przeszkadza, nie?- chłopak już chciał się odezwać, ale ubiegł go Archer.

- On nie. Ale Reg będzie smutny, że zostawiasz go dla brata. - posłałam mu mordercze spojrzenie, a Rosier tylko wywrócił oczami. - No co Charlie? Taka prawda - wzruszył ramionami i wrócił do czytanego wcześniej komiksu. Westchnęłam i wyszłam, ruszając na spotkanie z zapewne zirytowanym jeleniem, współczującym Lunatykiem oraz wkurzonym jak gniazdo os Syriuszem. Ahoj przygodo, czy jakoś tak mówił Michael. Znalazłam ich w kilka przedziałów dalej.Dobrze, że tak daleko nie siedzieli bo z jakiegoś powodu miałam nogi jak z waty.

Gdy weszłam do przedziału naskoczył na mnie Syriusz i zaczął sprawdzać mi oczy.

- Co ty robisz, Łapo? - spytałam zaskoczona, bo spodziewałam się opierdolu a nie wizyty, jak to mówił Michael - okulisty. To chyba taki doktor od oczu. Jedna na twarzy chłopaka widziałam jedynie troskę.

- Jak to co? Remi mi powiedział, że jak na kogoś jest rzucony urok albo ktoś komuś podał amortencję czy inne gówno, to ma zamglone oczy i sprawdzam czy mój brat maruda cię nie zaczarował. Niestety nie.-westchnął i patrzył się na mnie, a ja na niego. Nigdy chłopaka nie widziałam w takiej odsłonie. Był poważny, za poważny. Szybko przeskanował twarzy wszystkich moich przyjaciół. Wszystkie były albo rozczarowane albo smutne. 

- O czym ty do mnie gadasz i o co chodzi z tymi minami? - zapytałam. Chwila ciszy. Bardzo długa i niezręczna chwila ciszy. W końcu chyba Syriuszowi gumka pękła. 

- Ponieważ siedzisz z moim bratem zdrajcą i jego śliskimi kolegami!- wykrzyczał mi twarz. - I jeszcze zwraca się do ciebie kochanie! W co wy pogrywacie? Żartujesz sobie ze mnie? Masz tyle ludzi w Hogwarcie, a wybierasz jego!

- Syriusz, na Merlina przestań krzyczeć - powiedział Remus, posyłając mi współczujące spojrzenie, a przyjacielowi karcące- Jesteśmy w miejscu publicznym. Pokrzyczycie sobie w szkole, we własnym dormitorium. - zignorowałam Lunatyka, tak samo jak Syriusz. Widząc, że jego działanie nie przyniosły zamierzonego skutku, westchnął głęboko i wbił wzrok w książkę, już na nas nie zważając.

- Czyli jesteś po prostu zazdrosny? - spytałam śmiejąc się pod nosem. Nie mogę z tymi Blackami. Dramat. - Możesz dać mi żyć moim życiem i przestać wściubiać ten swój psi nos w nie swoje sprawy?!- uwielbiałam Syriusza, ale to jeszcze nie był moment, aby się dowiedział i na razie musi mi pozwolić działać.

From love to ashesWhere stories live. Discover now