Problem Regulusa Blacka

Start from the beginning
                                    

Regulus spojrzał zaskoczony na przyjaciela. Wkurzony Crouch zaklęciem naprawił ukulele i postawił je obok swojego łóżka. 

— Coś... jest między wami, prawda?

— Pocałował mnie na ferie — westchnął.— Trochę się pobiliśmy, ale było fajnie...


Barty Coruch Jr. siedział na schodkach tarasowych i powoli wypalał papierosa ciesząc się chwilą spokoju. Od rana ganiany był przez matkę, która kazała mu posprzątać w pokoju. Groziła nawet wyrzuceniem porozwalanych ciuchów na dwór przez okno. Ojca nie widział odkąd przekroczył bramy domu, siedział w Ministerstwie, zresztą jak zawsze. Barty go szanował, nawet i podziwiał. Wiedział, że ojciec go kocha i zrobiłby wszystko, byle Junior był szczęśliwy. Jednak jego pracoholizm nie powodował uśmiechu na twarzy młodszego, tylko jego widok, gdy przyszedł zmęczony po pracy do domu i od razu uściskał syna.

— Śmierdzisz fajkami, synu — wyszeptał w uchu ślizgona, patrząc na niego z niezadowoleniem. Lubił rozpieszczać potomka, traktował ulgowo jego wszystkie wybryki i nałogi, jednak palenia nie zdzierży.— Nie podoba mi się to.

— Rzucam — posłał mu pokrzepiający uśmiech. Zasiedli do uszykowanego przez skrzata stołu i zaczęli jeść bogatą kolację. Najstarszy otworzył gazetę czytając najnowsze wiadomości, pani Crouch obserwowała zza okna ulice Londynu. Tylko Barty siedział i dłubał w swoim jedzeniu, przez brak jakiegokolwiek apetytu.

— Kłótnia rodziny Black na peronie — przeczytał ojciec, patrząc znacząco na syna. Ostatnio ich kontakt z Walburgą urwał się, gdy na jaw wyszła jej tajemnica o nękaniu mugoli.— Wiesz coś o tym, synu?

Nastolatek nie wiedział czy zdradzić tajemnicę przyjaciela, czy okłamać rodziców. W końcu pokiwał przecząco głową i napchał buzię świeżym chlebem.

— Będzie mógł nas odwiedzić Evan?—spytał z nadzieją w oczach. Małżonkowie spojrzeli na siebie i przytaknęli. Lubili Rosiera, zawsze przywoził ze sobą ciekawe historię i śmieszne opowieści o ich synu.

— Regulus też będzie?— zapytała kobieta, wkładając kawałek mięsa do buzi. Z Regulusem nie znali się prawie w ogóle. Młody Black rzadko ich odwiedzał, raczej to oni jeździli do nich. Jednak ich syn dużo opowiadał o swoim przyjacielu i wspomniał, że ostatnio ich więź stała się silniejsza.— Albo Rabastan?

— Nie, oni są zajęci — odpowiedział z delikatnym uśmiechem. Parę dni wcześniej dostał list od Regulusa i cieszył się szczęściem przyjaciela. W końcu kocham cię ma bardzo mocny przekaz. Black tracił rozum przez miłość, jednak służyło mu to. Stał się radośniejszy, uśmiechnięty, a nie jak wcześniej - gburowaty.

Wiedział, że coś czuje do Evana. Zaczęło się to na początku roku szkolnego, gdy zaćmiony zazdrością wyrzucił przypadkową dziewczynę z łóżka przyjaciela. Na szczęście drugi ślizgon był pijany i nie pamiętał tego zdarzenia. Długo zastanawiał się, jakie emocje wzbudza w nim Rosier, aż w końcu się domyślił. Była to miłość. Nie mógł mu tego powiedzieć, straciłby przyjaciela, a jego serce złamałoby się na pół.

Gdy usłyszał dźwięk z salonu od razu do niego wbiegł, uśmiechając się głupkowato na widok przyjaciela. Miał idealnie ułożone, blond włosy, białą koszulę i czarne spodnie z wysokim stanem. Wyglądał nienagannie, zresztą jak zawsze. Piękne rysy twarzy, szczupła sylwetka, dziarskie spojrzenie w oku - te wszystkie rzeczy podniecały Bartyego, przez co miał ochotę rzucić się na niego.

Bez słowa weszli po schodach do pokoju Croucha. Rosier rzucił się na zielone łóżko i rozejrzał dookoła. Od jego ostatniej wizyty wszystko stało na swoim miejscu. Zaczął opowiadać o swojej ostatniej dziewczynie na jedną noc, jak cudownie jęczała pod nim, robiła loda i kusząco wiła. Barty miał ochotę zwrócić całą kolację i zakopać się głęboko pod ziemią w ogrodzie.

Szlaban// JegulusWhere stories live. Discover now