James:
Jesteśmy na balu już jakaś godzinę. Własnie rozmawiam z Jackiem Wood. Jesteśmy dobrymi znajomymi, zawsze pomaga mi w interesach i wiek że mogę na niego liczyć.
-Jak tam u chłopaków? Zaakceptowali Helen?- zapytał.
-No...prawie. Hunter i Aiden nie do końca mogą się przekonać do Helen, ale reszta chłopaków chyba ja lubią- odpowiedziałem.
-A ty?
-Co ja?- zapytałem.
-Co sądzisz o Helen?- zapytał.
-Szczerze to niespodziewalem się ale przywiązałem się do niej. Mimo że jest u nas jakiś tydzień to stała się dla mnie ważna. Traktuje ją jak córkę i nie żałują że zdecydowałwlem się na adopcje- odpowiedziałem szczerze, a Jack się uśmiechnął.
-Mówilem, że nie będzie źle- powiedział, a skinąłem głową.
-No miałeś rację ale mam nadzieję że Hunter i Aiden wkoncu zaakceptują Helen.
-A rozmawiałaś z nimi?- zapytał.
-Tak ale...- nie dokończyłem bo usłyszeliśmy huk.
Huk spowodowany strzałem z pistoletu.
Spojrzałem na Jacka i szybko wyjęliśmy swoje bronie i zaczęliśmy się rozglądać. Jednak nic nie widzieliśmy co oznaczało jedno. Nie strzelano w tej sali tylko w drugiej, gdzie jest Helen i chłopcy. Nie czekając na Jacka szybko wyszłem z sali i skierowałem się do drugiej. Cały czas słyszałem strzały i krzyki ludzi. Jednak mnie to nie obchodziło. Jedyne co mnie interesowalo to czy wszystko jest w porządku z Helen i chłopkami. Jesteśmy pewny że chłopcy sobie poradzą, bo oni mają broń przy sobie i wiedzieli że mogło się takie coś stać, ale Helen... Ona pewnie jest przestraszona i bezbronna.
Weszłem do sali i zobaczyłem ludzi biegających oraz ochronę.-Panie Evansie, niech pan stąd idzie. Jest tu niebezpieczne- powiedział jeden z ochroniarzy starając się przekrzyczeć krzyki ludzi i strzały.
-Nigdzie nie idę tu są moje dzieci- powiedziałem
-Znajdziemy je, a pan niech uda się w bezpiecznej miejsce- powiedział i wtyk samym czasie przestało już być słychać jakieś strzały.
-Juz chyba po wszystkim a teraz znajdziecie moje dzieci- powiedziałem a ochroniarze odrazu zaczęli ich szukać.
Ja sam zacząłem dzwonić do każdego z nich. Jednak na początku nikt nie odbierał. Dopiero po jakim moim 5 telefonie odebrał Victor.
-Nic ci nie jest?- zapytałem odrazu.
-Nie, a tobie tato?- zapytał.
-Też nic. Powiedz mi czy jest z tobą reszta?- zapytałem i miałem nadzieję że są z nimi.
-Wszyscy oprócz Helen- powiedział.
-Kurwa. Gdzie jesteście?
-Przy naszym stoliku- powiedział.
-Czekajcie tam- powiedziałem i się rozliczyłem.
Ruszyłem szybko do naszego stolika. Nie powiem byłem przestraszony gdy usłyszałem że nie ma z nimi Helen. Mam nadzieję że nic jej się nie stało. Czułem się też winny bo moglem jej załatwić jakiegoś ochroniarza i było by po problemie. Gdy doszłem do stolika zobaczyłem wszystkich tak jak mówił Victor.
-Musimy znaleźć Helen-powiedziałem.
-Probowaliśmy do niej dzwonić ale nie odbiera-powiedział Mateo- a co jeśli ktoś ją porwał?
YOU ARE READING
Koszmary przeszłości //ZAWIESZONE//
Mystery / ThrillerWiodła wspaniałe życie aż do momentu kiedy trzy lata temu jej mama zginęła w wypadku samochodowym.Teraz jej tata umiera, ale czy na pewno był to jej prawdziwy ojciec? A co jeśli życie tej dziewczyny było jednym wielkim kłamstwem? Może śmierć mamy by...