rozdział 5. konsekwencje

316 16 1
                                    

Pov : hailie

Wyjechałam z toru i pojechałam w inne miejsce żeby nie było tu tylu ludzi. I zauważyłam na maksa wkurwionego vincenta.
Ups chyba wie że się ścigam.

Nagle zadzwonił do mnie telefon... odebrałam

ROZMOWA TELEFONICZNA

-tak słucham - nie obchodziło mnie to że moi bracia szli w moją stronę.

-witam czy dodzwoniłem się do Elizabeth Wilson- usłyszałam cichy męski głos w słuchawce.

- tak w czym mogę pomóc-powiedziałam

-potrzebuję 2 tony amunicji- powiedział jak gdyby nigdy nic

-dobrze jutro wyślę je moimi ludźmi, dowidzenia - powiedziałam mrożąc krew w rzyłach.

-dowidzenia - powiedział i się
rozłończył.

Za moich pleców usłyszałam głos

-z kim rozmawiałaś droga hailie-
Powiedział vincent. A ten to co wszystko musi wiedzieć.

-z nikim-powiedziałam a wszyscy bracia spojrzeli na mnie podejrzliwie i westchnęli.

Wróciłam z nimi do domu oczywiście moim bmw i nic ciekawego się nie działo wypytywali mnie o wszystko ale ja tylko powiedziałam że lubię jeździć. Vincent mówił że to ma być pierwszy i ostatni raz jak się wymykam. I nigdy więcej nie jadę na tor.

On nadal myśli że będę go słuchać.

RANO
Wstałam i ubrałam się tak:

Dzisiaj miał być nudny bankiet zorganizowany przez vincenta więc szefowa wypadało żeby też tam była

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Dzisiaj miał być nudny bankiet zorganizowany przez vincenta więc szefowa wypadało żeby też tam była. Gdy byłam ogarnięta poszłam pracować wysłałam amunicję i zrobiłam papierkową robotę.

Później poszłam na strzelnicę wyładować emocję. Trzymanie ich w sobie jest bardzo ciężkie. Mama od dziecka uczyła mnie żeby ich nie pokazywać bo mogą zaprowadzić cię na dno.

Gdy weszłam do kuchni zastałam tam willa i vincenta.

-hej- zaczęłam jak gdyby nigdy nic.

-cześć-w
-witam droga hailie - zaczą
Vincent
-od jutra zaczynasz chodzić do szkoły.
-naprawdę jest to konieczne mam skończone studia.- powiedziałam i widziałam zdezorientowanie na ich twarzach.
-ale jak- zapytał vinc
- widzisz vincencie ma się swoje sposoby.
-dobra nie ważne ale do szkoły i tak będziesz chodzić.

Nic nie powiedziałam tylko wyszłam.
I szukałam stroju na bankiet no był o 18:00 a była 16:30. Bo oczywiście szefowa organizacji musi wyglondać jak dark Queen.
Znalazłam czarną długą suknie która wyglądała tak:

Znalazłam czarną długą suknie która wyglądała tak:

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Oczywiście dobrałam też czarną maskę. Nigdy w organizacji nie pokazuję się bez maski.

Zeszłam na duł ale nikogo już tam nie było znalazłam karteczkę.

Hej pojechaliśmy na bal więc zostajesz sama w domu zjedz coś i widzimy się wieczorem.
Bracia

Yyyy nie skomentuję tego bo nawet nie wiem jak.

GODZINA 17:50

O kurde zaraz się spóźnię. Pobiegłam i się ubrałam zrobiłam mocny makijaż i założyłam maskę. Pojechałam jak najszybciej mogłam ale gdy byłam pod miejscem docelowym trochę zwolniłam. Dojechałam tam w 25 minut.

Weszłam i zobaczyłam że sala ma ogromne schody prowadzące na duł. Zaczęłam schodzić. Uwaga wszystkich obecnie zebranych skupiła się na mnie.

No i są monetowie. Byli chyba w szoku bo szefowa rzadko przybywa na bankiety.
O kurwa zapomniałam założyć soczewki. No nieeee. Co mam zrobić monetowie idą w moją stronę...

♡♤♡♤♡♤♡♤♡♤♡♤♡♤♡♤♡♤♡♤♡♤
Hejka mam nadzieję że się podoba możliwe że dzisiaj wleci jeszcze jeden rozdział.

Miłego dnia/nocy
♥️

Hailie Monet - OrganizacjaWhere stories live. Discover now