[ ⁰³ ]

18 4 1
                                    

BEN wyszedł z telefonu i wrócił w odmęty znajomej pustki. Przez chwilę jego postać, rozbita na ciągi kodu binarnego, przedzierała się przez gęstą czerń niczym przez wzburzoną wodę. Dobrze, że Jeff tak szybko złapał zasięg, inaczej BEN utknąłby w komórce jeszcze na długi czas, a naprawdę chciał coś koniecznie sprawdzić. Coś, co zapewne zaważy na ich dalszych działaniach, choć sam nie potrafił na pewno stwierdzić - pozytywnie czy negatywnie.

Przedarł się przez ciemność w ostatnim momencie. Nienawidził tego uczucia. Wszystko było tak gęste i ciężkie, jak smoła i kiedy BEN przenosił się z jednego miejsca w drugie odnosił wrażenie, że w końcu tu utknie.

Wkroczył do znajomego pokoju już na własnych nogach. Wzorował go na dawnej sypialni Benjamina Lawmana. Choć nie była do końca idealna to mając do dyspozycji jedynie kody, piksele oraz własne zamglone wspomnienia, BEN był całkiem dumny ze swojej kreacji. Łóżko nadal wyglądało, jak wyciągnięte ze starej gry komputerowej, półki na ścianie zdawały się dwuwymiarowe, a parę drobiazgów wciąż pozostawało niedokończonych, ale nie przeszkadzało mu to, bo BEN sam był jeszcze niedokończony. Renderowanie nigdy nie było jego mocną stroną.

Uważał, że najlepiej wyszedł mu stary komputer małego Bena z wielkim, buczącym monitorem oraz ustawiony w kącie telewizor z podłączoną do niego znajomą konsolą. Wyglądały, jak prawdziwe.

BEN usiadł przy biurku i załączył monitor. Dawniej te idealnie odwzorowane sprzęty były wyłącznie dla jego zabawy, ale teraz, w ich obecnej sytuacji, przydawały mu się w nieco inny sposób.

Na ekranie pojawił się obraz z lotu ptaka ciasnej, zagraconej kawalerki, w której na podziurawionym materacu pod zmiętą pościelą leżała skulona postać. Okrągły kształt pod nakryciem unosił się i opadał miarowo wraz z każdym zaczerpniętym oddechem - jedyny dowód na to, że ta biedna, poraniona istota jeszcze żyła.

BEN już wcześniej postarał się o to, aby kobieta dowiedziała się o dziwnej chorobie Operatora oraz "ucieczce z więzienia" pewnego szczególnie poszukiwanego mordercy. Nadszedł czas, aby skontaktować się z nią osobiście.

Będzie musiał wytrzasnąć nową komórkę i podłożyć ją przy niej w widocznym miejscu, a następnie wślizgnąć się do środka, aby móc z nią porozmawiać. Przenoszenie materialnych przedmiotów bywało męczące i upierdliwe, ale jeżeli dał radę zrobić to z Jeffem to i tym razem powinno pójść mu, jak z płatka.

Usłyszał za plecami gardłowe warczenie. Jak dobrze, że przynajmniej on nadal tu był. Dawniej wraz z BENem po smolistej pustce przewijały się inne cyfrowe abominacje; Lost Silver, Sonic.exe czy Tails Doll. Wszyscy odeszli tak dawno temu, pozostawiając tę dwójkę samym sobie w technologicznej parodii czyśćca. BEN wysnuł teorię, iż ich tajemnicze zniknięcie zwiastowało początek złego stanu Slenderman'a, a on wraz ze swoim kudłatym towarzyszem zostali tu, jako coś co dawniej żyło i stąpało po ziemi - w porównaniu z resztą, która od początku nie była prawdziwa.

BEN odwrócił się ostrożnie, choć sam przywykł już do tego diabelskiego uśmiechu. Powiększone, ludzkie zęby Smile Dog'a wysuwały się na zewnątrz psiej szczęki, która nie mogła ich całkiem pomieścić i sterczały na wszystkie strony, niczym drzazgi ze złamanej deski. Oczy zawsze zdawały się patrzeć na wszystko prześmiewczo, choć sam wirus komputerowy zachowywał się, jak zwyczajny pies. BENa nigdy nie dziwiła reakcja ludzi na ten piekielny uśmiech. Sam z początku ledwo powstrzymywał wymioty na widok tej pokrzywionej psiej mordy.

- Wróciłem, Smiley - rzucił do zwierzęcia, wyciągając ramię, zachęcająco. - Chodź się przywitać.

Pies podszedł posłusznie do siedzącego przy biurku BENa i nadstawił się do głaskania. Chłopak zatopił dłonie w gęstej, czarno-czerwonej sierści na psim karku i zamyślił się przez chwilę, zapatrzony w dal. W końcu złapał psa za pysk, zmuszając go, aby na niego spojrzał. Długie nitki psiej śliny skapywały na podłogę z otwartej paszczy Smiley'a, której ten nigdy nie mógł do końca zamknąć. BEN sam uśmiechnął się do zwierzaka, swoim płaskim, dwuwymiarowym uśmiechem.

⊰ N i e z a p o m n i a n i ⊱ creepypastaWhere stories live. Discover now