¡¿Rozdział 8¿¡

10 3 0
                                    

By unikać ciągłych pytań na temat wczorajszego pocałunku, zaczęłam szukać miejsca gdzie można będzie coś wszamać. Gdy znalazłyśmy udałyśmy się tam od razu.

Po godzinie, był już czas by ruszać bo trzeba było znaleźć miejsce do przespania się. Podeszłam do Lily i gdy chciałam już jej to powiedzieć, to ta podniosła pyszczek i mogłam zobaczyć jak się naćpała.
Westchnęłam - Słuchaj chodź pomogę Ci iść  - odparłam i wyszłyśmy z tamtąd praktycznie na sobie.
Gdy tak jej pilnowałam to również szukałam miejsca do noclegu.
Znalazłam je szybko z dala od miasteczka w spokojnym sadzie przy wodzie. 
Poszłyśmy tam, a potem ułożyłam klacz na trawie. Chcąc odejść ruszyłam w przeciwną stronę jednak coś mnie zatrzymało. Była to sama Lily, która złapała mnie za końcówkę ogona. 

Popatrzyłam na nią jeszcze sekundę zanim jej oczy spotkały moje.
-Ymmmm~ no powiedz mi w końcu co to miało być wczoraj - powiedziała pijana.
-mówiłam Ci już, że nic -odparłam zdenerwowana starając się ominąć ten temat i ukrywając rumieńce, które były spowodowanie tym jak Lily zabrzmiała.

-Yhmmm.... jak ty nie powiesz prawdy to sama się jej dowiem. - odparła mi próbując wstać. Zauważyłam to szybko i podbiegłam by ją położyć by się nie ruszała bo sobie zrobi krzywdę. W tedy jednak klacz ,gdy ją popchnęłam łbem by dalej leżała, złapała mnie zębami za końcówki grzywy i szarpnęła tak, że prawie na nią upadłam. Udało mi się jednak powstrzymać upadek i teraz zamiast na niej leżeć stałam nad nią w roskroku tak, że ona była podemną.

Wtedy puściła moją grzywę i patrzyła na mnie z dołu tymi swoimi przepięknymi oczami.

Biała  melancholia Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang