☆Rozdział 2☆

10 3 0
                                    

  Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie rano.Ogarnęłam się szybko, tak by nie obudzić ciotki i ruszyłam w stronę miasteczka gdzie zamierzałam zrobić zakupy Lunie.
  Wchodząc na rynek zaczęłam się oglądać za czymś do zakupienia.
W pewnym momencie ktoś mnie popchnął na bok. Obruciłam się by zobaczyć kto to był a moim oczom ukazała się młoda klaczka.                   Patrzyła na mnie z przerażeniem jakby bała się że zaraz ją uderzę czy coś.
-Przepraszam nie chciałam ....
-No co ty spoko, nic się nie stało- uśmiechnęłam się niepewnie.
  Źrebię odrazu rozchmurzyło się.
- Widzę że czegoś szukasz. Jesteś nowa ?
-No mniej, więcej tak.- odpowiedziałam na pytanie, po czym zapytałam ją gdzie mogę znaleźć spożywczego. Na całe szczęście klacz była tutejsza i oprowadziła mnie po wiosce.
    Po paru godzinach oprowadzania źrebię przestało gadać i stanęło przerażone.
- O boże, zapomniałam!
-O czym ?
- Miałam spotkać się że znajomą, muszę spadać. Do zobaczenia !
Klacz  uciekła a ja w tym czasie zastanawiałam się z kim się umuwiła i jak miała na imię. Jednak nie było na to czasu musiałam w końcu wrócić do ciotki z zakupami. Ruszyłam cwałem w stronę domu by nareszcie odpocząć.

Biała  melancholia Where stories live. Discover now