Rozdział 11

580 4 5
                                    

- Nie ma mowy, nie zgadzam się - powiedziała stanowczo Kamila, gdy tylko opowiedzieli jej o swoich planach eksperymentu z DMT. 

   Tak jak się spodziewali, zastali ją w pokoju wspólnym akademika. Szczurów jednak z nią nie było, ale akurat o nie woleli nie pytać. 

- Mało wam po Adamie i Kaśce? A ty chcesz sobie urządzić wakacje w psychiatryku? - rzuciła ironicznie w stronę Marcina. 

- Tym razem zrobimy to inaczej. Percy będzie miał przygotowaną dawkę Alprazolamu, którą wstrzyknie mi w razie komplikacji. Nie ma możliwości, żeby coś poszło nie tak.

   Ten argument wydawał się do niej przemawiać. Jako studentka medycyny wiedziała, że benzodiazepiny, działające silnie przeciwlękowo, mogą skutecznie zahamować ewentualne skutki bad tripa. 

- Szkoda, że wcześniej na to nie wpadliśmy. Może wtedy oszczędzilibyśmy tego wszystkiego Adamowi i Kaśce - powiedziała, siadając w rogu czerwonej kanapy. 

- Nie myśl o tym, co było. Myśl o tym, co będzie.

   Nagle do ich uszu dobiegł dziki wrzask. Wyraźnie dochodził z pokoju dziewczyn sąsiadującego z salonikiem. Po chwili wybiegła z niego boso przerażona i na wpół roznegliżowana Iza, wciąż piszcząc jak oszalała. Wpadła do pokoju wspólnego i wskoczyła na najwyższy stołek. Z tego wszystkiego chyba zapomniała, że jest niekompletnie ubrana, a całe towarzystwo w środku może podziwiać ją w samych majtkach i podkoszulku. 

- Myszy!!! - wrzasnęła z obłędem w oczach, mieszając przerażenie z obrzydzeniem. - Tam są myszy!!!

   Marcin z Radkiem, patrząc na całą tę scenę, z zaskoczenia nie zdążyli zamknąć ust. Kilku chłopaków grających obok w planszówki podniosło się z miejsca, by ratować przerażoną dziewczynę z opresji, jednocześnie próbując usilnie oderwać wzrok od jej tyłka. 

- Gdzie? - pytali. 

   Do niej chyba dopiero w tym momencie zaczęła docierać jej własna nagość, ale nie mogąc nic na nią poradzić, przyjęła taktykę udawania, że sama jej nie widzi. 

- Myszy? Skąd? Już bardziej bym się spodziewał karaluchów - powiedział któryś z nich, patrząc na zalegające na stole śmierdzące kawałki starej pizzy w poplamionym tłuszczem pudełku. 

- Ja bym raczej powiedział, że nie myszy, tylko szczury - szepnął cicho Radek do Marcina. 

- O cholera - zaklęła Kamila, zakrywając dłonią usta. 

   W tym samym momencie jeden z chłopaków, który ruszył do pokoju dziewczyn z odsieczą, wybiegł za uciekającym szczurem, równie przestraszonym jak Iza. Zdezorientowane zwierzątko przebiegło szybko przez pomieszczenie i schowało się pod stojącą w rogu szafą. 

- Nie ma go! - krzyknął chłopak, dając za szczurem szybkiego nura na podłogę. - Schował się.

   Za chwilę kilku innych otworzyło drewniane, zdobione drzwiczki mebla i zaczęło przetrząsać wiszące tam ubrania. Byli tak zajęci szczurem w szafie, że nie zauważyli, jak za ich plecami z pokoju dziewczyn wystrzeliły jak z procy dwa kolejne, rozbiegając się na boki. Widziała to jednak Iza, blada jak trup i znajdująca się już w fazie ostrej histerii. Wrzasnęła przeciągle, prawie już płacząc, i wskazując ręką w tamtą stronę. Wyglądała jakby za chwilę miała zemdleć. 

- Pomóżcie mi - szepnęła Kamila do Marcina i Radka. - Jutro poszukam dla nich lepszej klatki. 

   Wszyscy troje ruszyli za szczurami. Jednego udało się Radkowi dogonić przy oknie, drugiego Marcin wyciągnął spod stołu. Podczas gdy cała reszta przetrząsywała szafę, Kamila zaczaiła się obok przy komodzie, którą jakiś czas temu wystawiły tu z Izą, bo nie mieściła się im w pokoju. Trzymały w niej nieużywane zbyt często przez siebie ubrania. Po chwili zauważyła, jak wpatrują się w nią czerwone, błyszczące jak koraliki ślepka. 

Zanim zamknę oczy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz