PORCELANOWY SŁONIK

332 11 4
                                    

Pierwszy dzień szkoły nareszcie dobiegł końca

Oups ! Cette image n'est pas conforme à nos directives de contenu. Afin de continuer la publication, veuillez la retirer ou télécharger une autre image.

Pierwszy dzień szkoły nareszcie dobiegł końca. Właśnie wychodziłam z budynku wraz z Grace i Skylar'em, kierując się w stronę szkolnego parkingu. Danny, jakiś czas wcześniej przekazał mi, że zbiórka jest o 15:30. Aktualnie była godzina 15:26, a drogi na szczęście nie zostało mi stosunkowo wiele. Z daleka już widziałam samochód Cole'a, a w nim komplet Walterów wraz z Jackie. Kazałam więc moim przyjaciołom nieco przyśpieszyć kroku. Kiedy już miałam się z nimi żegnać i wsiadać do auta, na zegarku wybiła umówiona wcześniej godzina. Cole pomimo, że doskonale mnie widział i tak odjechał równo o czasie, tym samym zostawiając mnie na pastwę losu na parkingu szkolnym.

—Co za kretyn.- syknęłam pod nosem.- Widzieliście to?

—Tym to zawsze śpieszno do domu.- wywróciła oczami, Grace.- Ale to nic, kochana Emily. Podwiozę cię.

—Nie trzeba, Grace.- westchnęłam, nieco zasmucona, ale też zirytowana.- Pojadę autobusem.

—No coś ty!- krzyknęła, chwytając mnie za ramiona.- Hej, popatrz na mnie. Pojedziemy sobie razem do kawiarni Lark i spędzimy miło czas, a potem odwiozę cię do domu, jasne?

—Chyba nie mam dziś nastroju na chodzenie po kawiarniach.- westchnęłam.- Może innym razem?

—Emily.- odparła ze zrezygnowaniem, lekko potrząsając mną za ramiona.- Nalegam. Nastrój od razu ci się poprawi, zobaczysz.

—Autobus zaraz mi ucieknie. Muszę lecieć.- wskazałam kciukiem za siebie.- Do zobaczenia jutro.

—Trzymaj się, Emily.- rzucił, nieco zawiedziony Skylar i pomachał mi na odchodę, a Grace po chwili uczyniła to samo.

Również im pomachałam i odwróciłam się, po czym zaczęłam zmierzać w kierunku przystanku autobusowego. Byłam nieco zestresowana, ponieważ nie wiedziałam, jak daleko zajadę autobusem, w który planowałam wsiąść. Jednak kiedy ten przyjechał, bez wahania weszłam do środka i kupiłam bilet. Nie miałam wyjścia. Zajęłam więc miejsce siedzące nieopodal drzwi autobusu i włożyłam słuchawki do uszu, kolejno puszczając na nich muzykę.

Cały czas zerkałam przez okno z nadzieją, że rozpoznam okolicę domu Walterów. Na moje szczęście, tak też się stało. Dostrzegłam charakterystyczne, białe drzewa, które już ostatnio widziałam, podczas porannego biegania z Jackie. Od razu wstałam i kliknęłam przycisk, tym samym sugerując kierowcy, by mnie wypuścił. Ten zatrzymał się na najbliższym przystanku i otworzył mi drzwi. Ruszyłam więc przed siebie, idąc tą samą trasą, którą kierowałam się podczas ostatniego truchtania z moją kuzynką. Nie musiałam długo spacerować, aby moim oczom w oddali ukazała się poszukiwana przeze mnie chatka. Moje zmartwienia związane z powrotem do domu odeszły, ale niestety jak się okazało - nie na długo. Zupełnie niespodziewanie, małe krople deszczu zaczęły kapać na moją głowę. Spojrzałam w górę, a wtedy centralnie nade mną dojrzałam ciemne, deszczowe chmury. Lepiej być nie mogło. Zaczęłam więc biec przed siebie, aby jak najmniej zmoknąć i jak najszybciej dotrzeć do domu. Niestety mój plan nie do końca się powiódł, gdyż deszcz zaczął padać jeszcze mocniej.

Jackie & Emily And The Walter Brothers || My Life With The Walter BoysOù les histoires vivent. Découvrez maintenant