Nigdy więcej ...

345 20 12
                                    


Pov Vincent:

- Operacja zakończyła się niepowodzeniem. - nie czułem takiego bulu nawet jak ojciec nam powiedział że mama nie żyje. Byłem pewien że każdy zrozumiał co miał na myśli lekarz. Wszyscy oprócz Dylana płakali a ja miałem łzy w oczach.

- Ccc..coo to znaczy? - w oczach środkowego brata był jeszcze cień nadziei że to żart i z młodym wszystko dobrze. Też bym tak chciał ale niestety życie to nie bajka i takie marzenia się nie spełniają.

- Podczas operacji doszło do pewnych komplikacji i na wskutek silnego krwotoku wasz brat zginął. - lekarz mówił to z takim spokojem jakby nie miał uczuć. Teraz wiem jak się czuło moje rodzeństwo kiedy ja tak mówiłem.

- Możemy się z nim pożegnać?

- Tak. Będzie na sali jeszcze 2 godziny. - ciężko było mi się pogodzić z tym że za chwilę zobaczę go po raz ostatni.

- Pierwsza Hailie. Potem Shane, Dylan, Will. Ja na końcu. - zarządziłem kolejność bo inaczej moje rodzeństwo rozniosło by ten szpital.

- Dobrze - powiedzieli w tym samym czasie. Nikt nie miał ochoty się ze mną kłócić. Hailie poszła do Toniego a my czekaliśmy. Wszyscy płakali nawet ja.

- Zrób coś Vince. - popatrzyłem zdziwiony na Dylana bo niby co miałem zrobić?

- Co mam zrobić?

- Nie wiem. Coś żeby chłopczyk żył.

- Co mam go wskrzesić?

- Możesz.

- Przykro mi Dylan ale nie znam nikogo kto potrafiłby przywrócić go do życia. Jak znajdziesz taką osobę to podaj mi numer.

- Okej. - zaczął coś przeglądać w telefonie. Jak on naprawdę szuka ludzi którzy mogliby orzywic Toniego to nie wypowiadam się jak bardzo jest głupi.

Pov Hailie:

Weszłam do sali w której leżał Tony. Był strasznie blady a jak złapałam go za rękę była zimna. Dopiero wtedy doszło do mnie że on nie żyje.

- Przepraszam. - głos mi się łamał z każdym kolejnym wypowiedzianym słowem ale chciałam się z nim pożegnać. - Kocham cię Tonuś. Byłeś najlepszym młodszym bratem jakiego mogłam mieć. Będę za tobą tęsknić. Tęsknić za rozmową z tobą. Tęsknić za przytulaniem cię i za zgadywaniem co rysujesz.

Potem siedziałam w ciszy na takim krzesełku i trzymałam go za rękę. Czekałam aż otworzy oczy i się uśmiechnie. To się jednak nie wydarzyło. I już nigdy więcej miałam nie zobaczyć jego uśmiechu i tego jak skaczę z radości gdy zgadzamy się gdzieś z nim pojechać.

Po 20 minutach które dla mnie minęły jak 5 przyszedł Shane. Był cały zapłakany tak jak ja. Poszłam do reszty rodzeństwa. Siedzieli dokładnie w tym samym miejscu co wcześniej. Dwaj najstarsi bracia plakali a Dylan przeglądał coś na telefonie.

Pov Shane:

Weszłem do sali w której leżał Tony. Był cały blady i zimny. Nie mogłem uwierzyć że on już się nie obudzi. Już nigdy więcej nie obejrzę z nim bajki.

- Będę za tobą tęsknić braciszku. Nie zasłużyłeś na śmierć. Nikt z nas nie zasłużył ale ty nic nie zrobiłeś. Z kim ja teraz będę oglądać bajki do rana? Kogo będę rozśmieszać jak będzie miał zły dzień? Kto będzie mi pomagał wybierać słodycze? Bez ciebie to już nie będzie to samo. Znałem cię tylko pół roku ale kochałem jakbym znał całe życie. - już więcej nie powiedziałem bo żadne słowo nie chciało mi przejść przez gardło. Po jakimś czasie przyszedł Dylan a ja poszłem zapalić przed szpital. Kończyłem 2 papierosa kiedy usłyszałem cichy głos mojej bliźniaczki.

Najmłodszy z rodzeństwa.  Tony MonetDonde viven las historias. Descúbrelo ahora