Ład państwowy

2 0 0
                                    

Konfederacja Polski i Zarząd PPKK zapragnęli umieścić swojego człowieka w przestrzeni kosmicznej. Nakładem środków państwowych i prywatnych chcieli stworzyć stację orbitalną i wysłać własnego emisariusza, który ku chwale ojczyzny, nawiązałby kontakt z braćmi solarnymi. Dlatego otworzono ogólnopolski nabór. Od każdego potencjalnego ochotnika wymagano pełnych danych, obejmujących m.in.: znajomość drzewa genealogicznego, pełnego rozpisu DNA oraz zgody na oddanie życia ku chwale ojczyzny. Ankietę psychologiczną rozpisano na 1543 pytania, czym odwołano się do roku wydania wielkiego dzieła przez Nicolausa Copernicusa. 

Wykreowano statystyki dla tysięcy obywateli. Z tych potencjalnie nadających się wybrano dwudziestu, którzy zostali gwiazdami telewizji śniadaniowych, talk-showów, wywiadów i sondaży. Podczas programów telewizyjnych na żywo, kandydaci musieli udowodnić swoją sprawność fizyczną, szeroką wiedzę i predyspozycje psychiczne. Co odcinek odpadała jedna osoba. Otoczka napędzana przez media, była zachętą dla sponsorów wyprawy i producentów sprzętu. Główny slogan brzmiał - "Chcę CIEBIE na emisariusza", kopiując tym samym plakat zachęcający do wstąpienia do wojska podczas wojny w Wietnamie. W miejsce starszego mężczyzny z bródką i cylindrem, umieszczono prezesa Łajkowicza, który stał się supernową wśród gwiazd mediów. Plagiatu plakatu nikt nie komentował, bo wszystko, co zostało wytworzone przed wybuchem słonecznym, czyli rokiem zerowym obecnej ery, było własnością wszystkich ludzi. Tak uchwalono na Pierwszej Ogólnoświatowej Grenlandzkiej Konferencji w pierwszym roku po wybuchu słonecznym.

Do konkursu PPKK zgłosiło się ponad pięć milionów obywateli. Dzięki szczegółowym danym dostarczonym przez samych zainteresowanych, oszacowano, że niespełna dwa miliony są na granicy spełniania wymogów życiowych, lub nie będzie ich spełniać w ciągu pięciu lat. Rząd postanowił upiec drugą pieczeń na tym samym rożnie. Zaczęto wysyłać impulsy do czipów personalnych i likwidowano uboższych delikwentów. Jako przyczynę podawano zawał serca - najpopularniejszy i nie budzący podejrzeń po wybuchu słonecznym. Dzięki zneutralizowaniu około dwóch milionów obywateli, napędzono koniunkturę. Majątek wspólny rozłożył się na mniejszą liczbę polaków, a tym samym średnia stopa życiowa wzrosła o 6,7%. Po raz pierwszy w historii Konfederacja Polski stanęła w rankingu na równi z Wielkim Cesarstwem Połączonych Niemiec. Heliodor przypuszczał, że spoza kręgu rządowego, jest jedną z nielicznych osób w kraju, które wiedziały o masowych mordach. Zgładzenie ludzi nie robiło tak naprawdę na nim wrażenia. Był wojskowym przystosowanym do wypełnienia każdego rozkazu. Zdawał sobie sprawę, że od najmłodszych lat był programowany, ale nie przeszkadzało mu to. Traktował swoją pracę, jak każdy inny zawód. Pociągnięcie za spust czy naciśniecie przycisku, były tylko formą zarobkowania.

Od początku do końca trwania całego konkursu PPKK, na biurko prezesa Łajkowicza trafiło jedynie siedem grubych aktów prawdziwych potencjalnych kandydatów, którzy tak naprawdę, byli brani pod uwagę. Czterech mężczyzn i trzy kobiety. Wszyscy posiadali doświadczenie w sektorze wojskowym, niebywale wysoki iloraz inteligencji i odpowiednie predyspozycje. Heliodor często zastanawiał się dlaczego wybrano właśnie jego.

Wyłączył ekran i korzystając z drabinki zsunął się na niższy pokład. Biała mesa rozświetliła się, a sterownia powyżej automatycznie przygasła. Pofrunął w stronę ekspresu do kawy.
– Pewne rzeczy można by usprawnić. – Powiedział patrząc na czarny substytut kofeinowy i z rozmarzeniem wspomniał  kawę „Blue Mountain", którą pijał w młodości.

Standardowe badania obywatelskie w wieku trzynastu lat przewidziały charakter Heliodora Czausza jako ENFJ-A, z rzadkim wyśrodkowaniem intuicji i racjonalności - naturalny lider. Pochodził ze standardowej rodziny w układzie 2+1 i w dzieciństwie niczym się nie wyróżniał. Było jednak coś, czego żadna forma inwigilacji państwowej nie mogła zarejestrować. Coś, czego nie da się zbadać za pośrednictwem materialistycznych maszyn - sposobu myślenia. Miał wrażenie, że tam gdzie u większości ludzi jest jednopasmowa droga szybkiego ruchu lub ewentualnie dwupasmowa, on posiadał w głowie nakładające się na siebie cięciwy dziesiątek autostrad. Nazywano to wysokim ilorazem inteligencji, ale widział, że nie w tym rzecz. Umiejętność ta, dawała mu szerokie pole przewidywania. Wychodząc od podstaw – z kim i w jaki celu rozmawiał – prowadził swój ciąg myślenia do tego, co chce osiągnąć. I osiągał to. Jak w grze w szachy, przewidywał kilka ruchów do przodu i zawczasu wiedział co się stanie. Umiejętność ta wsparła życiowe dążenia, dzięki czemu szybko piął się po szczeblach zawodowej drabiny. Osiągnął szczyt w wieku czterdziestu lat jako emisariusz. "Heliodor Czausz, major w Sztabie Międzyplanetarnym Konfederacji Polski" – zastanowił się nad tytułem. Może nazwisko nie było przypadkowe? Usiadł na fotelu. Wypiciu namiastkę kawy, zrelaksował się i przysnął.


Kopernik - przyszłość utracona by Krummi art (opowiadanie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz