Kopernik - orbita Ziemi

8 0 0
                                    

Statek dyplomatyczny „Kopernik" - Orbita Ziemi 21.04.17 p.w.s (2056 r.s.e)

Mijały równo trzy tygodnie, odkąd ostatni raz stał na ziemi. Jednak nie przeszkadzało mu to tak bardzo, jak samotność. Nie tyle nawet samotność, co brak jej; zapachu, głosu, dotyku. Brakowało mu Hypatii. Spisywał dzienny raport - totalnie bezsensowną czynność w jego mniemaniu. Dziesiątki danych wysyłanych automatycznie i po chwili katalogowanych, wchodziły do systemu prognoz. Jednak dzienne raporty były niezmienną procedurą i nie próbował tego podważać, zresztą tą nudną rutyną leczył się na nudę. Jak mówią: „czym się strułeś, tym się lecz". Zgłaszając swoją kandydaturę do PPKK, nie podejrzewał, że największym mankamentem będzie nuda.

PPKK – Polski Projekt Kosmiczny Kopernik, już poczynając od nazwy wywoływał w nim mieszane uczucia. Zamiast wybrać na patrona współczesnego astronoma, astrofizyka, czy nawet któregoś z kontrowersyjnych filologów solarnych, uparto się na wyświechtanego przez wieki, wątpliwej narodowości astronoma, który dodatkowo jowialnie skopiował chaldejskie księgi na potrzeby „De revolutuioninbus orbiom coelestium", co nie było jeszcze samo w sobie najgorsze.

Totalnym szczytem była zagrywka społeczno– marketingowo – showbiznesowa. W 2053 r.s.e. (roku starej ery) ogłoszono nabór do PPKK - które powstało z połączenia POLSA (Polish Space Agency) oraz HLAG (Grupa Doradcza Wysokiego Szczebla ds. Ludzkiej i Robotycznej Eksploracji Kosmosu). Prezes Jonsson Łajkowicz, będący jednocześnie konsulem WSA (World Space Agency) ogłosił Ogólnopolski Konkurs Kosmiczny. Każdy pełnoletni obywatel, mógł zostać wybrańcem na miarę Neo – postaci z popularnej serii filmowej. Równo czterdzieści lat po tym, jak widz zszedł za wybrańcem do króliczej nory, nastąpił wybuch słoneczny, który zmienił życie na Ziemi.

Heliodor Czausz skończył wpisywanie odczytów do dziennika pokładowego. Wywołał przewodnika stacji:
– Demeter.
– Słucham kapitanie – Dzięki rozbudowanemu systemowi audio odpowiedział kobiecy głos, dochodzący ze wszystkich stron jednocześnie.
– Wiesz, że nie lubię jak mnie tak nazywasz - bąknął – ale masz to przecież zapisane w algorytmie, prawda?
– Niezależnie od tego, czy możesz sterować stacją czy nie – opowiedziała Demeter nie zmieniając tembru wypowiedzi - według ogólnie przyjętych norm, masz godność kapitana Konfederacji Polski.
– Jakiekolwiek ślady? - zapytał z obojętnością w głosie ignorując jej uwagę.
– Natychmiast bym informowała o wszelkiej aktywności.
– To wszystko co chciałem.
– Do usłyszenia.

Podciągnął się na jednym z drążków i stopami odbił od siedzenia. Nadane w ten sposób momentum, pozwoliło skierować ruch ciała w stronę dużej tafli matowego szkła, która znajdowała się nad stanowiskiem kapitańskim. Przytrzymał się uchwytu i dotknął ekranu. Kamera z zewnątrz stacji przesłała obraz. Zobaczył Ziemię, jaką widywał od najmłodszych lat na zdjęciach i filmach. Niebiesko-białą istotę, obracającą się w kosmicznym tańcu. Nacisnął dwukrotnie prawy górny róg i z rozwiniętego menu wybrał „obszar", a następnie „Konfederacja Polski". Przesunął suwak czasu trzy godziny wstecz, kiedy przelatywał nad domem. Miał szczęście, zachmurzenie niewielkie, jedynie sporadyczny Cirrocumulus. Powiększał obraz, który tracił na jakości, ale dzięki zoomowi, mógł zobaczyć domy niemalże z wysokości lotu ptaka. Skupił wzrok na farmie, której budynki – stodoła, dom i warsztat - tworzyły literę „U". Na polu za stodołą dostrzegł zamglony szary kształt.
– Już posadziła topinambur? Oby nie za wcześnie. – Powiedział na głos.

Często prowadził ze sobą monologi. Robił tak, od kiedy jako trzylatek, zaczął werbalizować swoje myśli. Podczas rekrutacji do projektu, specyfika takiego postępowania, zakwalifikowana została jako łagodne OCD – nerwica natręctw. Była to najdłużej badana kwestia związana z jego osobą. Był pewny, że właśnie przez to „gadulstwo" nie ma szans być tu gdzie jest, a jednak się udało. Uruchomił spojrzeniem komputer personalny na lewym rękawie kombinezonu. Wybrał wzrokiem żółtą ikonę słońca z uśmiechem - takim jakie rysują małe dzieci - a następnie pierwszą pozycję na liście odnośników: Dane zbiorcze sond DSCOVR2 i DSCOVR3.
– Aktywność słoneczna na poziomie niskiego G3, standard ostatnimi czasy... koronalny wyrzut masy CME w normie, protony grzeczne... – mruczał pod nosem, przesuwając kolejne wykresy – nie jest źle, jedynie temperatura 10 do 6, może się topinamburek uchowa.

Powrócił do menu głównego, skupiając wzrok na ikonie rakiety i wyświetlił schemat poglądowy stacji. Ten model składał się z pięciu sektorów: mostka, mesy, sanitariatu, łącznika systemów oraz generatora cząstek wektorowych pola siłowego - odpychającego cały śmietnik latający dookoła planety. Tylko dzięki tej technologii, można było bezpiecznie przebywać w sferze okołoziemskiej. Wysłane cząstki wracały do akumulatorów, ponownie napędzając generator, dzięki czemu system wymagał tylko nakładów energii w stanie początkowym, a następnie działał na zasadzie perpetuum mobile. Koncepcją tej technologii podzieliła się z ziemianami cywilizacja "Braci Solarnych Nebuuk" z Saturna. Wypalili ją w formie piktogramów i równań na polach niedaleko miasta Kita w Mali. Po wybuchu słonecznym, który naruszył równowagę w całym ekosystemie solarnym, ziemianie przekonali się, że jednak nie są sami we wszechświecie. Zaczęli otrzymywać pomoc od istot mieszkających na innych planetach układu. Technologia generatora cząstek wektorowych, była jednym z prezentów od braci solarnej dla całego rodzaju ludzkiego, ale czasami obcy kontaktowali się tylko z wybranymi państwami.


Kopernik - przyszłość utracona by Krummi art (opowiadanie)Where stories live. Discover now