Rozdział X - Kruchy lód

22 2 0
                                    

Pierwszy miesiąc roku minął dość szybko. Odebrałam wyniki egzaminów semestralnych i powiem, że nie spodziewałam się takich wyników - były o wiele lepsze niż zakładałam.

Jakiś czas temu w Akademii Hetalia odbyły się walentynki i z okazji tego dnia zorganizowano pocztę walentynkową. Akurat dostałam kilka liścików, zazwyczaj od anonimowych nadawców. Ja również wysłałam coś pewnej osobie.

— A to co? — przyjrzała się leżącym na moim łóżku karteczkom Radmilla.

— Widzę, że masz wielu cichych wielbicieli — zachichotała Alice. — Nie dziwię im się.

Uśmiechnęłam się nieznacznie. Niektóre teksty zawarte w nich były głupie i nie rozumiałam co konkretnie autor miał na myśli.

Swoją drogą to od jakiegoś czasu zaczęłam chodzić z Roderichem po przyjacielsku do parku wieczorem. Rozmawialiśmy na różne tematy i myślę, że sporo to nas do siebie zbliża. Czasem miałam wrażenie, że on jest jedyną osobą, która mogłaby mnie wysłuchać i chociaż mam swoje przyjaciółki to on jest inny.

Raczej nie dostałam od niego walentynki, a przynajmniej nie potrafiłam w żadnej z nich rozpoznać pisma Austriaka, pomimo że było ono charakterystyczne - dość ozdobne, bardzo staranne.

Wieczorem ponownie umówiłam się z chłopakiem w parku, w tym samym miejscu. Tego dnia, jak na połowę lutego było ciepło, a ja ubrałam się lżej niż zwykle. Pojedyncze fragmenty lodu unosiły się na wodzie, a część powoli się roztapiała. Park opustoszał, oświetlały go jedynie latarnie.

— Mam nadzieję, że nie przyszedłem za późno — dosiadł się do mnie na ławce.

Delikatnie się uśmiechnęłam.
— Następnym razem powiedz mi, żebym przyszła po ciebie.

Kiwnął głową i przez chwilę wpatrywaliśmy się w dal. W końcu się odezwał.
— Dostałaś od kogoś walentynkę? — spytał się lekko skrępowany. — Ja myślę, że od wielu osób. W twoim przypadku nie może być inaczej.

— Masz rację, ale nie sądzę, żeby wszystkie były napisane na serio — potwierdziłam. — Inaczej dziwnie bym się czuła z tym, że kilka osób z naszej szkoły leci na mnie.

Po moich słowach zostaliśmy chwilę w ciszy. Często nam się to zdarza, lecz nie uznawaliśmy tego jako nieporozumienie czy naruszenie strefy komfortu.

— Miałaś kiedyś chłopaka? — odezwał się nagle cichym tonem.

Kilka razy zdarzyło mi się być w krótkim związku, ale nie traktowałam tego poważnie. Zawsze byłam uważana za szkolną piękność - córka celebrytki, długowłosa blondynka o błękitnych oczach i pochlapanej piegami śnieżną cerą była obiektem zainteresowań większości uczniów. Przeszkadzało mi to, ale zdążyłam do tego przywyknąć.

— Miałam, ale to było dawno temu — spojrzałam pytająco. — A ty? Jak to się stało, że jesteś sam?

Austriak nerwowo zaśmiał się i odpowiedział:
— Czasem tak jest. Odpowiadając na twoje pytanie to nie, nigdy nie miałem dziewczyny, ale nie ukrywam, że wiele razy dostawałem propozycje wejścia w związek. Właściwie to nie wiem jak się zachować, gdy rozmawiam z jakąś dziewczyną.

— Ze mną normalnie rozmawiasz — pstryknęłam palcami.

— Bo jesteś inna niż wszystkie. W sumie to jesteśmy do siebie podobni, nie sądzisz?

To, co on powiedział wprawiło mnie w zakłopotanie. Inna to znaczy, że wyjątkowa?

Położyłam swoją głowę na jego ramieniu, a on objął mnie. W takiej pozycji spędziliśmy resztę naszego spotkania. Mogło to trwać wiecznie - tylko on i ja. I miejsce, które znaliśmy tylko on i ja. Przy nim czułam się jakby wszystko zniknęło. Wszystkie problemy i myśli, które przytłaczały mnie pod wpływem chwili zniknęły.  Przy nim wszystko było inne.

Ty, ja i muzyka - Hetalia FanfictionWhere stories live. Discover now