Rozdział VII: Miasto Republiki

2 1 0
                                    

- Nie musicie, naprawdę - powiedziałam

Jak się okazało, portal w pałacu Posejdona prowadził do Miasta Republiki, miejsca w którym urodziła się Asami oraz przeprowadzili Korra, Bolin i Mako. Teraz jednak drużyna Avatara - jak się nazywała drużyna Korry - próbowała zapewnić nam wsparcie w wojnie z odrodzonym Demonicznym Cesarstwem. Jak na razie jednak bez skutku, nie udało się nawet załatwić chociażby jednej jednostki policji magów metalu.

- Musimy. Potrzebujecie pomocy - zaprotestowała Asami - Nie zamierzamy was zostawić na pastwę losu

Westchnęłam. Byli serio uparci. Nigdy dotąd nie spotkałam takich upartych osłów. Oni byli niesamowici - potrafili kontrolować żywioły et cetera - ale mimo to nie byli bez wad.

- Nie ma mowy. Dzieciaki, to nie jest nasz świat. Nie wolno nam się w niego mieszać , tak samo jak w Świat Duchów - zaprotestowała Lin Beifong, komendant policji

- Ale.... Ale nie możemy ich tak opuścić! - zawołała Avatar

- Naprawdę, nie ma potrzeby. Damy sobie radę z wojną, nie potrzebujemy waszego wsparcia - powiedziała Aifra - Wystarczy, że znajdziemy pozostałą czwórkę bohaterów i wszystko wróci do normy - skończyła jednak z tonu jej głosu można było wyczytać: ,,miejmy nadzieję"

Wtedy coś zrozumiałam. Wszyscy ludzie z naszego świata zapomnieli o jednej osobie. Wielka Szóstka nie powinna być szóstką a siódemką! To wszystko skomplikowało, brakowało kolejnego bohatera, kolejnej wyprawy.

Kiedy opowiedziałam o tym pozostałym jednostka 72 klepnęła się w czoło. No tak. Jeszcze została Agraxa, według legend - czy historii - córka Heliosa, tytana prowadzącego słoneczny rydwan.

- Skoro jeszcze ona to zostało nam pięć osób do odnalezienia z całego świata. Świetnie nam idzie drużyno! - próbowała być optymistyczna Minora

- Min to naprawdę nie jest dobre. Mamy za dużo roboty, możemy nie dać rady zanim Cesarstwo zajmie wszystkie Państwa - schłodził ją Vikram

Nasza sytuacja była beznadziejna. Jak mieliśmy znaleźć pięć konkretnych osób na całej planecie w dodatku z demonami na karku? Wydawać by się mogło, że to niemożliwe. Jednak jak to się mówi - nadzieja umiera ostatnia. Nie możemy się poddać.

- Jakieś tam cesarstwo zajmie wasz świat a wy szukacie ,,bohaterów"? Powinniście się zająć tworzeniem wojska, obrony a nie tym. Zresztą jesteście tylko dziećmi, powinni się zająć takimi sprawami dorośli.

- Dwa państwa z sześciu zostały już opanowane. W Plemieniu doszło do zdrady a stolica Zjednoczonych Orłów.... Był atak jednak nie wiemy co się dalej stało. Zostaliśmy odesłani na Wklęsłą Wyspę. Stamtąd wyruszyliśmy do Kolonii Delfinów ale dosłownie wpłynął w nas statek demonów.

Zadrżałam na wspomnienie lodowatej wody, huku i krzyków.

- Tak.... Było zimno. I woda była mokra. - skrzywiła się Tamira

- No co ty nie powiesz? - zaśmiała się w odpowiedzi Aifra

Przewróciłam oczami na ich przekomarzanki ale się uśmiechnęłam. Przypomniałam sobie, że Arfia i Tmira były razem, na moment przed śmiercią podczas walki z Zjednoczonym Chaosem. Wzdrygnęłam się na wspomnienie opisu łajdaka w książce od historii. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Lin.

- Rozumiem, jesteście porywczymi i nadpobudliwymi dzieciakami, ale co daje wam choćby ułamek nadziei, że zwyciężycie?

- Tamira i Aifra mają w sobie dusze dwóch legendarnych wojowniczek, córy Zeusa i potomkini Ateny, które jako jedyne potrafiły kontrolować kolejno wiatr i ziemię. - wyjaśnił Nikm - Było ich łącznie sześcioro... Przepraszam, siedmioro. Hringa, córka Posejdona i Pani Wody.
Baris, syn Asklepiosa i Władca Jadu.
Nikkar, syn Aresa, Władający Ogniem.
Friax, Pan Lodu i potomek Nike.
Oraz, na koniec, Hefria, córa Heliosa i Władczyni Słońca.

- Wszystko pięknie ładnie, ale jak wam to pomoże? - mimo nuty respektu w głosie Nikma gdy mówił o bohaterach, Lin dalej powątpiewała

Westchnęłam. Miałam wrażenie, że wszyscy w tym świecie to osły. Nie żeby w moim było inaczej, ale i tak... Mogliby czasem odpuścić. Chociaż rozumiałam, Lin nie chciała narażać swoich ludzi. Ja bym zrobiła to samo na jej miejscu, aczkolwiek wpierw bym się przynajmniej zastanowiła, a nie od pierwszego słowa i gestu Korry odmówiła.

W końcu wpadłam na pewien pomysł.

- Lin? - zapytałam, a gdy komendantka zwróciła na mnie swoje stalowo szare oczy //((od. aut. Sorry jeśli pomyliłam kolor oczu, nie mam pewności czy miała zielone czy szare))// kontynuowałam - Czy jeśli wyruszylibyśmy sami, lub z drużyną Awatara, i przywiedli tutaj pozostałą piątkę bohaterów, wyszkolilibyście ich? Nikt w naszym świecie nie ma pojęcia o władaniu żywiołami, a nie mam pewności czy dusze wojowników dałyby radę wspomóc ich nowe ciała....

Lin zastanowiła się chwilę po czym odpowiedziała.

- Tak, myślę, że tak. Korra mogłaby wytrenować ciebie, Aifrę i kogokolwiek kto włada ogniem oraz wodą czy lodem. Jednak nie mamy władzy nad jadem, chyba, że z drobinkami metalu i słońcem, cokolwiek to znaczy.

Skinęłam głową. W porządku, pozostała dwójka będzie musiała się nauczyć jakoś sama lub z ewentualną pomocą dusz bohaterów. Zastanawiałam się, czy Tamira dałaby radę pomóc mi w tym stanie przejęcia kontroli nad moim...to znaczy naszym ciałem?

Tamiro, czy dałabyś radę mi pomóc w władaniu powietrzem gdy kontrolujesz nasze ciało?
Nie wiem, możliwe. Nigdy się takie coś nie zdarzyło ani ja nie wiem, mój ojciec nic mi o tym nie powiedział podczas przenoszenia moje duszy do twojego ciała.
Okej, a co ty na to by spróbować?
Dobrze, tylko muszę cię ostrzec.
Przed czym?
Nie czuję twojego zmęczenia czy bólu. Odczuwam twoje emocje i uczucia oraz widzę myśli, tak, te brudne też - zarumieniłam się nieco na jej dobór słów - jednakże nie odczuwam zapotrzebowań fizycznych, będziesz musiała mnie ostrzec lub jest ryzyko przypadkowego skrzywdzenia cię.
Zastanowiłam się chwilę po czym odpowiedziałam.
Zrobię to. Na miłość bogów, zrobię to dla mojego i innych narodów!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 13 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Legenda Korry: U Zjednoczonych OrłówWhere stories live. Discover now