Z jednej strony była to prawda, bo zamierzałam poszukać babci i pomoc jej w obowiązkach, a z drugiej, po prostu nie miałam ochoty na rozmowę. Czasami człowiek tak ma, że chce spokoju, a znając Lilianę, będzie zadawała tysiące pytań.

Przebrałam się w długi, szary kombinezon a na to założyłam  czarną bluzę. Było po 20stej a na dworze temperatura się zmniejszyła. Spojrzałam na pogodę w telefonie. 20 stopni.

W Londynie to by był gorąc.

Telefon, który trzymałam w dłoni zaczął wibrować. Dzwonił tata. Domyśliłam się ile musiał włożyć w to wysiłku, aby do mnie zadzwonił. Pewnie nawet szukał tutorialu na youtubie jak to zrobić. Odebrałam a na ekranie ukazała się twarz mojego wspaniałego taty.

- Cześć tato!- powiedziałam przeszczęśliwa.

- Cześć córeczko!- odpowiedział z uśmiechem od ucha do ucha, trzymając telefon w takiej pozycji, że widziałam tylko jego czoło.

- Tato! Widzę tylko twoje czoło! Przechył troszkę kamerkę- powiedziałam bardzo uprzejmie, aby nie speszyć taty, ponieważ robi to zapewne (na sto procent) pierwszy raz.

- Czy już lepiej?- spytał a ja machnęłam mu głową- Jak się bawisz córciu?! Czy babcia jeszcze nie puściła z dymem hotelu?

- Haha nie, jeszcze nie i mam nadzieję, że tak się nie stanie- powiedziałam śmiejąc się, było to naprawdę zabawne zważywszy na fakt, że podczas pobytu babci u nas w Londynie prawie spaliła nasz dom, pozostawiając włączony czajnik na kilkanaście minut.- Jest bardzo fajnie. Wyspa jest naprawdę piękna, babcia się mną dobrze opiekuje, pracownicy są naprawdę w porządku i jedzenie jest wspaniałe!

Tata zapytał mnie jeszcze o wiele , wiele innych rzeczy. Później do rozmowy dołączyła mama i tak się zeszło, że rozmawialiśmy przez pół godzimy. Gdy zakończyłam rozmowę, zeszłam ma dół do hotelowej recepcji w poszukiwaniu babci.

- Cześć Serafino, czy widziałaś moją babcię?- spytałam dziewczynę, która klikała w klawiaturę.

- Tak, jest w restauracji, przed chwilą tam weszła.- odpowiedziała nie odrywając wzroku od monitora komputera,

- Dzięki.

Weszłam do restauracji a tam była tylko garstka ludzi, która zajadała się makaronami i pizzą. Z boku przy laptopie siedziała babcia, która bardzo powoli klikała palcami w klawiaturę a na nosie miała założone duże, czarne okulary.

- Cześć babciu.- powiedziałam dosiadając się do jej stolika.

- Cześć kochanie. Miałam do ciebie dzwonić, żebyś do mnie zeszła. Jak się dzisiaj bawiłaś z Lucianą?- spytała zaciekawiona, zakładając na głowę okulary. 

- Było bardzo przyjemnie. Lu, to niesamowita dziewczyna. Nie dziwie się, że ją zatrudniłaś. A gdzie ona jest?

- W winiarni z Alonzem, prowadzą teraz warsztaty i degustacje wina. Chcesz do nich dołączyć?

- Nie babciu, dzisiaj nie...Przepraszam cię, ale nie mam dzisiaj ochoty.

- Oczywiście skarbie nic na siłę. Czy coś cię dręczy?- spytała patrząc mi w oczy.

- Nie...ale, babciu?- spytałam lekko zestresowana tym, o co miałam ją spytać.- Czy mogłabyś mi opowiedzieć, dlaczego rozstałaś się z dziadkiem?

Babcię zamurowało moje pytanie. Napewno się go nie spodziewała. Bardzo chciałam poznać jej historie. Od wiele lat nie mogłam się o to doprosić mojej matki.

- No...jeśli chcesz- rzekła mówiąc bardzo powoli- Mogę cię opowiedzieć, chociaż nie wydaję mi się, żeby ta historia była jakoś mocno interesująca...

- Proszę- powiedziałam patrząc na nią błagalnym wzrokiem.

- No dobrze skarbie- powiedziała i zaczęła opowiadać- Wszystko zaczęło się gdy byłam mniej więcej w twoim wieku. Poznałam wtedy bardzo przystojnego mężczyznę, który bardzo, ale to bardzo mi się spodobał, a ja jemu. Z dnia na dzień zrozumieliśmy, że zakochaliśmy się w sobie i postanowiliśmy zostać parą. Jednak nasza miłość nie trwała wiecznie i po jakimś czasie się rozstaliśmy. Bardzo to przeżyłam...- powiedziała zatracając się we wspomnieniu- Bardzo go kochałam i myślałam, że on mnie też ale zaledwie po ***2 miesiącach mnie zastapił. Związał się z dziewczyną, z którą wcześniej się przyjaźnił. Minęło kilka lat, zanim poznałam twojego dziadka. Był inteligentny i mądry, a co najważniejsze bardzo spodobał się moim rodzicom. Namówił mnie, abyśmy wzięli ślub, i tak się stało, że byliśmy małżeństwem przez 13 lat. Jesteś już dorosła, także mogę ci powiedzieć, że...to nie była miłość. To był bardziej głos rozsądku, który kazał mi się ustabilizować, ponieważ miałam 23 lata, a w tamtych czasach, dwa czy trzy lata więcej i nazywaliby mnie starą panną! Nasze małżeństwo nie było udane, cały czas się kłóciliśmy a ja myślałam o swojej byłej miłości. Andre po czasie zrozumiał, że nie jestem w stanie go pokochać tak, jak kochałam Richarda...bo tak się nazywała moja prawdziwa, wielka miłość...- babci spłynęła łza po policzku a ja pożałowałam, że ją o to spytałam, widząc ją w takim stanie, moje serce rozpadło się na kawałki.

- Babciu nie płacz, przepraszam, nie wiedziałam, że tak się potoczył twój los. Naprawdę przepraszam...- powiedziałam tłumacząc się, że nie chciałam sprawić jej przykrości.

- Kochanie, ale przecież to nie twoja wina! Zawsze jak mnie bierze na wspominki to muszę uronić łzę, nie zadręczaj się...- powiedziała uspokajając mnie.

Zadręczałam się później cały wieczór, że przeze mnie babcia płakała. Gdybym wcześniej znała tą historię, to napewno bym nie dopytywała, ale nikt nigdy nie chciał mi powiedzieć. Zastanawiałam się, jak ten Richard mógł porzucić babcię dla jakiejś innej kobiety! Idiota, przecież babcia to wspaniała, ciepła i rodzinna osoba.
Mężczyźni to debile...oprócz mojego taty, bo on jest porządny i uważam go za wzór prawdziwego gentelmena. Wielu chłopaków mogłoby się od niego nauczyć manier.
Wtedy właśnie znowu pomyślałam o Leonardzie. Chyba każdy Włoch ma w sobie coś, co przyciąga kobiety, dlatego ciężko jest go zatrzymać przy sobie. Ciekawe czy Leo też taki jest?

Leo, Sophia, to jest LEONARDO.

Czy jest bawidamkiem i tylko bawi się uczuciami? Czy ten wybryk był skierowany tylko w moją stronę, czy robił to już wiele razy? Kto wie...raczej prawdy się nie dowiem.
Z ciekawości znowu weszłam na jego profil.

LEONARDO ROSSI...jak ładnie to brzmi.

Wtedy właśnie, telefon wypadł mi z ręki i nie wiem jakim sposobem, przez przypadek wysłałam mu prośbę o obserwację.

Nie, nie nie, kurwa Sophia co ty wyprawiasz?!

Nie minęła sekunda, gdy zatwierdził moją prośbę i sam mnie zaobserwował. Ja nie miałam konta prywatnego, dlatego nie mogłam go usunąć ze swojego profilu.

Fuck. No nie. No po prostu kurwa No nie.
BOŻE CZY TY TO WIDZISZ?!

Rzuciłam z rozmachem, telefon na łóżko. Byłam na siebie wściekła. Jak mogłam być taka nieuważna. Chciałam się rozpędzić i walnąć głową w ścianę. Stanęłam przy drzwiach trzymając głowę opartą o nie i usłyszałam dźwięk z instagrama.

No to się kurwa porobiło.

Oczywiście był to Leonardo. Nie mógł być to nikt inny jak LEONARDO barman z tawerny.

@leonardorossi: Czy panienka tym razem ma ochotę na bawarkę z prądem?

kurwa. Co on ma z tą bawarką?

@sophiagrenger: Słaby podryw z tą karteczką, wyglądało to bardziej jako desperacka promocja swojego profilu wśród klientów...

@leonardorossi: O, widzisz, a jednak na to poleciałaś ;) czyli podryw skuteczny ;)

Zjeb.
No totalny zjeb. Wcale na to nie poleciałam!

Odczytałam i wyłączyłam internet. Nie bedę się na noc denerwować. Poszłam spać, a w głowie, w moich snach, wirował mi, nie kto inny jak Leonardo Rossi.

Hej kochani, dajcie znać jak na tym etapie, podoba wam się moja książka. Jutro więcej. Buziaki


*** ,,In two months, you replaced us"~ Lose You To Love Me, Selena Gomez

Unexpected LoveWhere stories live. Discover now