Rozdział 1 - Frazel

81 4 14
                                    

Był pochmurny środowy poranek. Niebo było szare, a znajdujące się na nim burzowe chmury grzmiały niebezpiecznie, odzwierciedlając samopoczucie Hazel. Właśnie wracała do domu po nocnej zmianie w klubie. 

Hazel nigdy nie piła alkoholu, ale dobrze wychodziło jej mieszanie drinków i roznoszenie ich do stolików. Chodziła na studia medyczne na Harvardzie i chciała dorobić pare groszy na przyszłość. Skończyło się więc na tym, że popołudniami studiowała, a nocami roznosiła drinki. 

Była w fatalnym humorze. Była zmęczona po pracy i prawdopodobnie pachniała alkoholem, a w dodatku były Walentynki! Hazel zawsze czuła się wtedy samotna i zazdrościła przyjaciołom, że mają swoją "specjalną osobę". Zazwyczaj nie przeszkadzało jej, że jako jedyna jest singielką i kochała obserwować znajome pary, ale Walentynki były przez to jeszcze smutniejsze.  

Skierowała się do swojego mieszkania, które dzieliła z bratem, jego chłopakiem i ich wspólną przyjaciółką Annabeth. Kochała z nimi mieszkać. Annie zawsze w weekendy przygotowywała pancaki razem z Haz i Nico, a Will śpiewał piosenki Taylor Swift. Świetnie się przy tym bawili i nie potrafili się nie śmiać, ale kuchnia nigdy nie była w dobrym stanie.

Nie miała złego życia i może dzisiaj brzmiała na zmęczoną, ale zwykle była pełna energii i gotowa do działania. Tylko, teraz był środek nocy 14 lutego, a ona była okropnie zmęczona i samotna.

Wyjęła klucz z torebki i przekręciła go w zamku. Marzyła tylko o przebraniu się w pidżamę i pójściu spać. Jej współlokatorzy już na pewno oddali się tej wspaniałej czynności. 

Weszła do domu i zawiesiła kurtkę na wieszaku, a buty położyła koło drzwi. Od razu  przybiegł do niej Biszkopt, pies Willa, machając ogonem jak szalony. Wskoczył na nią niemal jej nie przewracając. Uśmiechnęła się gdy ogromny mokry język przejechał jej po twarzy.

- Cześć słodziaku. - powiedziała do psa.

- Do mnie mówiłaś? - zapytał rozbawiony, dziwnie znajomy głos. 

Hazel prawie wyszła z ciała i stanęła obok! Miała nadzieję, że to nie Biszkopt nauczył się mówić. Jak by to wyjaśniła Willowi?

Popatrzyła w kierunku miejsca z którego dochodził głos. Stał tam chłopak o chińskiej urodzie - jasnej cerze, czarnych włosach roztrzepanych we wszystkie strony i uśmiechał się do Hazel, a ona uznała, że to najpiękniejszy uśmiech jaki widziała. 

Oczywiście najpierw dostała zawału. To był Frank! Jej crush. Znali się od 3 lat, ale w tamtym roku chłopak wyjechał do innego kraju z rodziną i niestety nie mogli się spotkać, za to dzwonili do siebie średnio 3 razy w tygodniu zdając relacje z życia. Co on tu robił i to w walentynki? Zbieg okoliczności?

Szybko wstała z podłogi i ruszyła w jego kierunku. Rzuciła się na niego i zarzuciła mu ręce na ramiona. Nogami oplotła go w pasie i powiesiła się na nim, przytulając go mocno. Uśmiechnęła się szeroko. Chłopak złapał ją w tali i oddał przytulasa. 

- Co ty tutaj robisz? -  zapytała rozemocjonowana dziewczyna, gdy wreszcie go puściła.

- Przyjechałem do ciebie! I mam dobrą wiadomość! Jason i Percy szukali właśnie współlokatora, więc się do nich wprowadziłem i zostaję tu studiować! Teraz możemy się serio spotykać! - możliwe, że Hazel się to przywidziało, ale wydawało jej się, że chłopak się delikatnie zarumienił.

- Naprawdę? - zapytała.

- Tak  

- To wspaniale! - nie mogła uwierzyć, jej crush przeprowadził się i teraz mieszkali blisko siebie!

- Annabeth powiedziała mi kiedy wracasz z pracy, zanim wyszła na randkę, a ja czekam tu od 5 godzin. - oznajmił. - Zdążyłem już zrobić kolację, jeśli nie jesteś za bardzo zmęczona. - powiedział ściszonym głosem, ale Hazel przestała być śpiąca w momencie gdy go zobaczyła.

- Dziękuje! Jestem strasznie głodna. - ruszyła w stronę kuchni, a Biszkopt i Frank za nią, ale gdy tylko przekroczyła próg zatrzymała się zaskoczona. 

Na stole leżały sałatki warzywne, ciasteczka w kształcie serduszek, świece i wino. Odwróciła się i popatrzyła na Franka. Chłopak wyciągnął zza pleców kwiaty - czerwone róże. 

- J..Ja chciałem zapytać, czy zostaniesz moją Walentynką? Od dawna mi się podobasz, ale jakoś nigdy nie było okazji ci powiedzieć i w ogóle ch..chciałem zapytać czy zostaniesz moją dz..dziewczyną? - Hazel uznała, że słodko się jąka. 

Stała jak wryta i patrzyła na niego z zaskoczeniem. Jej crush wyznał jej miłość? Czy ktoś dosypał jej w barze coś do wody i miała teraz halucynacje?

- Tak! - wykrzyknęła gdy w końcu otrząsnęła się z szoku. 

Z jej oczu poleciało pare łez, ale nie smutnych jak zwykle tego dnia. Były to łzy szczęścia. Wzięła kwiaty od Franka i uśmiechnęła się delikatnie. Siedli do stołu i zjedli przygotowanie przez Zhang'a jedzenie. Było przepyszne, a gdy Hazel chwaliła swojego nowego chłopaka, ten delikatnie się rumienił, przez co chciała prawić mu więcej i więcej komplementów. Postanowiła też zrobić dzisiaj wyjątek od nie picia alkoholu, więc wypiła z czarnowłosym po jednej lampce wina.

I tak Hazel spędziła swoje pierwsze szczęśliwe Walentynki, razem z Frankiem i Biszkoptem. Ale były to najlepsze Walentynki jakie mogła sobie wymarzyć.

Słowa: 786, 811 z notką 

Pierwszy one-shot za nami! 

Mam nadzieję, że się podobało!

Szczególnie tobie @Emili_Zhang_18 !

Bo to na twoje zamówienie.

Wiem, że niezbyt długie, ale wszystkie specjały będą tyle miały.

Valentine's Day special - RiordanverseWhere stories live. Discover now