😿~2~😿

34 3 9
                                    

- Wstawaj, bo trzecia już.- powiedziała Akira.- Spóźnisz się.

- Akira, ja tak bardzo nie chcę...

- Dasz radę.- powiedziała pokazując mi kciuki w górę.

- Nie dam.

- Dasz.

- Nie.

- Tak.

- Ni-

- Nie waż się nawet dokończyć!- zagroziła.

- Tylko pod jednym warunkiem.- oznajmiłem.

- Jakim niby?

- Odwiedzisz mnie. Dobrze przecież wiesz, że rodzice-

- Na pewno dadzą sobie z Tobą radę. Dacie wszyscy radę. Wierzę w was.

- Co my byśmy bez ciebie zrobili...?

- Nic.- oznajmiła z uśmiechem.

- Rodzice jak tylko skończyłem osiemnaście lat, czyli 10 lat temu wyjechali do Korei spowrotem, a mnie zostawili.

- No właśnie, na reszcie się z nimi zobaczysz.- powiedziała dumna z siebie.

- Wiem przecież, a teraz już idę się ogarnąć. Pa.

- Papa.

Zostawiłem ją w pokoju, wziąłem ubrania i poszedłem do łazienki. Była trzecia piętnaście. Fajnie. Wiedziałem, że zdążę, ale musiałem wyjechać jakoś o czwartej. Włączyłem światło i spojrzałem na siebie w lustrze.

- I co ja teraz zrobię?- powiedziałem szeptem do siebie. - Naprawdę muszę tam wracać, zobaczyć się z moimi przyjaciółmi, których zostawiłem bez słowa? Nie widzi mi się ten pomysł...

- CO TY TAM TAK GADASZ?!- z moich cudownych zamyśleń wyrwała mnie Akira.

- NIE WAŻNE!!!- spłonąłem rumieńcem, kiedy dotarło do mnie, że ona to wszystko mogła słyszeć.

Wszedłem pod prysznic i odkręciłem ciepłą wodę. Miałem już dość. Nie miałem najmniejszego zamiaru tam wracać i montować im na nowo piekło. Wiem, że ich skrzywdziłem i pewnie mają mi to za złe. Minęło przecież całe 11 lat... Na pewno mi nie wybaczą...

- Wychodź już stamtąd, bo jest już trzecia trzydzieści trzy, a Ty nadal tam siedzisz. Wyłaź stamtąd!- krzyknęła moja siostra zza drzwi.

- OKEY! Już wychodzę. Nie krzycz tak.

Wyszedłem spod prysznica i osuszyłem moje ciało oraz włosy ręcznikiem. Ponownie spojrzałem w lustro.

- Dasz radę. Napewno...

Urałem się i wyszedłem z łazienki.

- Akiraaaa!

- CZEGO?!

- Która godzina?- zapytałem.

- Trzecia czterdzieści, więc jak chcesz w spokoju zjeść śniadanie to sie ruszaj, a nie grzebiesz się jak grzebień.- oznajmiła.

- Okiiś!

Udałem się do kuchni, aby zjeść śniadanie.
Może nawet zdążę. Może...

- Beomgyu do mnie dzwonił, że będzie o czwartej, więc się ruszaj.

- No ok.

- Nie wywracaj oczami, ponieważ to naprawdę ważne. Do końca życia będziesz siedział w Koreii jak taki debil, a ja będę podziwiać piękne widoki za oknem.- zaczęła wymieniać zafascynowana.

The Sun & The Moon || SunkiWhere stories live. Discover now