Człowiek, który nie jest gotów za coś umrzeć, nie wie, jak żyć.
― Martin Luter King, Jr.
― Jedno z was zginie, jako ostatnie ― oznajmił do radia komandor Cieni. ― Na kogo wypadnie...?
― Pierdol się, Graves! ― Soap skwitował zaczepkę wymownym przewróceniem oczami.
Żołnierze rozejrzeli się niespokojnie po poligonie. Pełno było tu magazynów czy niedokończonych murów. A odgłos sunącego przez podwórze czołgu rozbrzmiewał im niemiłosiernie w uszach. Skrzywili się ze wstrętem.
― Soap, bierz tamten budynek! ― rozkazał Rodolfo, kiwając głową ku zachodniej części placu. ― Brooke, ty weź ten naprzeciwko. Będę was osłaniał.
― Tak jest.
Kobieta poczekała na dogodną chwilę, aby wreszcie wyjść z ukrycia. Szybko prześlizgnęła się przez pozostałości z gruzu, zmierzając ku wskazanemu przez Parrę miejscu. Gąsienice czołgu zaszurały raz jeszcze, tym razem jednak kierując się w inną stronę.
― Masz zdrową niechęć do władzy, Soap ― cmoknął z uznaniem Graves. ― To mi się w tobie podoba.
― Jesteś przydupasem Shepherda ― warknął pod nosem sierżant. ― Płacą ci za łamanie zasad.
― Łamanie zasad? Mamy tu tylko dwie zasady. Odpuść albo wygraj. Zgadnijcie, którą wybrałem?
Brooke wykrzywiła usta w grymasie, kiedy dopadła do najbliższych skrzynek z zaopatrzeniem. Szybko zaczęła je przeszukiwać, jedną po drugiej. Naboje, proch, dodatkowe magazynki... Cholera. Gdzie są te nieszczęsne ładunki wybuchowe?
― Trzeba było wracać do domu, kiedy miałeś szansę, Soap ― Graves kontynuował swój wywód. ― Ty i ten zamaskowany dupek, który chowa się za mundurem.
― Też nosiłeś ten mundur ― wypomniał mu John.
― Ten mundur tylko mnie ograniczał. Ja zrzuciłem tę skórę.
― Jak pieprzony wąż...
― Jak pieprzony żołnierz, synu.
Kobieta usłyszała dochodzące zza jej pleców odgłosy strzelaniny. Rozejrzała się po okolicy, lecz nikogo tam nie dostrzegła. Jednak z radia stale dobiegały dźwięki rozmowy między Gravesem a Soapem, który wyraźnie wpadł w sidła komandora i dał mu się sprowokować.
Niedobrze.
― Musiałeś mieć własną armijkę, bo w prawdziwej nie dawałeś rady! ― fuknął gniewnie sierżant.
W odpowiedzi uzyskał wesoły rechot.
― Zabawnie słyszeć to od ciebie. Ale tak jak mówiłem, ja też wciąż doskonale pamiętam moje pierwsze rodeo. Niezły cyrk, co? ― Graves urwał na moment, wyraźnie myśląc nad tym, w jaki jeszcze sposób wywołać u żołnierza reakcję. ― Zmierzasz prosto do piekła, synu. Mówiłem ci, żebyś wracał do domu, ale nie posłuchałeś.
― Soap, do jasnej cholery. Przestań mu odpowiadać! ― warknęła Brooke, nie mogąc już dłużej pozostać obojętna na kłótnię jej brata z Gravesem. ― Musimy znaleźć C4.
Przez kilka sekund zapadła cisza, co początkowo kobieta uznała za dobry znak. Jej szczęście nie trwało jednak długo.
― Och, słyszałeś ją, Johnny? ― roześmiał się kpiąco komandor. ― Jeśli nie chcesz słuchać moich rad, przynajmniej weź sobie do serca te od siostrzyczki.
CZYTASZ
HEARTLESS ― CALL OF DUTY
Fanfiction────── ❛ BE CAREFUL WHO YOU TRUST, SERGEANT. PEOPLE YOU KNOW CAN HURT YOU THE MOST. ❜ Żaden z członków Task Force 141 nie podejrzewał, że zostaną zdradzeni. Zwłaszcza w najmniej sprzyjającym momencie. Kiedy jednak czwórka żołnierzy powraca do bazy L...