Każdy, kto naprawdę chce iść na wojnę, naprawdę nigdy tam nie był.
― Larry Reeves
Samotna łza spłynęła po policzku Brooke, kiedy poczuła ciepły uścisk na ramionach. Wciąż drżała, lecz mimo to nie potrafiła powstrzymać uśmiechu. Wtuliła nos w szyję Soapa, który mocno obejmował siostrę. Kobieta słyszała przy uchu jego przyspieszony oddech.
― Johnny...
― Tak się bałem ― szepnął mężczyzna. ― Przeszukaliśmy wszystkie główne cele i nie mogliśmy cię znaleźć. Myślałem, że cię straciłem.
― ,,My"? ― powtórzyła.
W odpowiedzi otrzymała lekkie kiwnięcie głową.
― Ghost i Rudy też tu są ― John odsunął się nieco od blondynki, ujmując jej policzki w dłonie i lekko je pocierając. ― Boże. Co ten sukinsyn ci zrobił?
― To nic ― starała się zachować obojętny ton, gdy wzrok brata uważnie lustrował ślady po wcześniejszym uderzeniu. ― Jeden z tych jego żołnierzyków przypieprzył mi kastetem. Wcześniej było gorzej.
― Więc cios kastetem to dla ciebie nic? No tak. Prawie już zapomniałem, jak świetnie idzie ci kłamanie.
― Nie kłamię.
Mężczyzna ostrożnie zsunął z niej koc. Szarpnął kobietę za ramię, aby pomóc jej wstać, jednak zatrzymał go syk blondynki. Zamarł.
― Co jest?
Brooke mocno przygryzła wargę, starając się zignorować ból na lewej łydce. Dawał o sobie znać za każdym razem, kiedy ta decydowała się na bardziej raptowny ruch.
― Moja noga ― wychrypiała słabo blondynka. ― Trafili mnie, gdy byliśmy pod bramą.
― Cienie? ― Soap zmrużył oczy z wściekłości. ― Pieprzony Graves. Przysięgam, że go zabiję, gdy tylko się stąd wydostaniemy. Dasz radę wstać?
― Nie wiem. Czekaj...
Blondwłosa raz jeszcze spróbowała podciągnąć się na ramieniu brata, który stale ją asekurował. Czując jednak ostre pieczenie, Brooke natychmiast opadła z powrotem na beton. Pięści miała zaciśnięte z frustracji.
― Cholera ― mruknął John, a jego wzrok wodził po zabandażowanej nodze siostry. ― Mamy problem. Cienie zdążą pewnie obstawić mury, więc musimy się przygotować na konfrontacje. W tym stanie sobie nie poradzisz.
― Więc, co robimy?
― Ghost z Rudym poszli odbić Alejandro i jego ludzi. Niczym się nie martw, coś wymyślę ― MacTavish nacisnął guzik w przypiętym do piersi radiu. Ściszył głos. ― Poruczniku, tu Bravo 7-1, słychać mnie?
Brooke słabo się uśmiechnęła, kiedy z radia wypłynęły słowa znajomego mężczyzny:
― Głośno i wyraźnie, 7-1. Jak sytuacja?
― Udało mi się znaleźć Brooke. Blok więzienny, zachodnie skrzydło. Graves wsadził ją do izolatki bez kamer.
― To tłumaczy, dlaczego nie mogliśmy jej namierzyć przez monitoring. Sukinsyn wszystko przemyślał ― wymruczał z dezaprobatą Simon. ― Dobrze się spisałeś, Johnny. Zabierz stamtąd Brooke i spieprzajcie, dopóki Cienie nie zdążyły się przegrupować.
Soap wykrzywił usta w grymasie.
― Obawiam się, że to niemożliwe. Brooke mocno oberwała w nogę. Nie wiem, czy da radę przeskoczyć przez mur.
CZYTASZ
HEARTLESS ― CALL OF DUTY
Fanfiction────── ❛ BE CAREFUL WHO YOU TRUST, SERGEANT. PEOPLE YOU KNOW CAN HURT YOU THE MOST. ❜ Żaden z członków Task Force 141 nie podejrzewał, że zostaną zdradzeni. Zwłaszcza w najmniej sprzyjającym momencie. Kiedy jednak czwórka żołnierzy powraca do bazy L...