Nie do końca rozumiem dlaczego tak bardzo zależy mi na tym, aby wejść w związek. Składa się na to wiele czynników, które nie mają większego sensu.
Chciałabym poczuć się kochana. Lubiana za to, jaka jestem być od środka osobą, w której ktoś zakochałby się bezinteresownie. Czuć, że ktoś mnie rozumie w takim stopniu, że mnie pokochał za mnie. Tak po prostu.
Jednocześnie chciałbym, by był to ktoś, komu podobałabym się od zewnątrz, nie byłby ze mną ,,ze względu na moją osobowość". By postrzegał mnie tak, bym dla niego była prześliczna, nawet w najbrzydszym wydaniu.
Wiem, że powinnam sama popracować nad moją samoocena przed jakimkolwiek związkiem, ale póki co jest to niemożliwe. Gdy ktokolwiek pojawia się w moim życiu, choćby na moment, wierzę że to może być ,,on". Że jeśli teraz nie odpisze, napisze to "miłość mojego życia" odejdzie i nigdy innej takiej nie znajdę. Potem nic z tego nigdy nie wynika, albo moje granice są przekroczone i po raz kolejny czuję się jak jakaś zabawka, albo bawi się moimi uczuciami i mną manipuluje albo ,,on" pojawił się jedynie po to, by zapytać: ,,Wyślesz?".
Chciałabym też przez to, że jeśli teraz mi się nie uda, to za moment już nigdy nie zaznam ,,teenage love". I jest to tak durny argument, sama tak myślałam wcześniej, ale czuję że już wszyscy wokół ją przeżyli, atrakcyjni ludzie wszyscy. Więc znowu.
Czy jestem wystarczająco ładna?
Może powinnam obniżyć swoją standardy skoro mój typ nigdy nawet na mnie nie zerknie. Większość z ,,nich" nie było nawet w moim typie. I gdy już rozmawiam z kimś nie w moim typie wmawiam sobie, że mi się podoba, że to jest to. Potem zostanę potraktowana jak wcześniej napisałam. Za każdym razem.
W końcu to jest szczyt tego, na co zasługuje.
CZYTASZ
Co serce składa
Poetrymoje listy, spostrzeżenia, sposób patrzenia na świat, ludzi i rzeczy, słowa których boję się mówić na głos z nutką wdzięczności i stertą pytań, na które gdy je zadaje otrzymuje odpowiedź ,,Tak już jest". Zapraszam do czytania☺️