#4#

1 0 0
                                    

Przebudziłam się w środku nocy. Okazało się że zasnęłam w wybranej kreacji przez Lokiego. Podnosząc się ostrożnie z niewygodnej pozycji poczułam jak mój brzuch jest cały w odciskach od gorsetu. Odetchnęłam głęboko i chwiejnie wstałam. Z okno padał silny blask księżyca. Pełnia, to wiele wyjaśnia czemu nie potrafię zasnąć. Od małego miałam problem ze snem podczas pełni.

Stwierdziłam że wyjdę się przejść. Chciałam odetchnąć, pomyśleć nad jakim kolwiek planem.

Udało mi się niezauważonej wyjść z komnaty i powoli kierowałam się na parter pałacu. Wędrowałam cicho w poszukiwaniu jakiego kolwiek wyjścia na ogród. Po dłuższym czasie ostatecznie wyszłam wyjściem służby.

Księżyc oświetlał cały ogród, różne rośliny rzucały dziwne cienie na ziemię. Uczucie jakby ktoś cały czas był za tobą. Powoli, oglodajac kwiaty dokoła, zbliżyłam się do średniej wielkości altanki. Zbudowana była z marmuru, z rzeźbionymi ozdobami. Część jej pokrywana była krzewem róży. Silne gałęzie wplątywaly się w kolumny budyneczku. Zbliżałam się do struktury i jedną ręką jeździłam bo wystruganych w kamieniu wzorkach. Badając ich trasę palcami.

***Loki***

Wzdrygnąłem się zbudzony ze snu, moje ciało akatowała fala chłodu a ból głowy nie dawał mi spokoju. Podświadomie czułem gdzie dziewczyna się znajduje. Szybko wyszedłem na balkon nie zwracając uwagi na wiatr uderzający w moje odkryte ciało. Rozpięta koszula nocna rozwiewała się, a ja wypatrywałem wiedźmę wzrokiem.

Prawda jest taka że dzięki bransoletce i złączeniu naszej krwi czułem wszystko co robi i myśli. Sprawnie wygluszałem jej myśli bo nie chciało mi się słuchać jej narzekania.

Zaraz potem dostrzegłem rozwiewaną suknie. Dzięki magi sprawnie pojawiłem się przy niej. Trzeba ją trochę przytemerować. Jej moc jest silna a ja nie mogę dopuścić przez jej wybryki do zniszczenia mojego planu

***

W nagłym momencie poczułam silne uderzenie popychające mnie na jedną z kolumn. Kolejne uderzenie tyłem głowy w coś, chyba mnie zabije. Syknełam cicho i na chwilę zamknęłam oczy. Zaraz po tym ocknełam się i spojrzałam na moje oprawce.

- Loki... - wysyczałam przyduszona ręką mężczyzny. Dłońmi złapałam za jego nadgarstek chcąc odciągnąć go od mojej szyi.

- Z tego co wiem nikt nie pozwolił ci wychodzić. - warknął bożek naciskając bardziej na moje gardło. Zaczełam się wierzgać nogami, próbując się uwolnić. - Powinnaś być w swojej komnacie. - dopowiedział puszczając gwałtownie moją szyję.

Lecz odsunąć się nie miał zamiaru. Stał centralnie przede mną swoim ciałem przywierając mnie do kolumny.

- Chyba mam prawo decydować o tym co chce zrobić. W porównaniu do ciebie chcę się tylko uwolnić a nie zrównać świat z ziemią. - warknełam patrząc na niego wkurzona. Starałam się wysunąć bokiem lecz nagle przystawił rękę od tej strony, co uniemożliwiło mi drogę ucieczki.

- Wiem co robię..., a teraz wracasz do swojego pokoju. Jak będziesz się tak narażać, wrócisz do celi. - westchnałam odsuwając się ode mnie. Jakby nagle naszła go fala smutku, chodź nie chciał tego pokazać.

Ostrożnie złapał mnie za nadgarstek i zaraz potem byliśmy już w moim pokoju. Spojrzałam na niego ostrożnie, mężczyzna chciał już wyjść lecz go zatrzymałam.

- Pomożesz mi z suknia ? - powiedziałam zmęczona przeczesując wlasy do tyłu.

Loki zacisnął usta i skinął głową. Powoli zbliżył się do mnie a ja stanęłam do niego plecami. Powoli złapał za sznurki mojego gorsetu. Ostrożnie pociągnął za końcówki rozplontując kokardki. Palce zaczał wbijać pomiędzy wstążki poluźniając je. Wraz z tym głośno westchnęłam, czując jakby moje ciało uwolniło się. Po dłuższym czasie rozplątał gorset i niepewnie ściągnął go ze mnie. Odłożył go na fotel obok i wrócił rękami do mnie.

Control (Loki Laufeyson/Marvel)Место, где живут истории. Откройте их для себя