Część 2 - wspomnienia kwietnia 1953

12 3 0
                                    


Wydarzenia z kwietnia roku 1953, na podstawie listów, notatek służbowych Hogwartu i dziennika Maliny Kyteler

Szkocja jest naprawdę piękna, żałuję że tak rzadko Minnie zaprasza nas do niej. Człowiek czuje się tak nie znaczny wobec gór i jezior, dróg ciągnących się przez pustkowia. Nigdy nie doceniam tego gdy jesteśmy w szkole. Teraz jednak gdy gościmy na poddaszu pana McGonagalla zachwyca mnie mnie ta prostota.

Wuj Jamie jest bardzo miły. Razem z Minnie na zmianę zajmujemy się  małą Andy. Jest bardzo chorowita, chodź to chyba Farddie przejmuje się nią najbardziej, z Londynu przyjechał do Glasgow mugolskim pociągiem, pod czas tej drogi bardzo się do niej przywiązał.

Po za tym bardzo martwimy się o jej zdrowie. Chodź według Farddiego w Szkocji odżyła. Wuj Jamie uważa, że dobrze robi jej tutejsze powietrze. Mam wrażenie, że my wszyscy czujemy się tu lepiej.

Sam pan McGonagall zdaje się zachwycony małą, to on nazwał ją Andy, optował za tym by dziewczynkę nazwać Andrea, na cześć świętego Andrzeja ponieważ to Szkocja przyniosła jej zdrowie. Alfard twierdził że jego szwagierka córkę chce nazwać Medea. Padło więc na Andromedę która łączy zarówno Andrea i Mede. Drugie imię wybrał już sam Alfard, Irma na cześć babki dziewczynki, oraz jego matki. Wuj Jamie optował za Minerwą. Wywiązała się między nimi taka rozmowa.

J: Tradycja jest że jeśli pierwsze dziecko otrzyma imię po matce to drugie po chrzestnej.
F: Owszem, jednak jestem pewien, że Elli i Cygnusowi bardziej odpowiadało imię Irma.
J: I tak robisz ten chrzest wbrew woli brata.
F: Panie McGonagall, gdyby to chodziło o pana bratanka, czy zrobił by pan nie wedle woli pana brata i szwagierki, czy dał jej imię wedle widzi mi się jakiegoś starego nieznanemu panu człowieka.

Na tym dyskusja się skończyła. Później kiedy ja i Bash poszliśmy z panem McGonagallem na pocztę by odebrać życzenia świąteczne i wysłać je, ten zatelefonował do brata, mówiąc „Fergusie, z tego londyńczyka jeszcze będą ludzie. Niech Sìthiche go nie puszcza."

Cuz wydaje mi się, że wtedy los Alfarda M. Blacka został przesadzony, został przyjęty do klanu McGonagallów.

4 kwietnia

Zrobiliśmy śniadanie wielkanocne. Wybraliśmy się też do kościoła, ja i Farrdie poszliśmy do kościoła pana Crawforda. Black po mszy zamienił zanim kilka słów.
Minnie, z wujem wybrali się do kościoła papistow. Bash został w domu z Andy.

5 kwietnia

Wielka niedzielę spędziliśmy za miastem, Pòla i wuj Jamie zabrali nas na wrzosowiska. Okazało się że Pòla zna francuski, więc rozmawiał w nim z Bashem i Farddiem. Z tych słów zrozumiałam tylko imię Stalin.
Andy czuła się dziś lepiej, wypiła dziś pół bańki koziego mleka.

6 kwietna

Odbył się chrzest Andy. Byłam ja, Bash, Newa, Farddie, wuj Jamie i Pòla z rodziną (chodź nie lubią oni anglikanów). Po za tym byli też jakieś panie z gospodyń. Andy była w starej szacie chrzcielnej córki wuja Jamiego. Ktoś życzył Minnie i Farddiemu powodzenia na nowej drodze życia, ktoś uznał też że Minnie i Andy mają podobne nosy.

7 kwietnia

notatki z dziennika Maliny Kyteler,
z początku kwietnia 1953 roku

TO SIĘ NIE UDA | Minerwa McGonagall x Alfard BlackWhere stories live. Discover now