x. our first baby

413 60 5
                                    

Harry uwielbiał późne wieczory, kiedy po ciężkim dniu pracy mógł położyć na łóżku, zakryć się po uszy cieplutką pierzyną i w ciszy obejrzeć wiadomości. Do tego Cristal, która do wszystkiego podchodziła z niebywałym spokojem. Zawsze miła, opanowana, trzeźwo myśląca i niewszczynająca kłótni o byle bzdurę kobieta była niczym piękny kwiat lotosu.

— STYLES, PRZYSIĘGAM NA PANA BOGA, ŻE JEŚLI ZA SEKUNDĘ NIE SPRZĄTNIESZ SWOICH ŚMIERDZĄCYCH SKARPETEK SPOD PRALKI, TO OSOBIŚCIE POMOGĘ CI SIĘ PAKOWAĆ!

Oczywiście do czasu, aż nie zmieniła się w istnego zgredka gdzieś w okolicach siódmego miesiąca ciąży. Chociaż przez większość czasu Harry nie miał na co narzekać, bywały momenty, kiedy najchętniej sam spakowałby te walizki i wyjechał na weekend do mamy, by móc odpocząć od krzyków, humorków i bezpodstawnych pretensji swojej cudownej żony. Kochał ją najmocniej na świecie, to nie podlegało żadnym wątpliwościom, dlatego też zamiast składać mamie niezapowiedziane wizyty, brunet wychodził na spacer, albo zamykał się w łazience i brał prysznic. Czasami decydował się na rozmowy, ale przekonawszy się, że z humorzastą ciężarną nie ma rozmów, wycofywał się na bezpieczny teren.

— Crissy... — westchnął, odrzucając na bok pilot od telewizora. Uniósł się na łokciach i spojrzał na postać stojącą w drzwiach. Dziewczyna złapała się pod boki, stając w dość szerokim rozkroku, by móc bez problemu złapać równowagę.

— NIE MA CRISSY, RUSZAJ DUPSKO! – syknęła, gładząc dłonią swój ogromny brzuch. Cristal wiedziała, że gest ten może pobudzić przedwczesne skurcze, ale, prawdę mówiąc, nie mogła doczekać się porodu. Będąc w trzydziestym dziewiątym tygodniu ciąży nie marzyła o niczym innym, jak o „wypchnięciu" z siebie małej Rosie, bo bóle kręgosłupa nasilały się z każdym kolejnym dniem i nawet najmniejszy ruch dziecka sprawiał, że młoda Styles odczuwała silny dyskomfort; w końcu w jej brzuchu zaczynało powoli brakować miejsca na harce córeczki.

Nie chcąc drążyć tematu, Harry wyczołgał się spod ciepłej pościeli i, z trudem wymijając w drzwiach swoją żonę, potruchtał do łazienki. Kiedy podniósł z podłogi przedmiot najmłodszego sporu z Cristal, z trudem powstrzymał w sobie chęć wyskoczenia przez okno. Był pewien, że jeśli tak dalej pójdzie, do czasu porodu albo osiwieje, albo wyłysieje.

— Skarbie, to twoje skarpetki! – krzyknął podirytowany. Wrzucił je do kosza na pranie i spojrzał na wchodzącą do pomieszczenia kobietę. Crissy wydęła wargi, zawstydzona tym, że po raz kolejny uniosła się na Bogu ducha winnego chłopaka. Ale co mogła poradzić na buzujące w jej ciele hormony?

— Oh.

W ciąży wyglądała jeszcze piękniej niż normalnie, nawet ubrana w szare dresy, rozciągniętą koszulkę i kapcie z pyszczkiem psa. Chociaż czuła się jak słoń, Harry uważał ją za najpiękniejszego słonia. W dodatku tak uroczego, że nie dało się na niego długo gniewać.

Ze śmiechem podszedł do swojej ciężarówki, kucnął obok i ułożył obie dłonie na brzuchu dziewczyny. Nienarodzona jeszcze Rosie ostentacyjnie wypięła pupę, tym samym fundując mamie kolejną dawkę bólu. Ale mimo wszystko, Cristal uwielbiała czuć wiercące się w jej brzuchu dziecko.

— Nawet Rosalie ma cię gdzieś, Harry. Pogódź się ze swoim losem.

— Ależ zołza z tej twojej matki, Rosie. – Blondynka, słysząc tę obelgę, rzuconą pod jej adresem, strzepnęła z siebie ogromne ręce męża, ostentacyjnie odrzuciła do tyłu długie, mokre po prysznicu włosy i obróciła się na pięcie, z zamiarem udania się do salonu. Na odchodnym pokazała chłopakowi środkowy palec i machnęła ręką, słysząc za sobą jego głośny śmiech.

Z małymi trudnościami doczłapała w końcu do kanapy, położyła się na plecach i, chociaż chciała skupić się na serialu, Rosalie wierciła się niemiłosiernie, by zwrócić na siebie uwagę matki. Takie małe, jeszcze nienarodzone, a już zaskakująco chytre, bo zdobyło to, o co walczyło. Cristal podciągnęła do góry bluzkę od piżamy i delikatnie stuknęła palcem w swój ogromniasty brzuch.

ours // h.s. auWhere stories live. Discover now