viii. our engagement

376 50 1
                                    

a/n: PŁACZE JAK MAŁE DZIECKO, BO 8 CZERWCA TAMTEGO ROKU BYŁAM NA KONCERCIE 1D </3 aż mnie serce zabolało ;-; i, kurczę, w sobotę 1D grają koncert w Brukseli, a ja za godzinkę wyjeżdżam z Belgii. ŻART CZY ŻART? .-.


 Pierwsze pół roku po przeprowadzce do Plymouth, Harry i Cristal spędzili na urządzaniu swojego pierwszego mieszkania, poznawaniu malowniczego miasta i zawieraniu nowych znajomości. W tygodniu pracowali, a weekendami chodzili do pubów na promenadzie. Nie różnili się niczym od każdej innej, stereotypowej pary zakochanych. Świata poza sobą nie widzieli i nie potrafili zdzierżyć myśli, że przecież mogli się nigdy nie spotkać. Że gdyby Cristal nie wstała tego pamiętnego poranka, gdyby Harry nie przyjął posady listonosza, ostatnie dwa i pół roku nie miałoby miejsca. To było bardziej przerażające niż fakt, że Anabelle wychodziła niedługo za mąż.

- Harry, musimy w końcu wybrać się do Londynu. Od dwóch miesięcy nie widziałam się z Bell i, kurczę, tęsknie za nią. A kiedyś się zarzekałam, że w życiu tego nie powiem...

Blondynka oparła się o długą rurę od odkurzacza i zerknęła na siedzącego na sofie chłopaka.

- Chętnie – zaczął, posyłając w jej stronę jeden z najpiękniejszych uśmiechów, na jaki było go stać. – Ale najpierw, skarbie, lecimy na wakacje.

- Wakacje? – Cristal zapytała, wyraźnie zdziwiona tak nagłą decyzją o urlopie. Sama ostatnio myślała o jakimś wyjeździe w Szkockie góry, przykładowo. – A masz już coś konkretnego na oku?

- Coś bardzo konkretnego – odparł, gdy Carter kucnęła obok kanapy. – Pamiętasz, jak kiedyś mówiłaś mi, że nie marzysz o Malediwach czy innych Seszelach? Że jedynym miejscem, które chciałabyś bardzo zobaczyć jest paryski Disneyland?

Dziewczyna straciła równowagę i poleciała do tyłu, upadając prosto na pupę. Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w stronę internetową potwierdzającą rezerwację dwóch biletów lotniczych do Paryża. To, że Harry uwielbiał robić Crissy niespodzianki to jedno, a to, że zapamiętał słowa wypowiedziane przez nią na krótko po ich drugiej randce, to było coś zupełnie odrębnego. I wtedy sama już nie wiedziała, z którego powodu postanowiła uwiesić się na jego szyi.

- Jesteś najwspanialszym facetem na tej planecie, w całym wszechświecie i w życiu nikomu Cię nie oddam! Nawet jak mnie o to błagać będziesz!

Styles oplótł jedną rękę wokół talii Cristal i pociągnął ją ze sobą, kiedy przewrócił się na plecy. Wolną dłonią odgarnął włosy z twarzy dziewczyny i przejechał palcem po jej rozpalonym policzku. Szare oczy błyszczały z podekscytowania, a szybko bijące serce, którego rytm Harry potrafił doskonale wyczuć, było swoistym potwierdzeniem tego, że wczoraj wieczorem podjął właściwą decyzję.

~*~

Cristal i Harry chodzili po paryskim Disneylandzie przez bite pięć godzin, przy czym krzykom radości, łzom szczęścia i śmiechom nie było końca. Dziewczyna nie mogła nadziwić się, jak wspaniała atmosfera panowała wśród wszystkich ludzi znajdujących się za bramą świata wykreowanego przez Walta Disneya. Magia, tylko tak Crissy mogła to wszystko określić.

- Harry, chodź kupimy sobie watę cukrową! – krzyknęła Carter. Nie przyjmując do wiadomości żadnych odmów, pociągnęła swojego chłopaka w stronę ogromnego zamku, niedaleko którego swojego czasu upatrzyła słodki puch sprzedawany przez jednego z krasnoludów Śnieżki.

Entuzjastyczne krzyki, wesoła muzyka, księżniczki, motywy rodem z bajek i filmów sprawiały, że Cristal nie mogła przestać się uśmiechać, chociaż szczęka bolała ją niemiłosiernie. Czuła się niczym małolata, gdy biegała beztrosko po jednym z najpiękniejszych, najbardziej magicznych miejsc na całej kuli ziemskiej. Nie wiedziała, czym zasłużyła sobie na tak cudownego chłopaka, jakim był Harry, ale bez wahania przyznałaby, że nigdy w życiu nie zamieniłaby go na nikogo innego. Bo oczywiście, kłócili się, czasami mieli siebie po dziurki w nosie, ale żaden związek nie jest idealny i oni doskonale sobie z tego zdawali sprawę. Czasami było zbyt sielankowo, czasami zbyt burzliwie, jednak przez większość czasu było tak, jak być powinno. Było normalnie, a w ich przypadku normalnie znaczyło perfekcyjnie.

- Wiesz, ostatnio próbowałem wyobrazić sobie moje życie bez ciebie... - Zagaił Harry, prowadząc wcinającą watę cukrową dziewczynę na pobliską ławkę, jedną z niewielu wolnych. – I doszedłem do wniosku, że to nie byłoby wykonalne. Kocham Cię całym sercem, a nawet i bardziej, Crissy. Masz tego świadomość, prawda? Bo nie mówiłem Ci tego tak często, jak powinienem.

Usiedli naprzeciwko ogromnego, różowo-niebieskiego zamku pojawiającego się przed każdym filmem Disneya. Styles objął Cristal i złożył na jej ustach czuły pocałunek. Gdy oderwali się od siebie, śmiejąc się cicho, Crissy ułożyła głowę na ramieniu chłopaka i westchnęła z zadowoleniem.

- Nie musisz codziennie mówić mi, jak bardzo mnie kochasz. To da się wyczuć, Harry. Poza tym, słowa wypowiadane zbyt często, z czasem tracą na znaczeniu – odparła, zerkając na niego. Uniosła się nieznacznie, by móc musnąć ustami linię szczęki chłopaka.

- Ja... słaby jestem w te klocki. – Brunet wstał z ławki i stanął na wprost Carter. Pomógł jej wstać, a wtedy sięgnął do kieszeni skórzanej kurtki i wyciągnął z niej szmaragdowe pudełeczko. Blondynka sapnęła, gdy Harry uklęknął na jedno kolano i chwycił jedną z jej drżących dłoni w swoją własną. - Kiedyś miałem przygotowane przemówienie, ale chrzanić to. Cristal, czy... może... może ewentualnie... może zostaniesz moją żoną?

Kilka lat temu Crisal zarzekała się, że nie będzie płakać, gdy ktoś się jej oświadczy. Kłamstwo. Łzy pojawiły się na krótko po tym, jak zauważyła pierścionek. Śliczny, z okrągłym diamencikiem.

- Mogę... - wyszeptała, uśmiechając się szeroko. Pociągnęła Harry'ego za poły kurtki i wpiła się w jego usta, gdy tylko ten stanął na równe nogi. – Mogę ewentualnie zostać twoją żoną.

Narzeczeni dotarli do hotelu późną nocą. Postanowili urządzić sobie wieczorny spacer uliczkami Paryża i pozachwycać się pięknymi widokami, które serwowało im miasto zakochanych. Chociaż cały dzień spędzili na nogach, nie czuli zmęczenia. Usiedli na balkonie, on na plecionym krześle, a ona na jego kolanach i trwali tak w objęciach, popijając czerwone wino i wdychając zapach pelargonii rosnących w doniczkach przyczepionych do balustrady. Cristal nie potrafiła przestać patrzeć na pierścionek zaręczynowy, lśniący w świetle księżyca, a Harry nie potrafił oderwać wzroku od swojej przyszłej żony. Oboje uśmiechali się jak nigdy w całej historii ich trzyletniej znajomości.

W pewnej chwili Harry uniósł dłoń Crissy i ucałował jej wierzch, uprzednio zaciskając na niej swoje palce. Obiecał wtedy, że zrobi wszystko, by Carter nie żałowała swojej decyzji, a ona wiedziała, że żałować na pewno nie będzie. 

ours // h.s. auWhere stories live. Discover now